Tegoroczne Święta Bożego Narodzenia ewidentnie przeszły do historii. Dzisiejsza niedziela pozwala jednak przedłużyć magię minionych świąt i pozwolić poczuć je nieco dłużej. Nasze bohaterki Ela Lata i Ania Borysowska, które od kilku lat mieszkają za granicą specjalnie dla I love Słubice zgodziły się opowiedzieć jak od momentu wyjazdu za granicę wyglądają ich Święta Bożego Narodzenia. Czym różnią się od tych w Polsce i co do tradycji angielskiej i niemieckiej przemycają ze swojej ojczyzny? Pozwólmy sobie, dzięki opowieściom naszych bohaterek, na jeszcze mały moment zatopić się w magię świąt.

Elżbieta Lata pochodzi z Ośna i mieszka w Niemczech, dokładnie w Bochum od niespełna czterech lat. 

– Niemcy zaczynają przygotowania do świąt o wiele wcześniej niż my Polacy. Ozdoby świąteczne pojawiają się w sklepach już pod koniec października. Jedną z największych i najpiękniejszych tradycji w Niemczech są jarmarki bożonarodzeniowe, gdzie można poczuć prawdziwy klimat Bożego Narodzenia. Tysiące lampek, muzyka, zapachy i grzane wino naprawdę robią ogromne wrażenie – mówi pani Ela.

Wigilia w Niemczech różni się od naszej polskiej chociażby serwowanymi potrawami. Na stole gości głównie sałatka ziemniaczana, kiełbaski i potrawy z kapusty, maksymalnie dziewięć dań. W niektórych domach podaje się też gęś pieczoną, kluski oraz czerwoną kapustę. Nasi sąsiedzi mają w zwyczaju ofiarowywać skromne upominki nie tylko członkom rodziny, ale także znajomym, a nawet też sąsiadom.

– To jest bardzo miłe, bo sama wielokrotnie otrzymywałam taki upominek – mówi pani Ela.

Okazuje się też, że ponad 70 proc. obchodzących święta udaje się do kościoła na pasterkę i jest to dla nich bardzo ważne i istotne wydarzenie.

– Ja jestem bardzo przywiązana do naszych polskich tradycji. Robię taką typową, polską Wigilię. Muszę jednak przyznać, że od kiedy zostałam żoną Ślązaka, to dokładam wszelkich starań, żeby uszanować i przemycić jego regionalne tradycje i zwyczaje. Tak więc mamy trochę taki polsko- niemiecko- śląski misz masz, ale jest przynajmniej ciekawie – śmieje się kobieta. – Myślę, że większość nas Polaków mieszkających za granicą pilnuje swoich ojczystych tradycji, aczkolwiek dodam, że naszym „nabytym” typowo niemieckim zwyczajem jest tworzenie w mieszkaniu tak zwanych „wiosek bożonarodzeniowych”. Robię je przeważnie z córką. Przystrajamy wówczas całe mieszkanie, zupełnie się w tym przystrajaniu zatracając i oddając całe serce…

A teraz czas na Annę Borysowską i jej święta w stylu angielskim. Pani Ania to rodowita gorzowianka, od czterech lat mieszkanka angielskiego Blackburn. 

– To już moje czwarte święta w Anglii. Z każdym rokiem „wgryzam się”, w angielskie tradycje, jednakże polskie są nadal przeze mnie i moją rodzinę kultywowane. Tu święta Bożego Narodzenia są inne. Wszystko, co wiąże się z przygotowaniami do świąt zaczyna się w połowie listopada, a obchody kończą się tuż po Nowym Roku. Wszędzie jest pełno świątecznych ozdób. Anglicy kochają światła, kolory i wszystko co związane jest ze świętami. Przez cały ten czas obdarowujemy się drobnymi prezentami, a przede wszystkim kartkami świątecznymi – opisuje pani Anna.

Dodaje, że Anglicy nie mają Wigilii. To dla nich normalny dzień jak każdy inny. Jedynie wieczorem wieszają skarpety lub worki na prezenty. W dniu Bożego Narodzenia mają uroczysty obiad i obowiązkowo faszerowanego indyka, którego ponoć piecze się 5 godzin. Nie dzielą się opłatkiem, nie mają takiego zwyczaju. Prezentami obdarowują się w dniu Bożego Narodzenia, wtedy też spotykają się rodzinami i jeśli pogoda pozwala idą na spacery. Jedno jest pewne, Anglicy potrafią cieszyć się tymi świętami niemalże jak dzieci.

– My wydajemy krocie na prezenty, a oni cieszą się, że ktoś o nich pamięta dając temu wyraz chociażby poprzez ofiarowanie zwykłej kartki z życzeniami. W święta wymieniamy się potrawami i odwiedzamy ze znajomymi, to jest czas przede wszystkim licznych spotkań i bliskości, co jednak w tym roku z uwagi na obostrzenia związane z panującą pandemią koronawirusa jest znacząco ograniczone. Moi angielscy znajomi są otwarci na nasze polskie tradycje, w tym potrawy choć…dla nich na przykład kiszona kapusta czy kiszony ogórek, to najzwyczajniej w świecie zepsute warzywa. W kraju, w którym przyszło mi żyć i pracować namiastką ojczyzny są dla mojej rodziny właśnie polskie święta – dodaje pani Anna.