Po piątkowym przemarszu doszło do nieprzyjemnego incydentu. Na filmie widzimy nieumundurowanych policjantów, którzy w dość brutalny sposób zatrzymują młodego chłopaka. Interweniuje posłanka Anita Kucharska-Dziedzic. Policjanci ją ignorują. – Złożyłam wniosek o postępowanie dyscyplinarne wobec tych policjantów – mówi nam poseł Anita Kucharska-Dziedzic.

Jak informuje nas rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Słubicach Ewa Murmyło sam marsz przebiegał spokojnie. Nie było żadnego zatrzymania policyjnego, nie wystawiono też mandatów ani pouczeń. Do incydentu doszło tuż po zakończeniu marszu.

– Zatrzymanie obu mężczyzn było zasadne, cała procedura zatrzymania była przeprowadzona prawidłowo – zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. Jeden z mężczyzn nie chciał podać swoich danych personalnych w celu ustalenia jego tożsamości, mężczyzna ten popełnił wykroczenia. Drugi z mężczyzn został zatrzymany prewencyjnie z uwagi na agresywne zachowanie, był on również sprawcą wykroczeń – mówi nam E. Murmyło. – Obaj mężczyźni zostali ukarani mandatami karnymi, za niezakrywanie ust i nosa w miejscu publicznym, dodatkowo jeden z nich za używanie słów nieprzyzwoitych w miejscu publicznym. Drugi dopuścił się nieobyczajnego wybryku w miejscu publicznym.

virtualnetia.com - projektowanie i tworzenie stron WWW

Sprawę komentuje jeden z organizatorów marszu Mariusz Dubacki.

– Przede wszystkim chciałbym podziękować policji za zabezpieczenie spacerów kobiet, dzięki nim nie dochodziło i mam nadzieję, że nie dojdzie w przyszłości do żadnych ekscesów. Co do zatrzymania dwóch młodych mężczyzn, to należy podkreślić, że zajście miało miejsce już po zakończeniu przemarszu. W mojej ocenie zarówno jednego policjanta jak i osoby zatrzymywane poniosły nieco nerwy. Niepotrzebnie – mówi M. Dubacki.

Podczas policyjnej akcji interweniowała poseł Anita Kucharska-Dziedzic, która od policjantów domagała się przedstawienia i podania stopnia. Została zignorowana, a w jej kierunku jeden z nieumundurowanych policjantów użył niecenzuralnego słowa.

–  Moje pierwsze pytanie jako posłanki do premiera rok temu dotyczyło wakatów w policji i związanych z tym zagrożeń dla bezpieczeństwa obywateli. To pytanie pozostało bez odpowiedzi. Dziś okazuje się, że braki kadrowe w policji przekładają się na konkretne zachowania w sytuacjach kryzysowych. Policjanci skierowani dodatkowo do pilnowania obywateli w kwarantannie, do pilnowania porządku na ulicach w czasie protestów, do pilnowania domu Kaczyńskiego i biur PiS w całym kraju, popełniają ze zmęczenia i stresu błędy i tracą zimną krew. To właśnie się stało w Słubicach, policjanci zaskoczeni obecnością posłanki, która zakwestionowała zasadność ich interwencji i to, w jaki sposób ją prowadzono, zapomnieli o proceduralnych obowiązkach. Stało się to kwadrans po tym, jak instruowałam protestujących, jak i oni i policjanci powinni się zachowywać podczas ewentualnego zatrzymania. Jednak bardziej martwi mnie zachowanie tajniaka, który przekroczył granice w zachowaniu wobec posłanki. Bo jeśli w zdenerwowaniu policjant reaguje chamsko wobec posłanki i po przy świadkach, to statystycznego, stawiającego się obywatela, nieobserwowany przez nikogo, może potraktować brutalnie i np. ciężko pobić. Dlatego, kieruję do komendanta wniosek nie tylko o wdrożenie wewnętrznego postępowania dyscyplinarnego, ale przede wszystkim o badania psychologiczne. Czy tajniak, który chciał jebać posła, ma kwalifikacje psychologiczne do pełnienia służby. Bo być może trafił do służby tylko dlatego, że nikt inny tej służby nie chciał pełnić?