Świadek opisuje absurdalną sytuację, w której pacjenci w piżamach czekali na badanie na zewnątrz
Świadek opisuje absurdalną sytuację, w której pacjenci w piżamach czekali na badanie na zewnątrz

RTG w naczepie tira w słubickim szpitalu? Świadek opisuje absurdalną sytuację, w której pacjenci w piżamach czekali na badanie na zewnątrz. 

Do naszej redakcji zgłosił się Czytelnik, który był świadkiem sytuacji w słubickim szpitalu. Jak relacjonuje, to, co zobaczył, „nie wymyśliłby nawet Bareja”.

Długie oczekiwanie i nieporozumienie w gabinecie

Według jego relacji, starszy pacjent, mający trudności z poruszaniem się, miał czekać kilkadziesiąt minut na przyjęcie. W trakcie wizyty w gabinecie miało dojść do nieporozumienia między personelem medycznym a towarzyszącą pacjentowi osobą, która chciała pozostać przy chorym.

– Pani doktor próbowała mnie wyprosić, a pacjent był w podeszłym wieku i z utrudnionym kontaktem, jego żona w podobnym stanie. Po krótkiej wymianie zdań pozwolono mi zostać – relacjonuje Czytelnik.

Pacjenci czekali w piżamach na dworze

Najwięcej emocji wzbudziła jednak dalsza część zdarzenia. Jak opisuje świadek, w momencie, gdy pacjent miał zostać przewieziony na badanie RTG, doszło do nieprzyjemnej sytuacji.

– Pielęgniarki zaczęły się kłócić o to, gdzie właściwie znajduje się RTG. Jedna wskazywała w prawo, druga w lewo. Okazało się, że aparat rentgenowski jest… na zewnątrz, w naczepie tira. Pacjenci w piżamach czekali w kolejce, by wejść do środka – opowiada nasz rozmówca.

Na koniec czytelnik pyta retorycznie:
– Czy tylko ja mam problem z tym, że na ochronę zdrowia wydajemy ogromne środki, a dzieją się takie rzeczy?

Pytania do szpitala

Zapytaliśmy szpital o przyczyny wykonywania badań RTG w mobilnej pracowni (naczepie tira). Chcieliśmy także dowiedzieć się: czy pacjenci rzeczywiście muszą wychodzić na zewnątrz w szpitalnych piżamach, by dostać się do mobilnego RTG, w jaki sposób zapewniany jest im komfort i bezpieczeństwo, szczególnie w chłodniejsze dni oraz jak szpital odnosi się do zarzutów o dezorganizację pracy personelu, które miały miejsce w obecności pacjentów.

Pytania wysłaliśmy 8 października z prośbą o możliwie najszybsze ustosunkowanie się do tematu. 14 października ponownie skontaktowaliśmy się z rzecznikiem szpitala, Wojciechem Obremskim, pytając, czy możemy spodziewać się odpowiedzi. Rzecznik poinformował nas, że stanowisko szpitala zostało opublikowane na oficjalnej stronie Facebook placówki i możemy z niego skorzystać.

Stanowisko szpitala

W komunikacie czytamy: „UWAGA! Informujemy, że w związku z przenoszeniem pracowni rentgenowskiej na inną kondygnację, od dziś do początku listopada badania RTG będą odbywały się w mobilnym obiekcie, ustawionym na terenie szpitala, od strony ulicy Nadodrzańskiej. Rejestrować się można w izbie przyjęć szpitala, od godz. 8.00 do 14.00. Badania ambulatoryjne będą wykonywane od godz. 8.00 do 15.00.”

Z komunikatu wynika, że przeniesienie pracowni RTG jest tymczasowe. Należy jednak zauważyć, że stanowisko nie odpowiada na wszystkie nasze pytania. Wciąż brak wyjaśnień dotyczących komfortu pacjentów przebywających na zewnątrz, bezpieczeństwa w chłodniejsze dni oraz zarzutów o dezorganizację pracy personelu.

Komentarz dziennikarza

Nie chodzi o to, by szukać sensacji tam, gdzie jej nie ma. Chodzi o zwykłą, ludzką stronę tej historii. Bo jeśli starsi pacjenci, w szpitalnych piżamach, muszą wychodzić na zewnątrz, by zrobić RTG, nawet jeśli tymczasowo, to coś tu jest nie tak.

Szpital tłumaczy, że pracownia rentgenowska jest w trakcie przenosin. To zrozumiałe. Ale trudno nie zapytać: czy nie można było lepiej tego zorganizować? Czy pacjenci naprawdę muszą marznąć na parkingu, by dostać się do mobilnego RTG?

Troska o  komfort chorych ludzi powinna być podstawą funkcjonowania każdej placówki medycznej. Tymczasem z opublikowanego komunikatu nie dowiadujemy się, jak rozwiązano problem, nie otrzymaliśmy też na nasze pytania odpowiedzi od rzecznika szpitala. Nie możemy więc poinformować naszych Czytelników o tym, czy coś się zmieni/zmieniło od interwencji świadka, który opisał całe zajście w szpitalu. 

Czytaj też: Za parking przy szpitalu trzeba zapłacić. Nie ma żadnych darmowych minut