Kobiety protestowały przeciw decyzji Trybunału Konstytucyjnego niemal całkowicie zakazującej aborcji. – Każda kobieta powinna mieć wybór, bo skazać kogoś na cierpienie to też kwestia sumienia zwłaszcza, że kobiety bardzo często muszą patrzeć na to, jak ich dziecko umiera powoli i w męczarniach. Nikt nie ma prawa decydować za innych! – mówi 37-letnia Marysia, która wzięła udział w marszu kobiet w Ośnie. 

W marszu, który odbył się 27 października udział wzięło około 300 osób. Nie były to tylko kobiety, ale również członkowie ich rodzin płci męskiej. Kobiety głośno wyraziły swój protest przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, iż aborcja w przypadku ciężkiego lub śmiertelnego uszkodzenia płodu jest niezgodna z konstytucją.

Jak komentują decyzję TK kobiety z Ośna, które wzięły udział w marszu? 

– Wzięłam udział w proteście, bo chcę pokazać mojej córce, że trzeba stawić czoła problemom, że trzeba odważnie wyrażać swoje poglądy. Poza tym, nie zgadzam się na wrzucanie do jednego worka wszystkich kobiet dokonujących aborcji. Nie każda decyduje się na to z pobudek czysto egoistycznych. W przeważającej części, to jest ogromny dramat i cierpienie. Nie godzę się na taką zmianę!  Jak mogę pozwolić na takie traktowanie nas kobiet? – mówi 43-letnia Anna z Ośna. 

– Wzięłam udział ponieważ uważam, że my kobiety powinnyśmy mieć prawo do własnych decyzji. Nie wiem czy sama w jakimkolwiek przypadku dokonałabym aborcji, ale chciałabym w przyszłości mieć jednak  wybór. Uważam, że o takich sprawach powinno się mówić głośno. Chciałabym żyć w kraju, w którym czuje się wolna i sama mogę o sobie i swoich czynach decydować – mówi I Love Słubice Wiktoria Szaroszyk.

– Bo jak ktoś mi mówi lub się wypowiada, że jest szczęśliwy bo ma Zuzię a Zuzia ma Downa, to mnie jasna cholera bierze i niestety szczęścia nie widzę. Wiedząc o deformacjach ,bezmózgowiu itp. ludzie decydują się na rodzenie, to jest w moim mniemaniu snobizm. Urodzić i czekać na śmierć? Urodzić i co dalej po naszej śmierci? Jestem za wolnością wyboru. Ile kobiet zostaje samych z kalekimi dziećmi, bo ich współtwórcy są słabi, aby dźwigać ten krzyż… – mówi z kolei 57-letnia Małgorzata. 

– Nie jestem za aborcją na zawołanie, a za prawem wyboru, ponoć żyjemy w wolnej Polsce, chyba. Ktoś, kto nie ma doświadczenia życiowego z osobą niepełnosprawną, nie nie ma prawa decydować za wszystkich. Państwo nigdy nie pomagało rodzicom dzieci niepełnosprawnych i tu nawet 1000 plus nie pomoże. Gdy urodzi się dziecko z jakimś głębszym schorzeniem, to rodzice sami muszą organizować zbiórki, bo państwa nie interesuje w jaki sposób rodziców będzie stać na leczenie. Większość krzykaczy, którzy są przeciwni aborcji patrzy na osobę na wózku jak na dzieologa, a co dopiero jak zobaczą dziecko z chorobą genetyczna, z jakąkolwiek deformacją. Po urodzeniu takiego dziecka już nikt się nie interesuje co się z nim stanie, byle się tylko urodziło, bo sumienie czyste…. Jakie czyste? Ile tych anty pomagało takim chorym dzieciom? Potrafią wtedy tylko powiedzieć ” takie biedne dziecko ” i na tym czyste sumienie się kończy. A z tego co pamiętam ksiądz nawet przy wczesnym poronieniu nie robi pogrzebu. I gdzie jest te sumienie? Każda kobieta powinna mieć wybór, bo skazać kogoś na cierpienie to też kwestia sumienia zwłaszcza, że kobiety bardzo często muszą patrzeć na to, jak ich dziecko umiera powoli i w męczarniach. Nikt nie ma prawa decydować za innych!  – mówi pani Marysia. 

Czytaj też: Marsz kobiet w Słubicach. To odpowiedź na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.