W 2019 roku na politycznej mapie Polski pojawiła się Konfederacja- swoisty mariaż ugrupowania Janusza Korwina Mikke, Ruchu Narodowego, a także m.in. osób, które wcześniej angażowały się w ruch Pawła Kukiza. Mimo chłodnego przyjęcia w mediach głównego nurtu ugrupowanie to w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych uzyskało poparcie na poziomie niemal 7%, zapewniając sobie tym samym miejsce pośród sejmowych ław. Pytanie jednak na jak wiele nowa partia może liczyć w słubickich realiach?

Konserwatyści w naszym mieście nigdy nie mieli w sensie politycznym zbyt łatwego życia. Słubice od zawsze uchodziły za liberalno-lewicowy bastion i teza ta potwierdzała się praktyczne przy okazji każdych kolejnych wyborów. W ubiegłym roku przy okazji najpierw wyborów do europarlamentu, a następnie również i jesiennych do Sejmu i Senatu mieliśmy dwukrotne potwierdzenie takiego stanu rzeczy. Wyniki? W maju na obszarze gminy Słubice bezdyskusyjnie wygrała Koalicja Europejska (PO, PSL, SLD, Zieloni i Nowoczesna), która w sumie zgromadziła niemal 56% wszystkich głosów. Drugie Prawo i Sprawiedliwość zdobyło 29%, zaś podium uzupełniła jeszcze „Wiosna” Roberta Biedronia z wynikiem oscylującym w granicach 8%.

Konfederacja, dla której był to formalnie wyborczy debiut wypadała natomiast w skali kraju raczej średnio. Mimo początkowo obiecujących sondaży ugrupowanie nie przekroczyło finalnie 5-cio procentowego progu wyborczego (4,55%), zaś w Słubicach rezultat był jeszcze słabszy- niespełna 4%.

Jak sytuacja wyglądała jesienią? Na terenie gminy Słubice znów po zwycięstwo sięgnęła coraz to bardziej skręcająca „w lewo” Koalicja Obywatelska (ale już bez SLD). Rządzący w kraju PiS musiał zadowolić się drugą lokatą (27%), zaś „na pudle” z wynikiem 20% znalazła się jeszcze Lewica, którą tym razem tworzyły trzy ciała- wspomniane SLD, „Wiosna” i partia „Razem”.

Jak widać zatem preferencje słubickiego wyborcy wydają się być dość wykrystalizowane i nie trzeba wróżyć z tarota, aby domyślić się, że w tegorocznych wyborach prezydenckich faworytem lokalnych będzie Rafał Trzaskowski. Wierny w „swoich uczuciach” jest również elektorat partii rządzącej, ale analizując dotychczasowe wyniki nie należy się spodziewać, aby poparcie dla Andrzeja Dudy, przynajmniej w Słubicach przekroczyło 30-33%.

Wracając jeszcze do jesiennych wyborów trzeba podkreślić jedną niezwykle istotną rzecz. Konfederacja bowiem w stosunku do poprzedniej kampanii zanotowała wyraźny wzrost poparcia. Jak bardzo wyraźny? Z niespełna 4% w maju do ponad 7% w październiku. To pokazuje wyraźnie, iż mimo pozornego „zabetonowania” lokalnej sceny politycznej istnieje w Słubicach potencjał na rozbudowę elektoratu konserwatywnego, który chce „skręcać w prawo” nie tylko w kwestiach światopoglądowych, ale i również gospodarczych rozumiejąc przez to m.in. obniżkę podatków, czy ukrócenie biurokracji.

Siłą Konfederacji wydają się być obecnie dwie rzeczy- po pierwsze merytoryczny kandydat na prezydenta, a po drugie energia młodych ludzi, którzy jednoznacznie identyfikują się z „prawą stroną”. Jedną z takich osób jest Marcin Miś, młody słubicki sympatyk Konfederacji, która jak sam mówi „polityką i historią interesuje się od zawsze”. Słubiczanin wysoko ocenia również szanse Krzysztofa Boska w nadchodzących wyborach prezydenckich: „Uważam, że realne jest osiągnięcie dobrego dwucyfrowego wyniku. Fantastycznie byłoby, gdyby nasz kandydat znalazł się w drugiej turze, ale aby tak się stało, to ludzie musieliby bardziej interesować się otaczającą ich rzeczywistością”.

Ten optymizm ma swoje podstawy. Bosak prowadzi kampanię w sposób rzeczowy i wywarzony. Unika radykalnych wypowiedzi, które często przypisywane są przedstawicielom polskiej prawicy. Woli za to dyskutować na argumenty i o konkretnych założeniach swojego programu. Takie podejście przysparza mu, jak i również formacji, którą reprezentuje nowych zwolenników- również tutaj w Słubicach.