Górzyca to archeologicznie jeden z najciekawszych obszarów na ziemi lubuskiej. Od wielu lat na terenie tej niewielkiej gminy trwają badania archeologiczne, których owocem są cenne znaleziska oraz bogata wiedza dająca nam pogląd na życie w dawnych czasach. Odkrycia, opracowania, a w efekcie i również fascynacja przeszłością nie byłyby jednak możliwe bez wytężonej i skrupulatnej pracy uczonych.

Jednym z takich badaczy jest pracownik Muzeum Twierdzy Kostrzyn, Krzysztof Socha, który od wielu lat i to z sukcesami prowadzi prace m.in. właśnie w Górzycy. Pan Krzysztof to jednak nie tylko zwykły uczony, ale przede wszystkim archeolog z tzw. prawdziwego zdarzenia. Praca pochodzącego z Wielkopolski badacza została zresztą doceniona. W roku 2019 Pan Krzysztof odebrał ministerialne odznaczenie „Za opiekę nad zabytkami”. Dziś natomiast mam okazję z tym cenionym archeologiem odbyć długą i ciekawą rozmowę. Zapraszam!

PK: Od czego w Pana przypadku rozpoczęła się miłość do archeologii? Czy już od dziecka wzorem Indiany Jonesa chciał odkrywać Pan świadectwa i relikty minionych epok?

K. Socha: Dobre pytanie. Oczywiście w moim przypadku w młodości również była fascynacja postacią Indiany Jones i nadal ona jest, ale teraz podchodzę już do tego z dystansem. Jednak to nie Indiana Jones pchnął mnie w stronę archeologii. Od zawsze lubiłem historię, w tym historię starożytną i prahistorię. Jeśli jest możliwość jej odkrywania samemu, własnoręcznie, to dlaczego nie spróbować. Na początku były to „próby” robienia wykopów w ogrodzie mamy. Niestety nieskuteczne i mama nie była zbytnio zadowolona (śmiech). Później szukałem starej ceramiki na polach rodziców, z małymi sukcesami. I tak właśnie się zaczęło. Wybranie archeologii jako kierunku, z którym chciałbym związać swoją przyszłość było więc rzeczą przemyślaną. Oczywiście są plusy i minusy tego zawodu, ale emocje towarzyszące kolejnym odkryciom rekompensują wszystko. I powiem szczerze, że wyboru archeologii nie żałuję.

PK: Jak na co dzień wygląda praca archeologa i w jakim stopniu warunki zewnętrzne wywierają na nią wpływ? Woli pracować Pan latem czy może jednak w chłodniejsze miesiące?

K. Socha: Praca archeologa to kawał ciężkiego chleba, znacząco różni się od tego co jest pokazywane w filmach. To nie tylko pędzelek i łopatka, ale czasem ostre zasuwanie łopatą na wykopie. Gdzie tą właśnie łopatą trzeba przerzucić kilkanaście ton ziemi. Jak w przypadku każdych prac w plenerze warunki atmosferyczne odgrywają dużą rolę, ale jako zodiakalny rak wolę pracę w cieplejsze miesiące. Ostatnie zimy w Lubuskiem były łagodne i można było prowadzić prace archeologiczne praktycznie przez cały rok. Jednak tegoroczna zima zaskoczyła także archeologów i badania w terenie trzeba było zawiesić. To nie oznacza, że archeolodzy mają wtedy wolne. Ten czas poświęciliśmy na prace inwentaryzacyjne, mycie ceramiki, wykonywanie dokumentacji i opracowywanie wyników badań. Bo archeologia to nie tylko kopanie w ziemi, to przede wszystkim udostępnianie wyników badań terenowych społeczeństwu. Czy to w postaci publikacji, albumów, materiałów prasowych czy po prostu wystaw muzealnych. To co zostało wykopane powinno zostać opracowane. Jest to etap czasochłonny i kosztowny, ale to w ostateczności to on przynosi największą frajdę archeologom. W końcu dzielimy się wynikami swoich badań.

PK: W jaki sposób na pracę archeologów wpłynęła obecna pandemia? Czy macie wiele problemów związanych np. z realizacją wcześniej zaplanowanych przedsięwzięć?

K. Socha: Obecna sytuacja zmusiła nas do przełożenia na później wielu spotkań czy konferencji archeologicznych. Część z tych wydarzeń przeniosła się do sieci, jednak nie zastąpi to bezpośredniego kontaktu. Dlatego np. z organizacją archeologicznych sesji sprawozdawczych czekamy do czasu ustania pandemii. Natomiast jeśli chodzi o badania terenowe, to na brak pracy nie narzekamy. Jest wręcz przeciwnie. Powiedziałbym nawet, że jest swoisty boom inwestycyjny, a co za tym idzie boom archeologiczny. Gdy roboty budowalne są prowadzone na obszarze, gdzie występują stanowiska archeologiczne, w myśl polskiego prawa na inwestorze spoczywa obowiązek zapewnienia wyprzedzających inwestycję ratowniczych badań archeologicznych. I my takie prace wykonujemy, oczywiście obecnie z zachowanie reżimu sanitarnego.

PK: Od lat z grupą innych badaczy prowadzi Pan badania pod Górzycą. Które z dotychczasowych odkryć uważa Pan osobiście za te najciekawsze?

