Na mapie dawnych Słubic nie brakowało miejsc, które dziś mogłyby uchodzić wręcz za kultowe. Klub Lubusz, kino Piast, czy też słynny kaczy ryneczek. Każde z tych miejsc miało swój własny, niepowtarzalny klimat oraz urok. We wspomnieniach słubiczan ciągle żywe są również miejscowe kawiarenki ze szczególnym wskazaniem na Irenę – znane i lubiane miejsce spotkań i tzw. potańcówek.

Kawiarnia Irena swą nazwę zawdzięczała Irenie Piechockiej – prezesce słubickiego oddziału PSS Społem.

Zabawa do rana, chrzczone piwo i szafa grająca

Jak twierdzą czytelnicy Słubickiego Bloga Historycznego kawiarnię charakteryzowały przede wszystkim dwie rzeczy: tzw. chrzczone piwo i przednia zabawa.

To naprawdę był w swoim czasie świetny lokal, a w nim dużo znajomych i super zabawa. Chodziło się tam na tańce” – wspomina pan Kazimierz. „Pamiętam jak dzisiaj, ile dyskotek tam było, ilu kolegów i koleżanek. Super wspomnienia” – dodaje pani Jolanta.

A co można powiedzieć o serwowanych w lokalu trunkach? „Piwo było tak jasne, że zawartość wody wynosiła 50%”. – mówi bez ogródek pan Marek.

Jednym z elementów wyposażenia kawiarni była również tzw. szafa grająca: „Pamiętam tę szafę i prawdziwe płyty. Single się tam grały. Dwa złote, potem chyba pięć złotych za jedno odtworzenie.” – wspomina pan Ireneusz.

Warto dodać, że oprócz kufla piwa można było w Stodole (bo tak potocznie nazywano kawiarnię) spróbować również przepysznych, miejscowych lodów.

Czasy baru „Rondo”

Późniejszy, zlokalizowany w tym samym miejscu bar (nazywany przez miejscowych barem Rondo), to już naturalnie nieco późniejsze czasy, ale pomimo upływu lat nasi mieszkańcy nadal wspominają ten lokal. – „Działo się! Nie pamiętam czasów Ireny, ale Rondo już jak najbardziej tak. Słynna tabliczka z napisem „Zakaz palenia wyrobów tytoniowych i gry w karty”, pod którą każdy palił i grał w pokera. Schody do WC niezwykle strome, gdzie niejeden Niemiec zleciał w dół tracąc przy okazji portfel.” – opowiada z rozbrajającą szczerością pan Mariusz.

Czasy baru „Rondo” też jednak miały dobiec końca. W jego miejscu powstał gmach Collegium Polonicum, którego budowa rozpoczęła się jesienią 1995 roku. Trzy lata później nastąpiło uroczyste otwarcie murów uczelni, natomiast po kultowym lokalu pozostało jedynie wspomnienie…

Czytaj też: Wspomnień nie ma końca, czyli o tym jak zapamiętaliśmy „Kaczy Rynek”