Dzień dobry świątecznie 😊 I mamy kolejne święta… Mam wrażenie, że “wczoraj” było Boże Narodzenie, że zewsząd machały do nas z półek “Święci Mikołajowie” i pachniały lasem, przystrojone choinki 😉😉😉 a dziś… machają wielkanocne zające, kurczaki i kolorowe pisanki…
Lubię Wielkanoc.
Wielkanoc kojarzy mi się, z wiosną, z nowymi nadziejami i z tym, że dobro zawsze zwycięży…
A przynajmniej powinno.

…
Uwielbiam malować pisanki z dziećmi, przystrajać dom w kwieciste wianki i bukiety, zerkać przez okno na kwitnące forsycje sąsiadki, a we własnym ogrodzie podziwiać niezwykłą zieleń bukszpanu.
Tak było niemal każdego roku.
W moim domu, w mojej rodzinie, tegoroczne święta będą jednak inne. Będą inne, z uwagi na moją chorobę i nałożoną na nas wszystkich kwarantannę.
Pierwsza moja myśl brzmiała “o matko i akurat musiało przydarzyć się to wszystko w święta”?! Zdenerwowałam się.
Ale kij ma zawsze dwa końce i w tym wypadku też. Covid owszem pokrzyżował moje liczne plany, pozbawił pewnych możliwości, a pewne rzeczy wręcz zupełnie wykluczył, ale w zamian dał zupełnie coś innego. Może nawet coś bardziej cennego?
Przede wszystkim pokazał, że naprawdę “święta nie są od muszenia” (zdanie zaczerpnięte z bloga Manufaktura Radości).
Muszę umyć okna,
Muszę upiec trzy Mazurki i pięć bab,
Muszę zrobić cztery sałatki i dwa kilo gołąbków, a może jeszcze bigos?
Muszę kupić barwniki do jajek,
Muszę wypastować podłogi,
Muszę to, muszę tamto…
Owszem możesz to wszystko jeśli tego chcesz, jeśli to daje Ci radość i przyjemność, ale nie dlatego, że musisz.
Kiedy człowiek nie ma sił, żeby wstać z łóżka okazuje się, że wiele rzeczy przestaje mieć znaczenie, nie wartość, ale znacznie! A kiedy nawet już z tego łóżka wstaje się bez żadnego bólu mięśni i głowy to nadal wiele rzeczy zwłaszcza, te które “musimy” okazują się nie być tymi najważniejszymi na świecie.
Kiedy robiliśmy z mężem listę produktów “na święta”, produktów, które miały kupić nam moja mama i siostra, pierwotna lista miała kilkanaście pozycji. Patrząc na nią pomyślałam “jeju, dużo tego…”! “I czy my naprawdę tego wszystkiego potrzebujemy”? Zaczęliśmy robić selekcję. Okazało się, że z tych najpotrzebniejszych rzeczy wiele już tak naprawdę mamy, a bez tej całej reszty święta też się odbędą.
Będzie, w tym roku skromnie. Tak właśnie chcemy. Będą śledzie, będzie żurek na własnym zakwasie, sałatka z tego co jest w lodówce, “normalne” drugie danie i ciasta od teściowej. Będą pisanki, farbowane łupinami z cebuli i soku z buraka (nie mylić z pewnym portalem) 🤣🙈 będziemy stukać się jajkami, bo moje córki uwielbiają ten “konkurs stukania” 😂🙈. I będzie po prostu bez pośpiechu…
Moje dzieci nie będą, w tym roku szukać czekoladek w ogrodzie, które schował im Zajączek, ale będziemy razem i co najważniejsze będziemy przy tym naszym świątecznym stole siedzieć zdrowi (albo przynajmniej już bezobjawowi) 🤣
I to jest chyba najważniejsze. Dla mnie!
Ominą mnie kolejki w sklepie, ominą mnie może różne inne fajne rzeczy, ale w zamian otrzymałam czas na przemyślenia, na skupienie, na rozmowy z dziećmi i mężem. Nie ma nic “na czas”, cieszymy się jeśli ktoś zawoła nas przez okno i zapyta jak się czujemy. Cieszymy się kiedy ktoś zadzwoni i zapyta, czy czegoś nie potrzebujemy…
Tak potrzebujemy takich życzliwych ludzi w naszym życiu, takiej empatii i tego poczucia, że są rzeczy ważne i ważniejsze.
Momenty kiedy nie musimy za czymś biec są dla nas dobrymi momentami.
Patrzę przez okno jak toczy się życie, budzi się wiosna, podziwiam niebo z chmurami jak malowanymi, chwilę potem jedzie sobie Pan rowerem na ryby, mąż zawołał przed chwilą dziewczynki i mówi, zobaczcie jeszcze dwa dni temu nie było listków na krzaku bzu, a teraz już takie drobne widać z tak wysoka…
Pewnie, że brakuje nam ludzi, bezpośredniej rozmowy z bliskimi, wyjścia po prostu na powietrze, ale mamy świadomość, że czas izolacji i tak upłynie, a to, co nam teraz daje jest wyjątkowym doświadczeniem i niezwykłą lekcją…
Staram się z każdej sytuacji wyciągnąć tyle dobra ile się da. Nawet z takiej.
Czego Państwu życzę?
Zdrowia na ten czas. Zdrowia i odporności, nie tylko na wirusa, ale na każdy spotykany w życiu trud.
Spokoju
Spokoju w sklepowej kolekcje, gdy jajka pękną podczas gotowania, gdy braknie majonezu, gdy trzeba będzie kolejny raz umyć podłogę.
Spokoju w sercach i głowie!
Radości.
Szczerej i niewymuszonej. Radości, którą niesie Wielka Noc. Bo kiedy człowiek wierzy, że Dobro i Miłość zwyciężą to radość jest tego piękną i naturalną konsekwencją.
Nadziei.
Nigdy niesłabnącej! Zawsze w pogotowiu i zawsze przypominającej, że nawet największy smutek przeminie. Nadziei będącej kotwicą, która trzyma człowieka, by ten nie odpłynął w jeszcze gorszą otchłań rozpaczy.
Bliskości.
Tej w czynach, ale nawet jeśli jesteśmy daleko to bliskości okazanej w słowach i życzeniach. Miejmy poczucie, że jesteśmy bardzo ważni w czyiś sercach.
I wszystkiego tego czego bardzo potrzebujemy 🙏🙏🙏 Właśnie tego!!!
Wesołych Świąt 🐣🐣🐣🐥🐥🐥🥚🥚🥚🐇🐇🐇🌷🌷🌷 Najpiękniejszych!!!