Termin sesji rady i powtórzonych wyborów zarządu powiatu zbliżał się nieuchronnie. Spotykaliśmy się teraz codziennie, potem ustalenia, liczenie, gdybanie i w sumie zawsze jednak wypadało, że mamy nieznaczną przewagę. Oznaczałoby to, że zarząd powiatu nie powinien zostać zmieniony, co nas bardzo cieszyło. Jednak o kandydaturze Kozłowskiego było coraz głośniej, coraz głośniejszym echem pobrzmiewały głosy go popierające.

Na kilka dni przed wyborami, niemal w ich przeddzień, odkrył karty Bonek Czapliński. Na spotkaniu powiedział nam wprost: – Panowie, teraz jestem z wami, ale za godzinę mam spotkanie ze Zbigniewem. A tak, umówiłem się. Jeżeli da mi więcej, będę popierał jego kandydaturę. Zamurowało nas, żona Lota, to były przy naszym bezruchu ruchome piaski.
– I ty Brutusie? – Zaraz – nieco ochłonąłem – pamiętasz, co mi mówiłeś jeszcze parę miesięcy temu? Przyjaciel od dziś na zawsze. To jak z tobą jest?
– Tak, ale to było jakby wczoraj… – zaczął Czapliński. Szybko dodał:
– Dziś jest inna sytuacja. – Tak? Czy uważasz, że funkcja społeczna to bazar? Kto da więcej, do tego idę? Chcesz ordynarnie targować się o jak najwyższą funkcję? Gdzie będzie tobie lepiej i cieplej? – Pokręciłem głową i machnąłem z irytacją ręką. – Pięknie…
Czapliński zaczerwienił się, nic nie odpowiedział, po chwili ruszył w stronę drzwi. Szlachcic aż zacisnął pięści.
– Zejdź mi z oczu gnido – warknął pod nosem – bo kak pripierdpolę, tak prikucniesz.
O dziwo, po dwóch godzinach Czapliński zadzwonił.
– Lechu, mówię ci otwarcie, przykro mi, ale zagłosuję na Zbigniewa. Nie tylko będę vice, ale po awansie Kozłowskiego do województwa zostanę starostą. Sorry… Ale bliższa ciału koszula, ideały nie dla mnie. Odchodzę.

Głos Żurawia: Już dzielą stanowiska
Jak się dowiadujemy, jutro rada powiatu ma wybrać na starostę Zbigniewa Kozłowskiego. Porozumiały się trzy kluby: Wola Ludu, Różowa Lewica i Siła Miasta. Jeżeli doliczymy do tego 1 głos Rampy oraz przewodniczącego rady Kargusia, który po agenturalnej kompromitacji występuje jako radny niezależny, tym bardziej wydaje się to prawdopodobne. Wicestarostą ma pozostać Bonawentura Czapliński, który niespodziewanie dokonał wolty i przeszedł do obozu popierającego Kozłowskiego. Informacji o swojej kandydaturze oraz ewentualnej nominacji, obecny wiceburmistrz komentować nie chce.

virtualnetia.com - projektowanie i tworzenie stron WWW

Twój Region: R. Tomaszek: Mamy nowego starostę
Na wczorajszej sesji rady powiatowej wybrano nowy zarząd. Starostą został, zgodnie z przewidywaniami i oczekiwaniem obywateli, Zbigniew Kozłowski, wybrany przez elektorów rady w stosunku głosów 10:7. Ten nasz znakomity żurawianin zapowiedział unormowanie sytuacji i pozbycie się ze stanowisk w starostwie „nierobów” poprzednika. Mamy wreszcie pewność, że nowy starosta będzie miał na uwadze przede wszystkim dobro powiatu. Zapytaliśmy Góreckiego o ocenę wyborów, na co on butnie odparł: – To szokujące, że rada nie odwołała mnie, a jednocześnie przeprowadziła drugie wybory. Biorąc w tym układzie pod uwagę literę prawa, to ja jestem nadal starostą. Sytuację skomentował pan Kozłowski: – W poniedziałek obejmuję stanowisko i zacznę pełnić obowiązki. Mam nadzieję, że pan Górecki nie zabarykaduje się w budynku. Wiem, że to człowiek z klasą i przejęcie odbędzie się w cywilizowany sposób. Ale wróćmy jeszcze do sesji. Były starosta ze strachu o utratę stanowiska wygłosił płomienną mowę, w której kolejno: prosił, groził, zastraszał, żonglował jakimiś argumentami, przewidywał w przypadku swojej przegranej kataklizmy, wreszcie namawiał, aby unieść się (jakie wzniosłe) ponad wszelkie podziały. Przewodniczący Karguś wręcz stwierdził, że to dzięki Góreckiemu słońce wschodzi i zachodzi, ale na dyrdymały rada nie ma czasu i należy przejść do głosowania. Efekt wyborów już znamy. Należy cieszyć się, że zwyciężyła demokracja, poszanowanie prawa i dobro całego powiatu, a starostą został człowiek powszechnie szanowany i mogący służyć za moralny wzór obywatela.

Kiedy przeczytałem ten artykuł, jedna tylko konkluzja przyszła mi do głowy, że nasz nowy moralny ojciec Zbigniew, będzie z nieboskłonu rozjaśniał powiat, jako ten promień. – A na pohybel że tobie, kołtunie.

<- Poprzednia strona

Rozdział 1: Lokalna klasa polityczna, czyli jak się niszczy porządnych ludzi
Rozdział 2: „Jak nie jesteś ze mną, to już nie żyjesz” – takie realia brutalnego świata lubuskiej polityki.
Rozdział 3: „Ludziom, którzy chcą nas opuścić, zdarzają się dziwne, spowodowane na ogół depresją wypadki”. Polityka to nie żarty!
Rozdział 4: Jak opłacony dziennikarz manipuluje opinią publiczną
Rozdział 5: Co? Komu? I za co? – jak partie rozdają sobie stanowiska. Lubuska polityka 2005-2011.
Rozdział 6: Polityka to gra pozorów. Jeśli jest za dobrze, to znaczy, że gorzej być nie może.

Rozdział 7: Sesja nie ważna! Powód? Przewodniczący zamiast ją zwołać, użył słowa: „zapraszam”. Takie rzeczy naprawdę dzieją się w polityce!

Rozdział 8: Absurdy, manipulacje, nieczyste zagrywki polityki lubuskiej.

Strony: 1 2