„Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi”

Pamiętacie ostatni post i wyżej wymienione słowa…?
To pozwólcie, że jeszcze coś w tym temacie dopowiem, a bardziej dopiszę… ?

Często myślimy sobie, że żeby uratować komuś życie czy zmienić czyjąś postawę, nastawienie i myślenie potrzeba do tego spektakularnych czynów i działań.
Na pewno czasem tak jest, ale w takim codziennym życiu wystarczy niekiedy powiedzieć komuś coś, co sprawi, że te nasze słowa zapadną mu w sercu na tyle mocno, iż zmienimy mu tym samym całe życie albo chociaż ten jeden beznadziejny dzień (a to już naprawdę bardzo dużo) ?

Uratowały mnie słowa koleżanki
Szefowa ? kazała mi „sto pięćdziesiąty” raz drukować pismo urzędowe. A to kropka w złym miejscu, a to szyk w zdaniu nie taki, a to akapit nie tu gdzie trzeba…

Fot. Pixabay.com
Fot. Pixabay.com

Pamiętam, że za którymś tam razem szłam do niej bliska płaczu! I kiedy wyszłam kolejny raz z naniesionymi poprawkami i pokreśloną kartką do czerwoności koleżanka widząc, że to już nie są przelewki i emocjonalnie czuję się jak wypompowany balon powiedziała mi tak: Gabrysia przestań Ty się tak przejmować!
Próbujesz, działasz, myślisz nad tym kobieto, robisz coś, nie siedzisz z założonymi rękoma, a NIE MYLI SIĘ TYLKO TEN CO NIC NIE ROBI!!!

I to były słowa, które uratowały mnie nie tylko przed rzuceniem wówczas tej całej mojej pracy w diabły, ale one dały mi też motywacyjnego kopa na resztę mojego życia. I tego kopa naprawdę czuję do dziś!

Dziś wiem, że to, co w danym momencie naszego życia uznajemy za porażkę czy naszą słabość z perspektywy czasu może okazać się błogosławieństwem, szansą, otwartym oknem, krokiem do przodu…

Kończymy niekiedy wieloletnie związki, rozwodzimy się, tracimy pracę, nie zdajemy egzaminów, nie jesteśmy w stanie spełnić czyiś oczekiwań…

To wszystko może zrujnować poczucie naszej wartości i sensu życia… po czym po czasie okazuje się, że te „porażki” tak naprawdę otworzyły nam drzwi i możliwości do innego, być może nawet lepszego życia.

Czasami to właśnie (w naszym odczuciu) porażka uruchamia w nas nieodkryte pokłady nowych umiejętności czy za zachowań, coś o co w życiu byś siebie nie podejrzewał, mogą urosnąć Ci nowe skrzydła, które uniosą Cię o wiele dalej niż te, które trzymały Cię tak kurczowo w jednym miejscu…

Ja nauczyłam się sobie i innym odpuszczać. Oczywiście nie jest tak, że godzę się na „bylejakość”, ale kiedy wiem, że dałam z siebie absolutnie wszystko, że włożyłam w coś całe swoje serce i umiejętności, a efekt nazwijmy to powalający nie jest, albo zwyczajnie pewnej części ciała nie urywa ?, to już sobie nie rwę włosów z głowy i nie wyrzucam, że jestem beznadziejna i do niczego…

Żadnej Ameryki tu nie odkrywam

Popełnianie błędów wpisane jest w naszą ludzką naturę. Czy tego chcemy czy nie, będziemy popełniać błędy i będziemy świadkami jak inni te błędy popełniają.
Ważne jest moim zdaniem. żeby nie poddawać się pod wpływem słabości i pozwolić sobie na ten nieunikniony margines niedoskonałości, który czy to nam się podoba czy nie każdy z nas posiada.

Jeśli zrozumiemy, że porażki/ niepowodzenia/ potknięcia są daną nam lekcją od życia, może takim właśnie bolesnym kopem do zmian, a nie jedynie powodem do udowodnienia. ile to nam to jeszcze Bóg wie czego brakuje. to wówczas będzie nam emocjonalnie o 10 kilo lżej i chyba będzie nam się o niebo łatwiej żyło i innym przy okazji też ?

Jeśli dziś spotka Was coś. co zachwieje poczuciem Waszej wartości, co podkopie Waszą motywację i chęć działania, Waszą wiarę w sens tego co robicie, jeśli stanie się coś co sprawi, że zwątpicie w siebie czy drugiego człowieka potraktujcie to jako przystanek do przemyśleń i szukania rozwiązań, a nie koniec świata…
Bo takich „końców świata” jeszcze wiele w swoim życiu przetrwasz i przeżyjesz. Grunt, żeby wyjść z nich emocjonalnie cało i przerobić na na tartak te kłody rzucane przez życie ❤️

Dobrego dnia!!!