?????????????????????????????????????

Po roku przerwy powrócił do Słubic i Frankfurtu nad Odrą najciekawszy festiwal muzyczny mieniący się kolorami muzycznymi z całego świata. Przez trzy dni na kilku scenach frankfurckiego Kleist Forum i oczywiście naszego SMOK-a, widzowie mogli w końcu na żywo spożyć ogromną dawkę muzycznej energii.

Wszystko było niemal takie samo jak przez ostatnich 16 edycji Festiwalu. Oczywiście jest to troszkę naciągana teza, gdyż tak jak ponoć nie wchodzi się do tej samej rzeki to z wielką chęcią organizatorzy przez te wszystkie lata weszli jednak do świata muzyki pod parasolem Trans Vocale. Nie zmieniło się to, że jak zwykle otwarcie miało miejsce w czwartek. W poprzednich latach była choćby przyznawana specjalna nagroda dla wyróżnionych artystów. W tym roku tego jak i oficjalnego otwarcia zabrakło między innymi ze znanych, a właściwie jednego i do tego odmienianego przez wszystkie przypadki słowa „pandemia”. O inaugurującym koncercie już pisaliśmy na naszym portalu. Dziś tylko kilka słów o piątkowo-sobotnich głównych muzycznych właściwościach słubickiej części tego wydarzenia.

Ciężko recenzować coś tak bardzo ulotnego jak muzyka, jej wyraz w słowach i dźwiękach poszczególnych artystów. Każdy widz może zostawić dla siebie ocenę mierząc ją i wystawiając zapewne poziomem zachwytu, muzycznych uniesień i eksplozji ulotnego dźwiękowego smaku. Piątkowy wieczór 12 listopada to trzy (stanowczo za krótkie) koncerty. Na górnym pokładzie w sali kameralnej przy Prowincji wystąpił na dobry wieczór zespół Brevki. Korzenie zespołu wyrosły całkiem niedaleko, bo w Sulęcinie, a powstał w grudniu 2018 roku z inicjatywy Pauliny Solskiej (śpiew) i Grzegorza Kruszakina (gitara), jako spontaniczny, akustyczny projekt muzyczny, z chęci realizacji swoich własnych pomysłów. Jak stwierdzono ich muzyka wprowadza słuchaczy w bardzo przyjemny, pozytywny nastrój za sprawą ujmujących wokali oraz delikatnych, łatwo wpadających w ucho melodii oscylujących wokół klimatu akustycznego pop-rocka. Obecny skład oprócz wspomnianych już założycieli to Tomasz Pituła (perkusja), Rafał Siwak (gitara basowa) i nasz słubicki Jacek Fałdyna (gościnnie). Tuż po Brevkach piętro niżej niemal całą scenę zawładnęła rodzina Miśkiewiczów. Wiadomo z czym się kojarzy nazwisko Miśkiewicz… Jazz i wszystko jasne. Dorota Miśkiewicz przy mikrofonie, głowa nie tylko tej muzycznej rodziny, władca saksofonu i klarnetu pan Henryk oraz na perkusji Michał Miśkiewicz. Ze sceny zatem płynęły muzyczne dźwięki okraszone głosem pan Doroty i spływały bardziej i mniej delikatnie na publiczność. Po tej jazzowej uczcie można jeszcze było skosztować ponownie na górze zupełnie pasującej do stanu za oknami „Linii nocnej”. Linia Nocna to serwujący chillout duet, który tworzą Monika Mimi Wydrzyńska i Mikołaj Trybulec. Pracę nad wspólnym projektem rozpoczęli dwa lata temu. Debiutowali w czerwcu 2017 singlem „Znikam na chwilę”, za który otrzymali nagrodę redakcji Chillizet w plebiscycie na „Chilloutowy utwór roku 2017”.

W ten sposób już tylko pozostała część nocy oraz prawie cały sobotni dzień pozostał na powitanie ostatnich tegorocznych muzycznych bohaterów Trans Vocale. Nie można powiedzieć, a nawet napisać, że była to kulminacja, że był to wielki finał, bo i kulminacja, i finał trwał przez wszystkie trzy dni tej imprezy. Znanym piątkowym schematem co do miejsc występów na początek wiersze, przesłania, złote myśli (niepotrzebne skreślić) ze sceny czytała Natalia Iwaniec. Były to wcześniej, bez jej wiedzy przygotowane i podawane przez członków zespołu białe kartki papieru zapisane słowami, których odczytanie było zadaniem pani Natalii. Było po prostu trochę zabawnie, trochę nostalgicznie i bardzo życiowo. Artystka wykorzystała swą szansę, z której bardzo nastrojowo korzysta dzięki udziałowi w jednym z programów muzycznych i …Dzięki jej za to. Kolejnego artysty nie trzeba chyba przedstawiać szerszej obeznanej w polskiej branży muzycznej widzom. Igor Herbut troszkę skryty za lub przy fortepianie, z którym wydawało się prowadził bardzo ciekawe monologi, na szczęście słyszalne przez zapełniającą całą salę koncertową SMOK-a widownię. Otoczony delikatnymi światełkami świec muzycznie opowiadał, interpretował, a co niektórych nawet wzruszał.

