Sensacja. Burza. W prasie, nie tylko lokalnej, mnożą się komentarze. Mówią o tym w telewizji. „W Żurawiu konflikt”, „Unieważniono wybory”, itp. Zebraliśmy się na nadzwyczajnym posiedzeniu, zapraszając na nie naszego radcę prawnego. Atmosfera, jak można się domyślać, wyjątkowo napięta, radni wiercą się jak bez mała kawałki masła na gorącym kartoflu. Posiedzenie otworzył Karguś. Przeczytał wszystkim całe pismo z województwa, poprosił o wypowiedzi i usiadł. Nasze spojrzenia przeniosły się na prawnika, który przygotował się do oceny już wcześniej. Radca zaczął omawianie zarzutów po kolei, poczynając od najbardziej błahych. Odnośnie powiadomienia prasy przytoczył cytat z „Głosu Żurawia”, w którym było jak byk napisane o wyborach władz  powiatu. Zarzut niesłuszny i dodany tylko po to, by zestaw był możliwie największy. Materiały na sesję. Skoro druga sesja została zwołana tylko po to, aby wybrać zarząd powiatu, to jedynymi potrzebnymi materiałami był regulamin, który znajdował się na sali. Żadne inne sprawy nie były planowane do omówienia ani tym bardziej uchwalenia. Zarzut znowu tylko komplementarny, aby kolekcja była okazalsza.

Czy to rada zwołała sesję? Nie, podjęła tylko uchwałę o przeprowadzeniu wyborów zarządu powiatu na sesji następnej. Ten zarzut (główny) jest zmanipulowany i nieprawdziwy. Dlaczego wojewoda uważa, że to nie przewodniczący zwołał sesję, tylko rada? Ponieważ szef rady, pan Karguś użył określenia „zapraszam”, a nie „zwołuję”. I tu jest meritum sprawy. Czy można ten zwrot uznać za normalny lub tylko za uchybienie, czy odwrotnie, drastyczne nieprzestrzeganie procedury, kwalifikujące się do unieważnienia sesji. W tym przypadku radca uważa – po przeanalizowaniu jeszcze raz regulaminu oraz podobnych przypadków, jakie wystąpiły w całym kraju – że jest to co najwyżej uchybienie, nie dające żadnych podstaw do wydania tak niefrasobliwej decyzji. Radca podejrzewa nawet, że decyzja ta została wydana celowo, a wszelkie manipulacje, by wydawała się zgodna z prawem wskazują, iż ktoś zdalnie tym steruje. Prywatnie radca sądzi, że cały protokół sesji był dokładnie analizowany zdanie po zdaniu, a wszystkie kwestie, które można by zinterpretować dwuznacznie, zostały wychwycone.

Zupełnie osobną sprawą, chociaż to głównie ona wpłynęła na decyzję województwa, jest jego teza o regulaminowym słowie (na ten temat w regulaminie nic nie ma) i w związku z nią nasze pytanie, dlaczego przewodniczący Karguś, użył hm… powiedzmy, nieodpowiedniego zwrotu. Przez nieuwagę, czy z rozmysłem? Jeżeli mamy dzisiaj tak poważny dylemat, to właśnie słowa pana przewodniczącego są jego przyczyną.
– Ale – kończył radca – uważam w sumie za błędne i nie poparte prawem uznanie przez organ nadzorczy, że jedno, nawet lekko chybione słowo może obalić cały przebieg wyborów. Jestem przekonany, że województwo podjęło decyzję bezprawną i pochopną. Jeżeli z decyzji tej się nie wycofa, powinniśmy odwołać się do sądu. Dlaczego? Ponieważ, jeśli zaakceptujemy unieważnienie sesji, zgodzimy się automatycznie na uznanie za nieważne wszystkie umowy i decyzje, które wybrany zarząd powiatu podpisał. Nie będą miały mocy prawnej wszelkie wydane w międzyczasie dokumenty, jak między innymi dowody rejestracyjne czy prawa jazdy. A jest, proszę państwa, jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Jeżeli pogodzimy się z tą, moim zdaniem, błędną prawnie decyzją i przeprowadzimy nowe wybory władz powiatu, a w nich w tajnym głosowaniu zmieni się choć jeden członek zarządu, skutek będzie taki sam – nieważność podjętych w międzyczasie uchwał, umów i wydanych dokumentów. No i winien będzie już tylko powiat. Zdecydowanie sugeruję więc, że należy wnieść skargę do sądu, zwłaszcza iż jako prawnik nie wyobrażam sobie możliwości przegrania.

