Jak ja nie lubię, a wręcz nie znoszę, kiedy ktoś mówi mi, bądź używa argumentu „bo kiedyś to było o wiele lepiej”! Bo kiedyś nie było tylu zagrożeń i tyle agresji, bo kiedyś nie było tyle udogodnień i ludzie byli jacyś inni i w ogóle żyło się lepiej…
Bo kiedyś, bo kiedyś!…

I sztandarowy argument kobiet pamiętających pieluchy tetrowe… Wy kobiety macie teraz taki luksus i macie taką wygodę, bo macie te no „Pampersy”!!! I pralki macie! O zmywarce nie wspominając.

No żyć nie umierać!

Mam pralkę, zmywarkę, pampersy, telefon komórkowy, sklepy z zapełnionym półkami, podpaski, gotowe pierogi w każdym dyskoncie, mięso mi nawet pokroją na życzenie, mogę zrobić badania prenatalne, pojechać na weekend do Warszawy albo do Barcelony, zrobić zdjęcie na telefonie i nawet odbyć szkolenie on line…
Takie mam szczęście według wyżej wspomnianych pań (i panów także)

Dlaczego więc usilnie wciąż słyszę, że te „kiedyś” naprawdę było o niebo lepsze skoro teraz tyle tych ulepszaczy życia z każdej strony i dookoła?

Zawsze kiedy wdaję się w tego typu dyskusję odpowiadam: Nieeee! Kiedyś nie było lepiej czy gorzej kiedyś po prostu było INACZEJ!

Zawsze możemy licytować się, kto miał lepiej, a kto gorzej, ja z tymi moimi cudownymi pampersami czy moja mama z tetrowymi, na których mnie wychowała i to – mam nadzieję – całkiem przyzwoicie.

Nawet stres mamy dzisiaj inny. Innymi rzeczami stresujemy się niż te dwadzieścia pięć czy trzydzieści lat temu…
Moi rodzice nie musieli martwić się kredytem na 30 lat, praca była przeważnie jedna i na całe życie, może sklepy nie były zaopatrzone tak jak są teraz i półki nie uginały się od stu rodzajów herbat i płatków do mleka, ale mandarynki na Boże Narodzenie zawsze były…

Oczywiście powiedzenie „za moich czasów tego nie było” już nie działa na mnie drażniąco, bo zapewne ja też będę mówić takie rzeczy moim wnukom, ale nie godzę się, kiedy ktoś próbuje demonizować obecne czasy!

Internet samo zło, USG w ciąży zło, zabiegi estetyczne zło, telefony komórkowe no też zło, a jakże! Tylko nie zapominajmy, że to człowiek nadaje temu wszystkiemu wartość i znaczenie!

Poprzez mój nowoczesny telefon i dostęp do internetu mogę uczynić wiele dobrego, mogę robić piękne zdjęcia przyrody, uczestniczyć w akcjach charytatywnych, pomagać w poszukiwaniu zaginionych ludzi, mogę pracować! Ale mogę też hejtować i nękać drugiego człowieka. Mam wybór. To nie Internet jest zły, tylko to, co człowiek czyni w nim niedobrego.

Bliska mi osoba zupełnie nie mająca pojęcia czym jest Facebook jak i na czym polega całe życie społeczne online uważa, że to wszystko jest czystym złem, bo…? Dlaczego? Bo kiedyś takich rzeczy nie było i ludzie jakoś żyli! I to jest jedyny argument.
Ale kiedyś nie było kanalizacji, elektryczności, antybiotyków, kiedyś jak wujek Marian wyjechał za ocean, to widziałeś go przy dobrych wiatrach raz na dwa lata jak przysłał zdjęcia…

Rozumiem sentyment do dawnych czasów, ja też nie jestem już pierwszej młodości i z rozrzewnieniem wspominam gumę Turbo tudzież Nokię granatową, ciężką jak cegłówka.
Sama lubię powspominać moje dziecięce czasy i opowiadam mojej nastoletniej córce, że wychowałam się na płytach CD, plakat Spice Girls wisiał niemal u każdej mojej koleżanki, na każdy czwartek czekałam z biciem serca na nowe wydanie Bravo Girls, a włosy niejednokrotnie prostowałam żelazkiem. Ale to nie zmienia faktu, że cieszę się iż mogę dzisiaj moje bujne loki prostować normalną prostownicą, że podczas moich trzech ciąż mogłam korzystać z badania USG, a nie jedynie opierać się na badaniu obwodu brzucha, że mówi się na głos jak bardzo picie alkoholu w ciąży szkodzi dziecku, że matki karmiące nie muszą już żyć o marchewce i ryżu, bo dziś wiemy, że zjedzona przez mamę fasolka nie spowoduje kolki u dziecka. Cieszę się, że dziś wiemy, że istnieje coś takiego jak zaburzenia sensorycze, a od razu wmawia się rodzicom, że ich dzieci są rozkapryszone, himeryczne albo bezstresowo wychowane.

Cieszę się, że z powodzeniem dokonuje się przeszczepów organów, że zmieniła się mentalność polskich rodzin i dziś dobry partner/ mąż już nie tylko ten co nie pije i nie bije, ale przede wszystkim taki, co angażuje się w rolę męża, ojca i nie straszna mu zmiana pieluchy w środku nocy i zna daty urodzin swoich dzieci.

I czasem kiedy słyszę „bo kiedyś było lepiej” zastanawiam się czy my tak naprawdę nie mylimy tęsknoty za młodością z idealizowaniem tego jak było. Bo kiedy pytam te wszystkie panie wychwalające pralki pod niebiosa czy chciałyby wrócić do tamtych czasów to zazwyczaj słyszę „chciałabym mieć tamten wiek, te młode lata i dzisiejszą wiedzę…” O tęsknocie za tetrowymi pieluchami jakoś już nie wspominają …

Ja jestem dumna z czasów, w jakich żyje. Oczywiście nie ze wszystkiego, ale pokolenie moich rodziców także ma momenty, z których nie mogą być do końca dumni.
Każde pokolenie ma swoje lepsze i gorsze momenty w historii. Nie tylko my!

Nie da się zatrzymać postępu, zamknąć na nowe możliwości, udać, że nie ma innych sposobów na życie. Obrażanie się na to, jest po prostu pozbawione sensu.

Fajnie jest przywołać we wspomnieniach to, co było i jak było, ale nie można oceniać tych dwóch różnych światów pod kątem który był czy jest lepszy…!

Bądźmy tu i teraz.
Tu żyjemy i teraz jest nasz czas. Najlepszy na wszystko.
Dążmy do tego, żeby tworzyć fajną, dobrą i ciekawą rzeczywistość. Przeszłość niech uczy i przywołuje uśmiech, ale nie zaniedbujmy teraźniejszości, myśląc o tym co było.

Jedna odpowiedź

  1. ❤️ Też z sentymentem wspominam czasy BravoGirls, plakatów na ścianach i czerwonej orenżady???