Ciężko jest nam dziś sobie wyobrazić świat bez mediów społecznościowych. Facebook, Instagram czy Twitter zawładnęły naszą codziennością będąc jej nierozerwalnym elementem. Zwłaszcza dla najmłodszych profil w popularnym serwisie jest czymś bez czego nie można się obejść. Chciałoby się powiedzieć: nie masz konta na „fejsie”, nie istniejesz. Wiele zmieniło się zatem przez tych ostatnich kilkanaście lat, bo jeszcze do niedawna zamiast z nosami w smartfonach młodzież wolała spędzać czas poza domem. Nie inaczej było na słubickich podwórkach, które pustoszały dopiero w momencie, gdy na ekranach telewizorów pojawiał się kolejny epizod kultowej serii Dragon Ball.

Lata 2000-2004 były początkiem nowego wieku. To były czasy kiedy nie było jeszcze Facebooka (ten dopiero co rodził się powoli w USA), naszej-klasy (ta miała mieć swoje „pięć minut” dopiero kilka lat później), a jedynym popularnym i szanowanym komunikatorem internetowym pozostawało na dobrą sprawę jedynie gadu-gadu. Nie było jeszcze youtuba, TiKToka czy Instagrama, zaś sporą popularnością cieszyły się wówczas tzw. kafejki internetowe. Jeden z takich przybytków zlokalizowany był choćby przy budynku obecnego LOKu przy dzisiejszym Placu Przyjaźni.

Beztroska zabawa przy Placu Przyjaźni
Lato 2004. Beztroska zabawa przy Placu Przyjaźni

Palant, noga i Dragon Ball

Ulubione zajęcia ówczesnego nastolatka? Najmłodsi poza grą w piłkę czy też w „klasy” lubili pograć w dość popularnego wówczas „palanta”. Była to gra, która na pierwszy rzut oka mogła przypominać amerykański Baseball. Dziewczęta natomiast zbierały i wymieniały się karteczkami, które przedstawiały bohaterów z bajek lub popularnych filmów. Na czasie były również zabawki zwane jojo, jak i również żetony, które można było wylosować w paczce chipsów. Starsi przy okazji weekendu chętnie „szli na balety”. Najpopularniejszym kierunkiem zabawy do roku 2006 pozostawała niezmiennie Copacabana. Chętnie odwiedzano też Warszawiankę oraz Europę. Niezależnie od wieku wszyscy o godzinie 16:00 siadali przed telewizorami, aby śledzić kolejne przygody Songa, Vegety i innych kosmicznych wojowników.

Gra w piłkę przy ulicy Kopernika. A że solo? To bez znaczenia!
Gra w piłkę przy ulicy Kopernika. A że sam z sobą? To bez znaczenia!

Świat, który nie wróci

Myślę, że ten świat, gdzie było więcej bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem już nie powróci. Trzeba przyznać, że postęp, który dokonuje się na naszych oczach nas nieco rozleniwił. Po co gdziekolwiek wychodzić, skoro nowych ludzi możemy poznać przez internet? Dawny palant czy klasy zostały zastąpione przez gierki on-line, a i na kolejny odcinek Dragon Balla też już nikt nie czaka. W końcu każdy z epizodów możemy sobie odświeżyć na wyświetlaczu naszego smartfona oczekując w kolejce po kolejnego Big Maca.