– A jeżeli jednak przegramy? – zapytała Wasilewska. – Co wtedy? Ośmieszymy się na cały kraj, jak to już kiedyś się zdarzyło. Nawet jeżeli jesteśmy, że tak powiem „na prawie”, to przecież racja nie zawsze wygrywa. Uważam, że najważniejszy jest święty spokój. Pogódźmy się z tą decyzją i im prędzej to zrobimy, tym dla nas lepiej.
– Pani Wanda ma po części rację – zabrał głos Michorowski – w sądzie nie zawsze wygrywa prawo. Ale zauważam tu jakieś zakulisowe działania osób trzecich, wpływających na taką, a nie inną decyzję województwa, jestem więc głęboko przekonany, że jeżeli przeciwstawimy się takim praktykom, mając w dodatku przepisy prawa po swojej stronie, możemy dowieść swojej słuszności i wykazać, że prawo jest prawem. A odnośnie tych zakulisowych działań – Michorowski wymownie spojrzał na Kargusia – to mam pytanie: dlaczego pan przewodniczący użył tego nietypowego zwrotu? Przez ten zwrot to on i tylko on odpowiada za zaistniałą sytuację. Jeżeli jest aż tak roztargniony, że aż łamie formuły, to niech jak najszybciej zrezygnuje z funkcji. Ale może zrobił to celowo?

Rozpoczęła się burzliwa dyskusja. Zabrałem również głos, proponując złożenie skargi w sądzie, ale równocześnie przeprowadzenie jednak powtórnych wyborów.
– W ten sposób – argumentowałem – będziemy asekurowani z obu stron i nasze posunięcie można będzie uznać za jakąś próbę kompromisu.
Niestety, zostałem zakrzyczany.
– Jesteśmy samodzielnym organem samorządowym – grzmiał Czapliński – w dodatku prawo jest po naszej stronie. Zrobienie tych dwóch rzeczy jednocześnie tylko naszą radę zdeprecjonuje. Idziemy do sądu i wygramy. Nikt nie ma prawa narzucać samorządom własnego, w dodatku niesłusznego zdania.
Na skutek tego dość efekciarskiego wystąpienia Czaplińskiego burza opinii, zdań i opcji jeszcze bardziej spotężniała, zdawałoby się, że przez salę obrad przechodzi orkan. Ponad inne wybiła się też wypowiedź Dzierżyńskiego:
– Proszę państwa, Karguś tylko się pomylił. Już dosyć biedak przeszedł, nie pozwolimy zrzucać na niego całej winy. Nie popełnił tego uchybienia specjalnie, zresztą, teraz jest już ex post. Najważniejsze jest pokazanie, że jesteśmy samorządni i nie wykonujemy jak jacyś gówniarze polecenia ślepo i bezmyślnie. I o tym powinniśmy teraz zdecydować.

W końcu zaproponowano głosowanie. Stosunkiem 15 głosów za, przy 1 wstrzymującym się oraz 1 przeciw, rada postanowiła złożyć skargę do sądu. Pozostało nam teraz czekać na werdykt.

<- Poprzednia strona

Rozdział 1: Lokalna klasa polityczna, czyli jak się niszczy porządnych ludzi

Rozdział 2: „Jak nie jesteś ze mną, to już nie żyjesz” – takie realia brutalnego świata lubuskiej polityki.

Rozdział 3: „Ludziom, którzy chcą nas opuścić, zdarzają się dziwne, spowodowane na ogół depresją wypadki”. Polityka to nie żarty!

Rozdział 4: Jak opłacony dziennikarz manipuluje opinią publiczną

Rozdział 5: Co? Komu? I za co? – jak partie rozdają sobie stanowiska. Lubuska polityka 2005-2011.

Rozdział 6: Polityka to gra pozorów. Jeśli jest za dobrze, to znaczy, że gorzej być nie może.

Strony: 1 2