Po ogłoszeniu przez premiera Węgier Victora Orbana, że nie będzie głosował za nowym planem budżetowym Unii Europejskiej, polski premier Mateusz Morawiecki również wyraził swój sceptycyzm. W jednym z postów na Facebooku polski premier napisał, że zgodzi się na zatwierdzenie długoletniego budżetu UE , gdy ta zrezygnuje z planów uzależnienia jakiegokolwiek finansowania od przestrzegania praworządności. Partia, która w swojej nazwie powołuje się na Prawo i Sprawiedliwość, dostaje żółtą kartkę od UE za brak przestrzegania praworządności?

Kilka tygodni temu posłowie do PE uzgodnili, że przyjmą takie rozporządzenie w Parlamencie. Zwłaszcza Polska i Węgry uważają, że ich suwerenności jest zagrożona przez UE. Polski rząd był krytykowany przez instytucje unijne, w szczególności za reformę sądownictwa i reorganizację Trybunału Konstytucyjnego. Z drugiej strony, Węgry są przedmiotem krytyki, ponieważ kraj ten chce ograniczyć prawa grup LGBT.

Już na szczycie UE w lipcu przewodniczący Rady Charles Michel próbował powiązać wypłatę dotacji z gwarancjami konstytucyjnymi i sformułować konkretne kryteria. W tym czasie Polakom i Węgrom udało się skutecznie zmiękczyć planowane zapisy. W kolejnych miesiącach jednak to głównie niemieccy posłowie do PE nie zgodzili się na ten kompromis. Spór wchodzi teraz w następną rundę. W Polsce zaledwie ostatni miesiąc pokazał, co oznacza upolitycznienie sądów. Trybunał Konstytucyjny uznał kompromis w sprawie aborcji za niezgodny z konstytucją. Gdyby nowe orzeczenie stało się ostateczne, kobiety w ciąży nie miałyby prawa do aborcji nawet poważnie zdeformowanych płodów. Polska miałaby wtedy jeden z najbardziej restrykcyjnych zakazów aborcji na świecie.

Protesty kobiet

To orzeczenie doprowadziło do szeroko zakrojonych protestów w kraju. Rząd był tak zaskoczony zamieszkami, że nie opublikował jeszcze orzeczenia. Ma to na celu zażegnanie kryzysu partii rządzącej i uciszenie protestów Polek oraz środowisk lewicowych. Odmowę zatwierdzenia przez Polskę obecnego budżetu UE na kolejne siedem lat należy postrzegać w tym kontekście. Państwa wschodnie chcą wykorzystać całą swoją moc, aby zapobiec wpływom zewnętrznym. Jak daleko pójdzie Bruksela na drodze konfrontacji? Pandemia nie ułatwia negocjacji. Glosy krytyki Polski i Węgier rosną w sile. Polska wpłaca około czterech miliardów euro do budżetu Unii Europejskiej i otrzymuje z powrotem dobre dwanaście miliardów euro. Węgry dają około jednego miliarda euro i otrzymują pięć miliardów z budżetu UE. Pieniądze nie spadają z nieba. Dają go obywatele, m.in. z Niemiec, Francji – największych plątników netto. Większość tych krajów jest przekonana, że nie ma alternatywy dla Unii Europejskiej na tym świecie wstrząsanym i wstrząśniętym kryzysami i konfliktami. Kieruje nimi również – mimo wszystko – idea solidarności: silniejsze finansowo narody, wspierają rozwój słabszych.

Zapis o przestrzeganiu praworządności nie ma na celu pokazania Warszawie i Budapesztowi, kto decyduje o UE. Powinno to raczej skłonić oba rządy do refleksji nad przyszłością, z którą będą musiały się zmierzyć, jeśli społeczeństwa starych członków UE stracą poczucie solidarności. Europejska wspólnota solidarności nie oznacza: jedni dają pieniądze, a inni tworzą wspólnotę bez przestrzegania elementarnych zasad praworządności. Szczególnie po krótkowzrocznej polityce zagranicznej PiS i kreowaniu takich politycznych wpadek jak „Fort Trump”. Trudno wyobrazić sobie minę nowego prezydenta USA, który odwiedza takie miejsce.

Pieniądze za praworządność!

W związku z grożącą blokadą budżetu UE, europejski polityk niemieckiej partii CSU Manfred Weber zagroził zajęciem twardego stanowiska wobec Polski i Węgier. Powiedział, że nie jest jeszcze pewne, czy kraje rzeczywiście wykorzystają swoje weto. Wypowiadając się w sprawie Bayern 2-radioWelt, europejski polityk CSU i lider PPE, powiedział w odniesieniu do weta Węgier i Polski w sprawie budżetu UE: „Chcemy zapewnić, aby w przyszłości pieniądze, które obywatele udostępniają za pośrednictwem swoich podatków, były związane z tymi zasadami praworządności. I nie ustąpimy z tego stanowiska ani na trochę.” Weber nazwał to zagrożeniem „trochę bez pokrycia, trochę nieprzekonującym”. Można było zobaczyć, jak te dwa państwa biorą całą Europę jako zakładnika z egoistycznych powodów. „Teraz musimy trzymać nerwy na wodzy.”

Przecież za mechanizmem rządów prawa stoi 25 państw, tylko dwa są mu przeciwne. Nie jest jeszcze pewne, czy te dwa kraje rzeczywiście wykorzystają swoje weto, powiedział Weber. Z budżetu skorzystałyby przecież wszystkie kraje, w tym Węgry i Polska. Weber: „Oba kraje mogą teraz trochę napiąć mięśnie, ale w końcu będą potrzebowały unijnych pieniędzy. Polska w dobie drugiej fali pandemii potrzebuje pilnie strumienia unijnych pieniędzy.

Unijne wsparcie

Wiele samorządów w tym również i te w województwie lubuskim są uzależnione o dotacji unijnych. Szpital Powiatowy w Słubicach otrzymał 8,5 mln zł dofinansowania na modernizację i wyposażenie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego oraz budowę lądowiska dla śmigłowców. Łączny koszt przedsięwzięcia to ponad 12 mln zł. Bez dofinansowania UE czyli pieniędzy podatników gospodarczo silniejszych krajów, infrastruktura w Polsce nigdy by się nie rozwijała tak dynamicznie jak w ostatnich latach. Całkiem na marginesie, kraje południa jak Włochy, Portugalia, Hiszpania, które bardzo ucierpiały już przy pierwszej fali pandemii koronawirusa, pilnie czekają na wsparcie finansowe UE. Mam nadzieje ze jednak bez weta Polski i Węgier.

Czytaj też: Imigranci i ich potomkowie kształtują społeczeństwo Niemiec?