Mieszkanka Ośna Lubuskiego Patrycja S. zaproponowała pomoc w zbiórce pieniędzy niepełnosprawnemu Ryszardowi Waldunowi. Gdy na koncie zrzutki.pl uzbierała się kwota ponad 6,5 tys. zł, pani Patrycja z upoważnienia pana Ryszarda wypłaciła pieniądze. Część przekazała niepełnosprawnemu, a część – jak twierdzi – wpłaciła na inne osoby potrzebujące. Sprawę badała policja pod nadzorem prokuratury. Jest akt oskarżenia.

20 czerwca do Sądu Rejowego w Sulęcinie został skierowany akt oskarżenia przeciwko Patycji S. oskarżonej o popełnienie przestępstwa z art.284 par. kk. (kto przywłaszcza sobie powierzoną mu rzecz ruchomą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5).

– Funkcjonariusze Wydziału Kryminalnego przyjęli zawiadomienie o przywłaszczeniu mienia powierzonego, czyli przestępstwa na szkodę 45-letniego mieszkańca powiatu sulęcińskiego. W związku z problemami zdrowotnymi mężczyzny, jego znajoma zorganizowała zbiórkę funduszy poprzez stronę internetową. Łączna kwota zebranych środków wyniosła 6652 zł. Pieniądze przelane zostały na konto założyciela zbiórki, a więc 22-letniej mieszkanki powiatu słubickiego – mówi Klaudia Biernacka, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Sulęcinie.

Rzeczniczka wskazuje też, że według ustaleń z pokrzywdzonym 22-latka miała przekazać całość kwoty na pana Ryszarda Walduna. Tak się jednak nie stało.

– Owszem, kobieta wykonała przelew, ale opiewał on na kwotę 2700 zł. Pokrzywdzony wielokrotnie kontaktował się z podejrzaną i pomimo wielu zapewnień z jej strony – kobieta zwłokę w wykonaniu przelewu tłumaczyła trudną sytuacją finansową – reszta kwoty, czyli 3952 zł nigdy nie trafiły na jego konto – dodaje K. Biernacka.

Zebrany przez policjantów materiał dowodowy pozwolił na sporządzenie aktu oskarżenia wobec 22-latki. 21 czerwca Prokuratura Rejonowa w Sulęcinie zatwierdziła jego treść, a następnie wniosła akt do sulęcińskiego Sądu.

Poszkodowany Ryszard Waldun

– Znamy się z czasów gdy byłem zdrowy i prowadziłem dyskoteki. Ostatnią dyskotekę grałem na Halloween w 2019 po nocnym graniu w klubie. Rano poczułem się źle. Sam zadzwoniłem na 112. Gdy się okazało, że miałem zawał serca i udar mózgu Ośrodek Pomocy Społecznej umieścił mnie w Domu Pomocy Społecznej Tursk – relacjonuje pan Ryszard. – Pisaliśmy z Patrycją na messengerze. Powiedziałem, że nie mam pieniędzy i zaproponowała utworzenie zbiórki. Powiedziałem, że są bardziej potrzebujący, ale mimo wszystko zbiórkę założyła .

Jak twierdzi niepełnosprawny, pierwotnie celem zbiórki było 10 tys. zł.

– Kiedy zobaczyła, że zbiórka dobrze idzie zmieniła cel na 20 tys. Mówiła, że będzie dla mnie na odzież chemię i nie tylko. Kiedy już była zebrana jakaś kwota poprosiłem, żeby 700 wpłacić na konto DPS na leki, a jak opuszczałem dom pomocy wysłała mi 2 tys. na prywatne konto. 3 lipca opuściłem DPS Tursk i 15 lipca pojechałem stopem do Ośna zapytać, co z pozostałą kwotą. Wtedy był pogrzeb wujka jej męża. A jakiś czas prędzej zmarła jej babcia. Mówiła mi wtedy, że same tragedie w rodzinie, a ja jej głowę zawracam – opowiada mężczyzna. – Po jakimś czasie mówiła znów, że jest w zagrożonej ciąży, a ja myślę o sobie. Powiedziałem o wszystkim koledze z Kostrzyna. Umówił mnie z adwokatem. 1 lutego mecenas wysłała wezwanie do zapłaty, ale reakcji nie było, więc złożyliśmy wniosek do prokuratury o popełnienie oszustwa. I machina ruszyła – dodaje.

Wersja oskarżonej

Udało nam się porozmawiać z oskarżoną. Jej wersja jest nieco inna niż poszkodowanego. Kobieta jest zniesmaczona i zawiedziona zachowaniem znajomego, który – jak twierdzi – nie chciał nawet wysłuchać tego, co miała do powiedzenia i uwzględnić tego, czym się kierowała.

– Ryszard w 2019 r. napisał do mnie i do mojego męża czy pożyczymy mu 50 zł. Wysłaliśmy. Po kilku dniach napisał, że DPS zabrał mu te pieniądze i że ma dosyć życia i chce się zabić. Jak usłyszałam takie słowa przede wszystkim próbowałam wybić mu to z głowy. Wtedy wpadłam na pomysł z tą zbiórką, aby miał, chociaż na leki i podstawowe rzeczy – mówi Patrycja S.

