W sobotę 1 sierpnia wszyscy byliśmy Warszawiakami. Dziś po 76 latach maleje w zastraszającym tempie liczba bohaterów tamtego czasu (zarówno powstańców jak i ludności cywilnej), którym należy się wieczna chwała, szacunek i podziw za odwagę, poświęcenie i pomimo braku niemal wszystkiego (broni, jedzenia, wody i pomimo braku jakiejkolwiek reakcji naszych niby ówczesnych wojennych sprzymierzeńców).

Odnoszę wrażenie, iż dyskusja mądrych tego świata będzie trwała do końca świata, nie rozstrzygając czy decyzja o rozpoczęciu powstania była słuszna, czy też nie. Sam nie mam do końca wyrobionego zdania na ten temat. Jedno jest pewne… CHWAŁA BOHATEROM!

Rozstrzygając w swej głowie i duszy ten temat od dobrych kilkudziesięciu lat, co roku w okolicy tej daty zadaję sobie pytanie jak ja, czy też jak obecna młodzież i dzieci (wszak w powstaniu walczyły nawet 12-letnie dzieciaki) zachowałyby się dziś mając robić tak piękne i wymagające często oddania swego życia czyny. Pozostawiam z tym pytaniem Was wszystkich.

I dosłownie ostatnie zdanie. Nasi kochani politycy i ich „wyznawcy”, nawet przy takiej ogólnonarodowej rocznicy nie potrafili choć na chwilę odpuścić i przestać się naparzać. A to pewna pani szła pod rękę z prezydentem Warszawy, a nie idącym obok RP, a to oddawanie hołdu w różnych miejscach w takim czasie, żeby druga strona broń Boże tam się nie znalazła. Niby kilka razy obu panów widziano razem, ale o jakiejkolwiek nici porozumienia nie było mowy.

Wzruszyłem się za to oglądając w sobotni wieczór coroczne śpiewanie pn. „Warszawianie śpiewają (nie)zakazane piosenki”. W tym miejscu chciałbym złożyć „hołd”, szacun i uwielbienie dwóm paniom: Małgosi i Katarzynie, które tłumaczyły to muzyczne wydarzenie na język migowy. To było piękne. Tyle w temacie powstania.

Krakałem, krakałem i wykrakałem. Wirus w koronie ma się bardzo dobrze, a udawanie przez większość z nas, że go nie ma, nie działa na niego i nie robi żadnego wrażenia. Nawet kolejna sonda, wysłana tym razem przez Amerykanów na marsa nic na to nie poradziła.

Kolejny dzień za dniem przynosi również kolejne niechlubne rekordy zachorowań. W sklepach, parkach i na ulicach „luz blus”, a tych „odważnych” noszących maseczki czy przyłbice można spotkać dosyć rzadko. Jak donoszą służby wojewody, statystycznie w naszym województwie obecnie (niedziela 02.08) mamy 419 zarażonych, 10 zgonów, w tym 18 osób w naszym powiecie (z czego w ubiegłym tygodniu jedna osoba została pozytywnie zdiagnozowana w naszym szpitalu). Pamiętajcie proszę o tym.

Skoro już jestem przy naszym powiecie, to nie mogę się powstrzymać i „pozdrowić” urzędujących codziennie i od sesji do sesji w budynku przy ul. Piłsudskiego. W eterze nadal unoszą się opary absurdu związanego z próbą uzyskania zgody na postawienie budynków mieszkalnych w „Rolniczaku”, tereny działek (tych samych, na których miały stanąć obiekty sportowe), jak i samochodówki (teren wzdłuż ul. Narutowicza).

Rozmawiałem z powiatowymi radnymi opozycyjnymi, którzy wysłali już po raz drugi pismo do burmistrza i rady miejskiej w tej sprawie. Lada chwila rozpocznie się zbieranie podpisów mieszkańców Słubic i nie tylko pod petycją w sprawie nie udzielenia przez naszych rajców wymaganej przez prawo zgody na to. Z tego co słyszałem ten temat będzie szeroko opisany już za kilka dni na portalu, który kocha Słubice.

Mnie natomiast, jako działającego w sporcie praktycznie i później organizacyjnie od ponad 30 lat najbardziej dziwi jak szanowni Państwo z ul. Piłsudskiego widzą zajęcia sportowe dla stacjonujących na terenie „Rolniczaka” jednostek oświatowych.Już funkcjonuje tam CKZiU (nowa nazwa „Rolniczaka”), Specjalny Ośrodek Szkolno- Wychowawczy i niebawem ma zostać przeniesiony do byłego Internetu placówka wielofunkcyjna ” Nasza Chata z Cybinki”.

