Większość uchodźców z Ukrainy jadących do Niemiec trafia do Berlina. To dziennie po kilkanaście tysięcy osób uciekających przed wojną z Rosją. Wolontariusze, którzy na dworcu zajmują się uchodźcami oferując im kanapki, ciepłe posiłki, owoce, słodycze jogurty itp. twierdzą, że władze Berlina nie są kompletnie przygotowane na przyjęcie takiej ilości wojennych uciekinierów. – To jeden wielki chaos, brak organizacji, niedoinformowanie! – mówi portalowi I Love Słubice wolontariuszka z Berlina Magdalena Handerek.

Wolontariusze są zbulwersowani zachowaniem władz Berlina, które – jak twierdzą wolontariusze – nie stają na wysokości zadania.

– Od początku, kiedy uchodźcy zaczęli się pojawiać na dworcu, jesteśmy zdani sami na siebie. Gdyby nie Polacy mieszkający w Berlinie i mieszkańcy Berlina nie bylibyśmy w stanie wykarmić dziennie kilku tysięcy uchodźców. Senat Berlina nas zostawił bez pomocy – mówi Magda, która nagrała apel z prośbą o przynoszenie żywności na dworzec.

Po poniedziałkowym nagraniu, które w moment obiegło sieć, wczoraj (10 marca) Deutsche Bahn poinformował wolontariuszy o tym, że Senat przejmie oficjalną stację żywieniową na dworcu. Jednak jak się okazuje, na stacji żywieniowej zabraknie ciepłych posiłków! Pomimo tego, iż wolontariusze proponowali pomoc i chcieli dowozić zupy dla uchodźców, Senat pomocy nie przyjął.  

– Ciepłe posiłki dla zziębniętych rodzin są bardzo ważne. Z tego, co wiem w ośrodkach dla uchodźców również nie ma nawet ciepłej zupy, więc skoro tutaj nie możemy, będziemy dowozić do ośrodka- mówi portalowi wolontariuszka Magda.  – W Berlinie wcale nie jest tak kolorowo jak to przedstawiają. Organizacja władz jest bardzo kiepska, gdyby nie społeczność, która w większości to Polacy, uchodźcy zostaliby sami sobie.

Wczoraj catering wysłany przez Senat zamknął swój punkt o godzinie 22.00. Ostatni pociąg przyjeżdża o 22.16 i jest zazwyczaj spóźniony nawet do 2 godzin. Oprócz tego ludzi dowożą na dworzec autobusami.

– Tak właśnie teraz wygląda opieka nad uchodźcami. Czy mam jeszcze coś dodać? – pyta wolontariuszka z sarkazmem. 

Obecnie wolontariusze nie przyjmują już jedzenia na dworcu Hauptbahnhof.  Jak wspominaliśmy wcześniej teraz skupiają się na pomocy w ośrodkach dla uchodźców.

Jak się również dowiadujemy na dworcu jest jeden namiot, gdzie osoby podróżujące z Ukrainy mogą się ogrzać. Dla porównania w małym Rzepinie na dworcu są aż 4 ogrzewane namioty, w których można także zjeść, usiąść, skorzystać z pomocy medycznej. 

– W Berlinie namiot pojawił się dopiero wczoraj. Do tej pory te osoby grzały  się…  w toaletach – mówi wolontariuszka. – Na dworcu jest bardzo zimno. Te biedne mamy z dziećmi, starsze osoby, niektóre schorowane, nie miały miejsca, by usiąść w ciepłym, wypić herbatę, czy zjeść posiłek  – dodaje wolontariuszka w rozmowie z nami.

W Berlinie nie ma już miejsc.

Jak informuje portal Made for minds ” Berlin zapewnił uciekającym przed wojną Ukraińcom 20 tysięcy miejsc. Jednak tylko w ostatni weekend 5-6 marca do stolicy Niemiec dotarło ponad 20 tysięcy uchodźców, kolejnych 10 tysięcy spodziewano się w poniedziałek. Część z nich znajduje nocleg u rodziny lub w domach prywatnych, wielu jednak nie ma na miejscu nikogo lub musi choćby przespać się przed dalszą podróżą. Tymczasem miejsc noclegowych  brakuje”. 

Już w poniedziałek dziennikarz portalu I Love Słubice, który był na dworcu w Rzepinie, skąd odjeżdżają pociągi do Berlina, dowiedział się, że Berlin nie przyjmuje już uchodźców. Podstawione niemieckie autokary, które zabierały uchodźców, miały ich przewieźć nie do Berlina, a do innych niemieckich miast. To miał być sposób na rozlokowanie uchodźców w innych krajach związkowych.

Czytaj dalej

Strony: 1 2