Zaproponowała założenie zbiórki panu Ryszardowi, ale ten nie umiał tego zrobić i poprosił ją o pomoc.

– Założyłam zbiórkę internetową i grupę z licytacjami na rzecz Ryśka. Jak był uzbieramy pierwszy 1 tys. zł powiedział, że zalega z zapłatą za leki w kwocie 700 zł. Oczywiście zaraz mu wysłałam na konto Domu Pomocy Społecznej, gdzie wtedy mieszkał. Dał mi upoważnienie, żeby środki ze zbiórki wpływały na moje konto, bo on swojego nie miał. Po jakimś czasie zaczął planować, że wyprowadzi z DPS, ponieważ mieszka z jakimś panem, który się nie myje. Teraz już wiem, że nie o to chodziło. On chciał się wyprowadzić, bo w DPS nie mógł robić, co mu się podoba, był pod kontrolą opiekunów …- mówi pani Patrycja.

Jak twierdzi, próbowała mu wytłumaczyć, żeby nie wyprowadzał się z DPS, bo wiedziała, że nie ma gdzie pójść. W lipcu poprosił ją kolejne 2 tys. zł. Zrobiła przelew.

„Nie dostałam rachunków”

– Wtedy zaczęły do mnie spływać wiadomości, że jest pod sklepem i pije. Poprosiłam o jakieś rachunki za leki, aby udowodnić darczyńcom, że kupił to, na co wpłacali pieniądze. Żadnego rachunku po dzień dzisiejszy nie otrzymałam. Miałam coraz więcej sygnałów, że „rządzi”. Kiedy kolejny raz poprosiłam o rachunki i powiedziałam, że ludzie do mnie piszą, kazał zamknąć zbiórkę. Kontakt się urwał. W tym czasie dostałam też zdjęcie nekrologu, na którym było jego imię i nazwisko. Byłam przekonana, że nie żyje ( kobieta pokazuje nam nektrolog – jak się okazało zbieżność imienia i nazwiska – dop. red.). Pieniądze, które zostały, przekazałam na inne osoby potrzebujące – mówi pani Patrycja i pokazuje nam dowody wpłat na fundacje na kwotę 5162 zł.

Całkowita kwota zbiórki to 6654 zł na brakujące 1492 zł pani Patrycja nie przedstawiła nam dowodów wpłat, ale tłumaczy, że także poszły na osoby chore. Dowody wpłat, które I Love Słubice przekazała oskarżona, dokonane są od lipca 2020 do grudnia 2020. Kobieta twierdzi, że żadnej innej zbiórki w tym czasie nie zakładała.

– Wszystko, co wpłaciłam na inne konta jest ze zbiórki na Ryszarda – tłumaczy.

Niepełnosprawny upomniał się o swoje pieniądze

W grudniu kobieta otrzymała wiadomość od znajomego pana Ryszarda z informacją, że ma oddać niepełnosprawnemu Ryszardowi resztę ze zbiórki.

– Tylko, że ja już tych pieniędzy nie miałam. Potwierdzenia na wszystkie wpłaty przekazałam policji. Nie ukradłam na swoje wydatki, wpłaciłam na różne fundacje, żeby pomóc innym osobom – mówi kobieta. – Skoro Ryszard przeznaczał pieniądze na inny cel niż leki czy utrzymanie, uznałam, że będzie lepiej jak skorzystają inni potrzebujący. Nie spodziewałam się, że zostanę oskarżona o kradzież. Nawet przez myśl mi to nie przeszło – dodaje.

– Jeśli Patrycja twierdzi, że piłem pod sklepem, to ja poproszę o dowody w postaci zdjęć/filmów. Niech powie jaki sklep, jaka miejscowość? Żeby się obronić, powiedzieć można wszystko, a ja tego tak nie zostawię. Jeśli nie ma żadnych dowodów – a jestem pewien, że nie ma, bo tak nie było – moja mecenas pociągnie ją do konsekwencji za pomówienie – mówi poszkodowany.

Sąd zweryfikuje

Słowa kobiety i dowody jej zbiórek i wpłat zweryfikuje sąd. Pewne jest, że pieniędzy, które wpłacają darczyńcy na konkretny cel, nie można sobie wziąć na własny użytek, ani też przekazać ich na inne osoby potrzebujące. Jeśli jednak przedstawione nam dowody wpłat na rzecz innych potrzebujących są faktycznie ze zbiórki na niepełnosprawnego Ryszarda, może sąd weźmie to jako okoliczność łagodzącą. Czy pani Patrycja poniesie konsekwencje swoich decyzji? Do sprawy wrócimy.

Czytaj też: Ponad 193 tys. zł odszkodowania żąda klient wydziału komunikacji w Słubicach. Takich żądań ma być więcej…