K. Socha: Z Górzycą związany jestem od ponad 12 lat. I powiem szczerze, że ciągle jeszcze potrafi zaskoczyć archeologia. Moim zdaniem śmiało można ją określić mianem archeologicznego eldorado. Do najciekawszych odkryć archeologicznych z terenu Górzycy należy na pewno jedno z największych cmentarzysk ludności kultury mogiłowej (1600-1300 p.n.e.) w Polsce. To właśnie na tej nekropolii odkryliśmy grób młodego wojownika wyposażony m.in. w miecz wykonany z brązu. Jest to jeden z najstarszych, jeżeli nie najstarszy miecz w Polsce. Na tym samym stanowisku archeologicznym zarejestrowaliśmy cmentarzysko z pierwszych wieków naszej ery. Na nim ujawniliśmy m.in. grób młodej kobiety, której ofiarowane naczynie terra sigillata z wyobrażeniem Herkulesa. Naczynie to jest importem z terenów imperium rzymskiego, a dokładnie z Lezoux- Środkowa Galia. Z województwa lubuskiego znamy tylko cztery fragmenty naczyń terra sigillata, w tym prawie całą miskę z Górzycy. Ważnym odkryciem jest pochówek konia znaleziony na cmentarzysku z okresu wczesnego średniowiecza. Do tej pory w Polsce znane były tylko dwa takie groby. Ten górzycki jest trzeci. Istotne są również znaleziska związane z siedzibą biskupów lubuskich, w tym np. tzw. pochówki antywampiryczne.

PK: Dzięki m.in. Pana pracy udało się na naszych obszarach odkryć wiele fascynujących artefaktów oraz pozostałości po minionych kulturach. Przykładem mogą być relikty po dawnych łowcach reniferów. Czy możemy powiedzieć coś więcej o tych ludziach oraz realiach w jakich przyszło im żyć?

K. Socha: Ślady osadnictwa związane z łowcami reniferów, czyli z ludnością określaną przez archeologów kulturą świderską są najstarszymi pozostałościami obecności człowieka na terenie Górzycy (około 12000 lat temu). To co udało nam się znaleźć to zaledwie narzędzia wykonane z krzemienia, w tym groty, za pomocą których to polowali na renifery. Wówczas klimat nie sprzyjał egzystencji ludzkiej na naszym obszarze. Jednak jakoś dawali sobie radę i to właśnie w dobitny sposób pokazuje, że człowiek jest w stanie przetrwać w każdych warunkach.

PK: Górzyca często kojarzona jest ze stanowiskiem kultury łużyckiej. Czy jest coś, co szczególnie wyróżnia tutejsze odkrycia od innych i podobnych, które występują w pozostałych rejonach naszego kraju?

K. Socha: Ludność kultury łużyckiej zamieszkiwała obszary prawie całej Polski oraz terenów ościennych i na przestrzeni prawie 900 lat stworzyła złożoną strukturę społeczną z różnymi grupami terytorialnymi. Pozostałości osadnictwa jednej z takich grup udało się odkryć także w Górzycy. Po koniec XIX wieku archeolodzy niemieccy prowadzący wykopaliska na cmentarzu kultury łużyckiej natrafili na naczynia zdobione odciskami sznura. To właśnie ze względu na specyficzne motywy ornamentacyjne ludność wytwarzającą takie naczynia nazywano „grupą górzycką”. I od tego czasu Górzyca na stałe wpisała się do historii archeologii. Ludność tzw. grupy górzyckiej zajmowała obszary położone nad dolną Odrą oraz nad dolną Wartą w rejonie jej ujścia do Odry w okresie od około 800 do 450 p.n.e. Ślady osadnictwa łużyckiego odkrywane są praktycznie w trakcie każdych badań. Poświadcza to intensywne osadnictwo tej ludności na naszych ziemiach.

PK: Zostańmy jeszcze na chwilę przy Górzycy. Ludzie osiedlają się na tych obszarach od tysięcy lat. Co takiego sprawia, że osadnictwo na tym terenie zachowuje swą ciągłość od tylu tysiącleci?

K. Socha: Górzyca pod względem ciągłości osadnictwa jest swego rodzaju fenomenem. Nie często spotyka się takie miejsca, gdzie osadnictwo ludzkie byłoby takie częste i gęste. Jeśli chodzi o pradzieje czynnikami, które przyciągały ludzi było dogodne położenie i bliskość wody- rzeki Odry. Na pewno również nie brakowało flory i fauny, która stanowiła podstawę wyżywienia. Niewątpliwie w przeszłości okolice Górzycy miały wszystko, co potrzebne było człowiekowi do życia. Podobnie zresztą jest dzisiaj. Górzyca nadal przyciąga nowych mieszkańców. I jakiż to chichot historii, że dzięki tym nowym przybyszom zdobywamy wiedzę na temat przeszłych społeczeństw.

PK: I na koniec pytanie natury bardziej osobistej. Którą epokę historyczną darzy Pan największą sympatią i dlaczego?

K. Socha: Prahistorię oczywiście. Jeśli robi się to co się lubi i jeśli trudy i znoje wkładane w prace archeologiczne rekompensuje jedno odkrycie i możliwość obcowania z zamierzchłą przeszłością to dlaczego nie darzyć tego sympatią.

PK: Dziękuję za rozmowę