Niezwykle oryginalne imię tylko dopełnia ogromnie niebywały talent tej niespełna osiemdziesięcioletniej artystki z Ośna Lubuskiego
Frida Koroluk po ojcu Garczyk urodził się 08 września 1941 r. w Niemczech. Rodzice w 1939 r. wyjechali z dwójką dzieci na przymusowe prace do niemieckiego Wedemarku. Tam przyszła na świat mała Frida…
Więzienie i śmierć ojca.
Rodzice ciężko pracowali na roli. Ojciec nie mógł pogodzić się z pracą u okupanta. W pewnym momencie zbuntował się i przestał się godzić na uwłaczające ludzkiej godności warunki pracy. Z tego powodu trafił do więzienia. Był tam traktowany niezwykle bestialsko. Z więzienia uciekał dwukrotnie, druga próba ucieczki zakończyła się strzałem w plecy. Mężczyzna konał w męczarniach przez pięć godzin jadąc na wozie esesmanów. Jego ciało spoczywa obecnie na cmentarzu w Hundermark.
„Drugi tatuś”
Mama małej wówczas Fredzi (tak mówiono zdrobniale o Fridzie) wyszła ponownie za mąż za mężczyznę pochodzącego z Polski. – Po zakończeniu wojny wróciliśmy ( a było to pięcioosobowa rodzina -red.) do ojczyzny osiedlając się na jakiś czas w miejscowości Sulęcin Mój dtugi tatuś podjął pracę w kopalni w sąsiedniej miejscowości o nazwie Smogóry. W tym powojennym czasie na świat przyszło jeszcze sześcioro rodzeństwa – mówi pani Frida.
Historia rodziny pani Koroluk stanowi niezwykłą pamiątkę i wartość historyczną. Sama bohaterka zachwyca i wzrusza niezwykłą pamięcią i dokładnością, co do opisów dat i zdarzeń. Słuchając pani Fridy można przenieść się w czasy tej niezwykle bolesnej historii Polski przeplatanej wspaniałymi opisami panujących wówczas wartości takich jak Bóg, honor, ojczyzna, rodzina i wolność.
Bitwa pod Grunwaldem, Mona Lisa i inne obrazy Fridy
Niezwykłość artystki przejawia się nie tylko w jej fenomenalnej pamięci. Przede wszystkim chcemy zaprezentować Państwu galerię przepięknych, haftowanych obrazów, które zostały stworzone rękoma artystki. Obrazy są istotnym elementem wystroju mieszkania Pani Fridy. Tworzą niebywały klimat zderzenia z prawdziwą sztuką i przeszłością. Imponujące wrażenie robi Bitwa pod Grunwaldem odwzorowana z najmniejszym szczegółem, co do oryginału. Jest również Dama z Łasiczką i Mona Lisa Leonarda da Vinci, są Słoneczniki Van Gogha, Stańczyk Jana Matejki, twarz Jezusa z Całunu Turyńskiego oraz wizerunki papieży. A to i tak nie są wymienione wszystkie dzieła naszej bohaterki, bo nie sposób ich wszystkich zliczyć i wymienić.
– Mama oprócz tego, że spełnia się artystycznie, szydełkuje, robi na drutach cudeńka to jeszcze piecze przepyszne ciasta, torty, zaopatruje całą rodzinę w przetwory na zimę i dba o ogród pomimo swoich siedemdziesięciu dziewięciu lat! – mówi córka pani Fridy Agnieszka Świniarska- Koroluk.
Rzeczywiście kondycja i wzrok Pani Fridy robią ogromne wrażenie. A jej życie nie było usłane różami, także na jego dojrzałym etapie. O trudach w małżeństwie pomagały zapomnieć hafty, robótki na drutach oraz szycie. Stały się one swoistą terapią.
– Wszystkiego nauczyła mnie mama, a ja zdobyte umiejętności i wiedzę przekazałam swoim dzieciom. Moja córka Lidia Grasza z ogromną pasją szydełkuje i rzeźbi – chwali kobieta.
Pani Frida jest niezwykle piękną i zarazem skromną kobietą. Słuchając jej człowiek przenosi się w zupełnie inny świat. Świat, którego już nie ma i zapewne nie będzie. Każdy obraz, który stworzyła bądź odwzorowała powstawał mozolnie i cierpliwie przez kilka godzin dziennie.
– Stworzenie „Bitwy pod Grunwaldem” zajęło mi prawie pół roku – mówi hafciarka.
Efekt zapiera dech w piersiach. Patrząc na każdy obraz ciężko jest uwierzyć, że stworzył go człowiek, na dodatek tak kruchy i delikatny. Precyzja, każdy detal i kunszt sprawiają, że mogłyby one zdobić galerie sztuki największych miast. Pani Frida miała zorganizowane wernisaże m.in na targach w Glisnie, w Kostrzynie nad Odrą czy w rodzimym Ośnie Lubuskim, ale jej ogromy talent zasługuje zdecydowanie na wiele więcej uwagi. Skromność artystki nie pozwala mówić o tym na głos, ale gdyby zebrać wszystkie opowieści, wspomnienia i dzieła jakie stworzyła nasza bohaterka, naród Polski absolutnie bez żadnej w tym przesady, otrzymałby niezwykły prezent i pomnik stworzony z historii życia tej wspaniałej artystki. Zapraszamy do podziwiania prawdziwej sztuki i talentu.
Czytaj też: Takie cudo jeździ w Ośnie. Pojazd stworzył Roman Siedłowski.
A także: Poznajcie Karasia, prawdziwego miłośnika Simsonów z Ośna Lubuskiego!