Dzień dobry ?

Dzisiaj tak do kawy, do herbaty, do (mam nadzieję miłego) posłuchania…

Przyszła jesień. Na początku pozwoliła nam złapać trochę słońca, pokazała swoje cieplejsze oblicze, a dziś… Dziś psa z kulawą nogą nie posłałbyś na podwórze.

I sama po sobie widzę jak bardzo… przestało mi się pewnych rzeczy chcieć. Nawet zakupy to czyn prawie że ostateczny ?
No bo co może człowiekowi „chcieć się” kiedy za oknem szaro, buro i nijak?
Na szczęście ja mam tak, że szybko układam sobie w głowie plan działania. Plan ewakuacji od myśli przepełnionych poczuciem „nie chce mi się” i „w taką pogodę znikam”.
Pewnie, że można zabarykadować się w kokon z koca i przetrwać do marca, ale… czy warto i czy trzeba?

Inbound7110219842561365525

Wiem, że internet bombarduje nas cennymi radami i ” złotymi myślami” mającymi podnieść nas na duchu. Ja nie będę jednak udawać iż znam patent na wszelkie jesiennej smutki i rozterki. Pokażę tylko jak można spróbować po prostu im się nie dać, jak spróbować żeby z jesiennym deszczem nie odpłynęły nasze ostatnie siły i moce.

Osoby cierpiące na zaburzenia nastroju (o depresji nawet nie piszę, bo to problem ogromny i temat poważny nie na moje tutaj skromne pisanie), mogą przechodzić takie pogodowo niezbyt ciekawe dni naprawdę ciężko. Brakuje słońca, wyjście do ludzi bywa rzadsze, człowiek idzie do pracy (którą może lubi, a może nie), wraca z niej, ogarnia przedszkole, szkołę, zajęcia pozalekcyjne dziecka, targa zakupy, wyprowadza psa, a tu rano katar u bąbelka, znowu rachunek za światło w skrzynce, do przychodni nie idzie dodzwonić się od dwóch dni, auto nie odpala… I tak w kółko i ten jeszcze deszcz za oknem i wiatr i wieczory ciągnące się w nieskończoność…
Jak żyć? Jak znaleźć siły żeby przetrwać? Co ja robię żeby przetrwać? Przede wszystkim zawsze sobie powtarzam: Gabrysia, ale żyjesz! Obudziłaś się, oddychasz. Gorszy dzień nie oznacza całego gorszego życia. Potrafię sobie wytłumaczyć, że nie ważne jak jest za oknem, ważne co jest w głowie i w sercu, a nawet w żołądku, bo gorąca czekolada czy kisiel naprawdę ratują jesienne wieczory. ?
Jesień też jest nam tak naprawdę potrzebna. Dla grzybów, dla kolorowych liści, dla kasztanów i jarzębiny, dla przetworów, dla skakania po kałużach, dla dobrej książki pod kocem, do układania puzzli czy gry w Chińczyka…
Ja w tym okresie częściej eksperymentuje w kuchni. Zamiast szybkiej zupy i nad jezioro, jak to bywało latem, teraz jest czas na potrawy bardziej skomplikowane, w tym braku pośpiechu można zatrzymać się nad czymś dłużej. ?

Nie jest to łatwy czas, ale jeśli człowiek uświadomi sobie, że to właśnie tylko czas, który upłynie, będzie mijał dzień po dniu to jakoś łatwiej jest tkwić pod tym przysłowiowym kocem z gorącą herbatą w ręku.

Odpoczniemy, zbierzemy siły przed kolejną piękną wiosną i latem.
Teraz pozwólmy sobie na chwilę zatrzymania i odpoczynku. Sama często mówię, że dla mnie lato mogłoby trwać wiecznie, ale tak naprawdę chyba potrzebuję tych jesiennych i zimowych miesięcy wyciszenia.

W chwilach zwątpienia, w momentach tęsknoty za długimi dniami i letnią energią pomyśl sobie, że najważniejsze jest życie. Że ono nie przestaje istnieć na okres wrzesień- marzec. Że listopad może być tak samo piękny i ważny jak maj czy lipiec. Bo to od nas tak naprawdę zależy. Nie miej ,poczucia, że tracisz życie przez jesienne wieczory. Nie odkładaj dobrego samopoczucia na później. Nie twierdzę, że trzeba chodzić z przyklejonym uśmiechem do twarzy od rana do wieczora, ale wystarczy po prostu czasem uśmiechnąć się do siebie i zrobić sobie jabłecznik z bitą śmietaną, działa rewelacyjnie ???

Inbound5243513201169732948

Mój mąż kiedy marudzę, że pogoda beznadziejna, że zimno, że co tu robić, zawsze mówi mi tak: a co Ci pogoda przeszkadza? Życie jest jakieś inne? Może faktycznie płynie teraz trochę inaczej, ale jednak płynie…

Dobrego dnia bez względu na widoki za oknem ❤️