Dziś minęło już kilka dni od zakończenie Trans Vocale z nr 17. Widzowie i słuchacze zarazem już dziś także czekają na przyszłoroczną 18-tkę. Jaka będzie ta dorosłość, to się jeszcze okaże. Mamy jeszcze krótkie podsumowanie tego wydarzenia w wykonaniu dwóch panów.

Przemysław Karg- Dyrektor Słubickiego Miejskiego Ośrodka Kultury

– Za nami 17 edycja polsko niemieckiego festiwalu transVOCALE. Jest nam niezmiernie miło, że festiwal mógł się odbyć mimo tych wszystkich trudnych obostrzeń, mimo tych wszystkich ograniczeń, w ramach których jako organizatorzy musieliśmy się poruszać. Chciałbym złożyć szczególne podziękowania dla dwóch osób, dla Piotra Tamborskiego i dla Abla, którzy byli odpowiedzialni za przygotowanie czwartkowego koncertu inauguracyjnego. Dziękuję chłopakom za to, że zgromadzili wokół siebie tak szerokie grono artystów, którzy wzięli w tym projekcie udział bardzo. Dziękuję też za te dwa dni, piątek i sobotę zarówno w Słubickim Miejskim Ośrodku Kultury jak i we Frankfurcie w Kleist Forum. Była świetna energia, wspaniali wykonawcy, a frekwencja dopisała. Ta edycja festiwalu pokazała w szczególności jak muzyka jest ważna. Ważna w życiu każdego człowieka, zwłaszcza teraz kiedy po okresie, w którym byliśmy pozbawieni możliwości koncertowania i uczestnictwa w wydarzeniach kulturalnych. Mam nadzieję, że ten przyszłoroczny festiwal wytworzy taką samą energię, przyciągnie nowych uczestników, którzy będą chcieli skorzystać z tej oferty, którą jako dwa miasta wspólnie przygotowujemy. Mam też nadzieję, iż już za rok będziemy mogli w pełni realizować nasze nowe założenia, nasze koncerty nie posiadając żadnych obostrzeń. Tego życzę sobie, tego życzę państwu, tego życzę nam wszystkim.

Piotr Tamborski- dyrektor artystyczny Festiwalu

Jeśli chodzi o „klucz” w doborze zespołów to można powiedzieć, że standardowo postawiliśmy na muzykę świata zgodnie z przesłaniem festiwalu od samego początku. Do tego oczywiście transgraniczne porozumienie, porozumienie między kulturami, językami i myślę, że nawet epokami oraz różnymi stylami muzycznymi. Stąd też jak spojrzymy sobie na ten program to mniej więcej te wszystkie założenie myślę zostały spełnione. Oczywiście teraz dalej idąc w doborze zawsze ma znaczenie oczywiście ogólnie pojęta jakość zespołu, umiejętności czy teksty. Jednak nie chciałbym i nie podjąłbym się powiedzieć, który koncert był najlepszy. Tak naprawdę pozostawiam to trochę wam wszystkim, widzom pod ocenę. Myślę, że koncert inauguracyjny był bardzo odważną propozycją. Jednakże do odważnych świat należy i w moim odczuciu bardzo mocna i na wielki plus się wybronił. Dał nowy powiew, bo hip-hopu na tym festiwalu jeszcze nie było. Idąc dalej myślę, że koncerty, które były w smoku były bardzo ciekawe i klimatyczne. Dorota Miśkiewicz z rodziną to klasa sama w sobie i na najwyższym poziomie. Igor Herbut myślę, że też stworzył wspaniały klimat i głębię dźwiękową czy wizualną, oświetleniową. I jeszcze tylko wspomnę o „Linii nocnej” zespół, który prezentuje elektronikę alternatywną na najwyższym poziomie. O każdym z naszych artystów można długo i bardzo pozytywnie opowiadać. Nie popadamy jednak, czy też ja nie popadam oczywiście w samo zachwyt. Staram się raczej zawsze słuchać waszych drodzy widzowie opinii i to właśnie one są dla mnie najbardziej wiążące i interesujące.

Czytaj także: Muzyka świata ponownie na pograniczu [foto i wideo]

[ngg src=”galleries” ids=”216″ display=”basic_thumbnail”]