Świeże owoce, warzywa, nabiał. Wszystko swojskie i do dostania na słubickim ryneczku przy Placu Wolności. Dziś wspominamy miejsce, którego już nie ma…

Przylegający do zbiegu ulic Reja oraz Placu Wolności rynek to miejsce, które obecnie już nie istnieje. Dziś w lokalizacji tej powstało nowe osiedle mieszkalne, ale we wspomnieniach naszych mieszkańców ryneczek ciągle tętni życiem.

Nabiał, o którym możesz dziś tylko pomarzyć

W okresie przedwojennym w miejscu tym, pomiędzy kamienicami i budynkami gospodarczymi istniał niewielki placyk, który był zapewne wykorzystywany jako m.in. wybieg dla zwierząt hodowlanych. Po wojnie plac co prawda zarósł, ale z czasem urządzono tutaj mały skwerek. Miejsce idealnie nadawało się jednak na lokalne targowisko i taką też rolę zaczęło z czasem spełniać. W dobie PRL był to obowiązkowy punkt wizyt naszych mieszkańców. Okoliczni gospodarze oferowali tutaj swoje produkty- świeże jaja, mleko, warzywa, płody roli. Wszystko oczywiście naturalne. Nikt zresztą wtedy jeszcze nie słyszał o konserwantach, emulgatorach, czy innych wzmacniaczach smaku, o supermarketach w dzisiejszym rozumieniu tego słowa nawet nie wspominając. Co ciekawe,  nie zawsze rozliczano się w pieniądzu. Czasem wystarczała po prostu zwykła wymiana towarów na zasadzie „coś za coś”.

Gofry, bułeczki z pieczarkami i lody „mambo”

Dla pokolenia ludzi urodzonych głównie w latach 70. i 80. „kaczy rynek” to przede wszystkim miejsce, gdzie można było zjeść najpyszniejsze pod słońcem lody. Zresztą nie tylko lody, bo wachlarz wszelkiej maści zakąsek był naprawdę szeroki. Bułeczki z pieczarkami, zapiekanki, swojskie frytki (nie, nie takie odmrażane), gofry z dżemem, rurki z kremem czy bitą śmietaną. Na miejscu była też możliwość kupna kwiatów. Bukiet w jedną dłoń, porcja frytek w drugą plus dwa bilety na seans w kinie „Piast”. Tak, to była całkiem dobra recepta na udaną randkę.

„Dziś to już nie to samo”

Podobnie, jak i znajdująca się naprzeciw „Graniczna” ryneczek już współcześnie nie istnieje. Generalnie w obecnych realiach tego typu targowiska straciły ekonomiczną rację bytu, bo dziś słubicki konsument zaopatruje się w marketach, których w naszym mieście od ostatnich dwudziestu lat bardzo mocno przybyło. Dwa istniejące targowiska (bazary) są nastawione natomiast na klienta z Niemiec. Można zatem śmiało powiedzieć, że lokalna rzeczywistość w ostatnich dwudziestu/trzydziestu latach bardzo wyraźnie się zmieniła. Ocenę tego czy faktycznie na lepsze pozostawiam oczywiście Państwu.