Świecko ponownie odkrywa swe mroczne sekrety. W okresie drugiej wojny światowej na obszarze miejscowości funkcjonował hitlerowski, karny obóz pracy. W wyniku dokonanych zbrodni oraz nieludzkich warunków egzystencji śmierć w tym miejscu poniosły tysiące osób. Ostatnie prace prowadzone w tej lokalizacji rzucają jednak nowe światło na rozmiary nieprawdopodobnego bestialstwa, którego dokonano tutaj przed laty.

W ostatnim czasie teren dawnego obozu w Świecku, a także jego okolice są obszarem badań naukowych, których celem jest identyfikacja oraz odkrycie szczątków ofiar. Już w roku 2019 natrafiono tutaj na szczątki dwudziestu jeden osób, które pochowane były m.in. w zbiorowych mogiłach na obszarze dawnego ewangelickiego cmentarza, który znajdował się nieopodal obozu.  Obecny etap prac jest natomiast już czwartym. Uczeni jak dotychczas natrafili na szczątki łącznie około sześćdziesięciu osób- głównie młodych Polaków, których ciała zakopywano najczęściej nago. Warto podkreślić, iż charakter pochówków, a także obrażenia widoczne na części materiału kostnego pozwalają przypuszczać, iż ofiary z zimną krwią zamordowano. Jak zaznaczają uczeni potrzeba jeszcze wielu lat badań, aby określić dokładną liczbę ofiar oraz dokonać przynajmniej częściowej ich identyfikacji. Dotychczas zaledwie w kilku przypadkach udało się określić krewnych oraz najbliższą rodzinę zmarłych.

Piekło ze Świecka

Obóz w Świecku istniał od października 1940 roku. W miejscowym budynku, a także w barakach pracowały setki osób (dokładna ich liczba wciąż nie jest znana) o różnej narodowości- obok Polaków byli to m.in Bułgarzy, Rosjanie, Francuzi czy Holendrzy. Więźniowie pracowali w fabrykach i przy budowie autostrady. Oprócz niemal codziennych egzekucji (rozstrzelania, powieszenia) śmiertelne żniwo zebrała również m.in. epidemia tyfusu i biegunki, która nawiedziła obóz na przełomie lat 1941/1942. Do jeszcze większego dramatu miało dojść jednak w styczniu 1945 roku. Uciekający przed Armią Czerwoną hitlerowcy podpalili wówczas dwa baraki zajmowane przez osoby chore i niezdolne do ewakuacji. W płomieniach i w niewymownych męczarniach spłonęło żywcem około siedemdziesięciu osób! Podczas wspomnianej „ewakuacji” i podczas tzw. marszów śmierci niemieccy oprawcy dopuszczali się kolejnych zbrodni rozstrzeliwując tych więźniów, którzy nie byli w stanie dalej kontynuować pochodu w głąb Rzeszy. Do dnia dzisiejszego historia obozu „Oderblick” skrywa wiele mrocznych tajemnic.