Weszłam ostatnio na stronę słubickiego szpitala. W pierwszej kolejności pojawiły się posty z prośbą o pomoc. Przeczytałam posty, przeczytałam komentarze i usiadłam. Szok, za szokiem – chyba tak najbardziej mogę określić to, co poczułam. Szok, bo miejsce, w którym człowiek powinien otrzymać pomoc i wszystko, co jest mu do powrotu do zdrowia potrzebne okazało się totalnym temu zaprzeczeniem. I drugi szok… komentarze.

Zapewne i tutaj pojawią się te wszystkie śmieszne buźki, wrr i odpowiedzi pełne ciętych ocen mojego podejścia do tematu, ale trudno, biorę to na moją wrażliwą momentami, wręcz nadwrażliwą klatę. Żeby była jasność. Wiem, że istnieje ten cały Covid – srovid. Wiem, że z chorobami współistniejącymi potrafi być nieprzewidywalnie ciężki w prowadzeniu leczenia, wiem, że jest też mnóstwo ludzi, którzy boją się go bardzo, ale wiem też, że stał się on ogromną smyczą i pięścią, która ściska za gardło nas wszystkich bez względu na to, czy ktoś w niego wierzy, czy nie. Bo wszyscy cierpimy albo fizycznie albo poprzez stopniowy upadek naszej gospodarki. Nie rozumiem wszystkich decyzji rządu. Nie rozumiem jak można postawić ludzi na pięć minut przed dwunastą z ręką w nocniku, jak było to w przypadku zamknięcia cmentarzy. Rozumiem, gdzieś tam nawet tę decyzję, ale nie rozumiem okazanego nam wszystkim bez wyjątku braku szacunku.

Nie rozumiem też jak w państwie, w którym wyegzekwowanie zadośćuczynienia za popełniony błąd lekarski graniczy niemal z cudem, na okres pandemii lekarze zostają wspaniałomyślnie wyłączeni z odpowiedzialności karnej za swoje pomyłki…Pomyłki i błędy, które mogą kosztować czyjeś życie i czyjeś zdrowie. Może moje, może Twoje, może kogoś nam bliskiego…

virtualnetia.com - projektowanie i tworzenie stron WWW

Ale choć mam takie zdanie, a nie inne, nie znaczy, że wszystkich lekarzy wrzucam do jednego worka, do tego worka „pod tytułem” „wszyscy są źli, pozbawieni empatii i bez powołania”.

Wracając do słubickiego szpitala…

Jako, że zanim wypowiem się w jakimś temacie zwłaszcza tak emocjonalnie drażliwym, lubię zasięgnąć opinii kogoś, kto rzeczywiście może powiedzieć mi najzwyczajniej w świecie jak jest naprawdę albo po prostu innymi słowy zapytać u źródła. Zadzwoniłam do moich dwóch koleżanek, które pracują w tym szpitalu.

Obie pełnią inne funkcje, ale łączy je te same wspólnie miejsce pracy. Powiedziałam wprost zakrawając o ironię  Nie mam pieniędzy, żeby zapłacić Wam za sianie propagandy czy za wmawianie każdemu covidu na prawo i lewo, proszę jedynie o prawdę. Jak Wy tam teraz macie? Po co Wam ta słynna już wyśmiana wzdłuż i wszerz cola i batoniki i czy tam naprawdę leżą ludzie czy manekiny jak to się czasem wyłapuje na zdjęciach pełnych zakłamania?

I nie – proszę Państwa – nie przeczytacie teraz coś w stylu „nie wierzyłam, ale uwierzyłam, oświeciło mnie, uważajcie na siebie, koronawirus nie śpi”. Przytoczę Wam po prostu to, co powiedziały mi normalne, nie chcące wzbogacić się na covidzie i czyimś poczuciu strachu dwie pracownice szpitala.

Przede wszystkim usłyszałam wprost:

Tak tam przebywają ludzie. Prawdziwi ludzie. Większość z różnych miejscowości, nawet z okolic Zielonej Góry. Ludzi tych nie mogą  odwiedzać rodziny, a tym samym dostarczać im jedzenia oraz ubrań, bo przeważnie sami są objęci kwarantanną. Jest ciężko. Personel niekiedy przez 12 godzin chodzi w ochronnych kombinezonach. Nie możemy mieć przy sobie telefonu komórkowego czyli jesteśmy odcięci i bez kontaktu z rodziną i naszymi najbliższymi przez cały czas trwania dyżuru. Gdyby działo się coś mojemu dziecku, to nawet nie wiedziałabym o tym przez dobre kilkanaście godzin.