Boisko trawiaste zostało sprzedane pod betony, dwa boiska asfaltowe nie są dopuszczone jako niebezpieczne dla zdrowia do użytku, salka gimnastyczna, którą raczej nie ma sensu taką nazywać. Pamiętam jak swego czasu jako uczeń tej szkoły graliśmy i trenowaliśmy z dużymi sukcesami w siatkówkę (pozdrawiam serdecznie trenera i nauczyciela Jana Rutkowskiego). Końcowe linie do boiska siatkarskiego, które wynosi od środka 9 m były namalowane na ścianie 30 cm nad boiskiem. Do dziś nie rozumiem kto projektował i zatwierdzał takie projekty. Podobne zresztą sale są w „samochodówce”, „liceum”, „trójce”, dwójce” i swego czasu w „jedynce”. O ile w powiecie władcy skupiają się raczej na sprzedaży terenów przeznaczonych na obiekty sportowe, o tyle w gminie już stoją wybudowane hale w SP 1 (powstała za burmistrza Bodziackiego i ówczesnej Rady Miejskiej), wielka hala przy SP2 (która ruszy ponoć od września), do tego burmistrz Olejniczak zapowiedział nową halę ze środków własnych gminy przy SP 3. Dlatego jeszcze raz apeluję zarówno do burmistrza jak i obecnej Rady Miejskiej o zrobienie wszystkiego, żeby nie sprzedano w/w terenów pod kolejne blokowiska, czy tam inne myjnie samochodów.

Jestem zresztą umówiony z przewodniczącym RM Grzegorzem Cholewczyńskim na rozmowę „w tym temacie” i posłuchania jak on to widzi. Na koniec, niekoniecznie na deser, zostawiłem sobie Urząd Marszałkowski. Szopka zwana „rozdawanie” Lubuskich Bonów Wsparcia, którymi jak wieść niesie „zawiadywał” słubiczanin Marcin Jabłoński zakończyła się jednak wyjściem, z którego powinni być wszyscy przedsiębiorcy zadowoleni, choć może ci, którzy dostali w pierwszej turze w czasie słynnych i kultowych już 9 i 22 minut nieco mniej. Generalnie ci, co byli zostali, a nowi będą mieli w kolejnym, nieznanym jeszcze terminie 8 godz. na złożenie wniosków.

Zaciekawiły mnie dwie informacje dotyczące tej sprawy. Tzw. operatorzy zewnętrzni (OPZL i ZIPH), którzy mieli zająć się rozdaniem 30 mln zł wsparcia, mieli za tę ciężką pracę „przytulić” 1,5 mln, oczywiście z tej kwoty. Do tego jednym z warunków nowego rozdania ustami marszałek Polak podczas konferencji prasowej będzie to, iż z kolejnego konkursu wykluczone są firmy zarządów operatorów i firm z nimi powiązanych. To znaczy, że wcześniej były?! Dobre, dobre. Wszystko wskazuje też na to, że tym razem to Urząd Marszałkowski zajmie się przydzielaniem tego wsparcia.

Jeszcze jedno mnie niepokoi. Od czasu ogłoszenia afery związanej z pierwszym rozdaniem powyższej kasy, gdzieś zniknął odpowiedzialny merytorycznie za to członek zarządu (nie jak co niektórzy mówią i piszą wicemarszałek) pan Marcin Jabłoński. Szukając informacji o decyzji w sprawie bonów pozwoliłem sobie przejrzeć kilkanaście ostatnich newsów ze strony WWW i na żadnej fotce tego pana nie zobaczyłem. Pewnie jest na urlopie, choć słychać tu i ówdzie, że trwa mordercza walka o nowe rozdanie w marszałkowskim. Pożyjemy, zobaczymy.

Wyznania te, tak jak zacząłem tak skończę. Chwała warszawskim Bohaterom, ale i tym, którzy w obecnych czasach nie boją się nawet kosztem własnych strat, tych moralnych i tych materialnych i do tego jednak nie boją się również codziennie rano z otwartą przyłbicą (w domu można ją podnieść spokojnie do góry) spojrzeć w lustro.