Nieruchomości w naszym mieście nie należą do najtańszych. Ale czy zbliżamy się już do cen jak z największych aglomeracji?

Spory rozgłos wśród ludzi poszukujących własnego mieszkania zyskało ogłoszenie sprzedaży 113 metrowego mieszkania w Słubicach za bagatela prawie 1 milion złotych! W przeliczeniu na metr kwadratowy daje to 8 814 zł! Czy zostanie więc przekroczona kolejna granica?

Porównajmy Słubice do najdroższego miasta w Polsce – Warszawy. Za jeden metr kwadratowy od dewelopera trzeba dzisiaj tam zapłacić 10,5 zł (epidemia koronawirusa sprawiła, że ceny na stołecznym rynku odnotowały rachityczny, ale jednak, spadek). W porównaniu z rynkiem pierwotnym w Słubicach to dwa razy tyle. Obecnie osoba chcąca kupić mieszkanie od dewelopera w naszym mieście musi się liczyć z wydatkiem 5 tys. za metr.

Na rynku wtórnym, w zależności już jednak od dzielnicy jak najbardziej można kupić mieszkanie w cenie oscylującej w granicach 8 500 zł za metr kwadratowy (np. Białołęka). Stawki więc jak w Warszawie? Niekoniecznie. Po dokładnym przeczytaniu ogłoszenia, którego cena tak zszokowała czytelników, dowiadujemy się, że to mieszkanie w wysokim standardzie (tak deklaruje przynajmniej sprzedający), posiadające taras oraz ogródek.

Fot. Mariusz Dubacki
Fot. I Love Słubice

Jak najbardziej można za to słubicki rynek nieruchomości porównać ze stolicami naszego województwa. Analiza obecnych ogłoszeń wskazuje nawet, że tańszy jest Gorzów Wielkopolski. Bez większych problemów można znaleźć tam mieszkanie w przedziale 3-4 tys za metr kwadratowy. Za nieco ponad 4 tysiące wybór już jest naprawdę duży. W Zielonej Górze ceny kształtują się bardzo podobnie jak w Słubicach.

Czy w związku z epidemią koronawirusa można liczyć, że galopujące dotąd ceny zaczną podobnie jak w dużych miastach cokolwiek w końcu spadać?

– Nie liczyłbym – mówi Mariusz Dubacki, właściciel biura nieruchomości i deweloper. – Obecnie ceny w Słubicach zatrzymały się. Oceniam, że potrwa to z 2 lata. Do czasu aż sytuacja z koronawirusem i jego ekonomicznym skutkami zostanie rozwiązana. Główna przeszkoda do wzrostu, to większe wymagania kredytowe banków oraz strach ludzi przed braniem zobowiązań finansowych w tak niepewnym czasie.

Deweloper zwraca jednak uwagę na to, że Słubice to atrakcyjna lokalizacja: bliskość międzynarodowego lotniska, dostęp do niemieckiego rynku pracy, dodatkowo, niedaleko od naszej granicy planowane są kolejne duże inwestycje generujące kolejne zapotrzebowanie na pracowników.

– To w połączeniu z faktem, że w naszym mieście przez lata praktycznie nic się nie budowało sprawia, że popyt jest tak duży, że nie wymusi na rynku spadku cen. Podobno sytuację obserwowałem w 2008. Ceny w Polsce spadały, ale w Słubicach się po prostu zatrzymały – przypomina Dubacki.

Podobał Wam się artykuł? Polub nas na Facebooku.

Czytaj też: Hipoteka w czasach pandemii. Rynek słubicki jest drogim rynkiem nieruchomości, a co za tym idzie?