„A ta znienawidzona cola  i te batoniki to po prostu po to, żeby dostarczyć sobie energii. Glikemia Gabi, zwykła glikemia. Po prostu. Nie ma tu żadnego ukrytego dna, bo my naprawdę nie możemy wnosić nic swojego. Można tego nie rozumieć, można się z tym nie zgadzać, ale tak właśnie jest. My pracownicy nie mamy wyjścia. To jest nasza praca. Mamy rodziny, umowy o pracę, kredyty na kilkanaście lat, musimy pracować. Musimy zaciskać zęby i często pomimo wewnętrznej niezgody na to, co się dzieje musimy iść i spełniać nasz obowiązek. Teraz to już jest momentami misja”

Ja bardzo ufam tym dziewczynom. Słyszałam ich totalne zmęczenie w głosie. Takie zmęczenie mówiące „nie mamy już siły udowadniać i tłumaczyć jak jest”. Takie najzwyczajne w świecie poddanie się. Tym bardziej dotarło do mnie, że najbardziej dostają po głowie te osoby, które naprawdę nie są odpowiedzialne za taki stan rzeczy. To nie była ich decyzja o przekształceniu szpitala w jednoimienny, a jednak to personel zbiera największy hejt i najboleśniejsze baty.

No właśnie hejt..

O ile szczerze rozumiem wzburzenie na tę całą sytuację, o tyle nie potrafię zrozumieć niektórych pełnych agresji komentarzy. Nie, nie bronię nikomu pisać tego, co kto czuje i myśli, ale mam wrażenie, że czasem jest to prześciganie się w tym kto, komu bardziej syknie w twarz i dokopie na swojej racji kończąc. Odmienna opinia wzbudza i potęguje gniew. Jak ja się nie boję Covida i nie chcę pomagać szpitalowi, to wszyscy inni muszą mieć tak samo. Bo ja tak kuźwa mam i kropka. Nie wierzę w wirusa, ale Ty co w niego wierzysz jesteś najdelikatniej ujmując głupi. Domagamy się wolności wyboru w kontekście aborcji, a odbieramy komuś prawo do tego, żeby ktoś mógł się po prostu tego wirusa bać. Ja nie boję się, ale szczerze? Nie wiem czy starczyłoby mi odwagi na wolontariat… Bo mam troje dzieci, bo mam teściową z poważnymi chorobami, bo mam sąsiadkę z bardzo obciążająca chorobą, bo najzwyczajniej w świecie moje „hej do przodu” kończy się w momencie, kiedy mogę realnie stanąć przed czymś twarzą w twarz. Bardzo dziękuję za twarz koronawirusa. I za „normalną” grypę także. Za każdą chorobę dziękuję bardzo. Wolę nie przechodzić, wolę sobie niczego nie udowadniać.

Apel słubickiego szpitala z prośbą o pomoc traktuję jako akt rozpaczy. I tak, wiem, my też jesteśmy wszyscy zrozpaczeni, ale ja moje zrozpaczenie kieruję w stronę Wojewody, w stronę Państwa i Rządu. Nie w stronę personelu, który zapewne miał tyle do powiedzenia w tym temacie, co wiadomo kto.

Mam nadzieję, że ten cały koszmar wkrótce się skończy. Mam wręcz ogromną nadzieję, że zamiast ciągle dzielić nas jako społeczeństwo znajdzie się ktoś, kto uzna i zrozumie, że w jedności jest największa siła i pomimo różnic w poglądach będziemy umieli stanąć po tej samej stronie barykady…

Nie chcesz pomagać, masz do tego prawo, ale nie kop leżącego.

Masz swoje zdanie i masz swój pogląd, masz do nich prawo, ale pozwól innym mieć także swoje zdanie nawet te najbardziej odmienne i skrajnie różne. W tym czasie zamiast udowadniać czyja prawda jest „mojsza” i kto jest bardziej brutalny i odważny w ocenie, bądźmy po prostu ze sobą i dla siebie. Tyle i aż tyle.

Zdrowia

Czytaj też: Skończyły się czasy grzecznych dziewczynek, zaczęła się rewolucja! Rewolucja Kobiet!