Ratownicy i pielęgniarki słubickiego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego wystosowali żądania do starosty Leszka Bajona dotyczące odwołania z funkcji prezesa szpitala Łukasza Kaczmarka oraz lekarza naczelnego szpitala. Żądania motywowali utratą zaufania do prezesa po tym, jak w sieci pojawiło się wewnętrzne pismo, w którym Kaczmarek podważał kompetencje personelu. Ratownicy i pielęgniarki zapowiedzieli, że jeżeli do odwołania nie dojdzie, z dniem 1 stycznia oddział ratunkowy przestanie funkcjonować, a karetki nie będą wyjeżdżały do zgłoszeń. Dzisiaj prezes został odwołany, jednak przedstawił zwolnienie lekarskie i obecnie przebywa na chorobowym. 

(…)Więcej spotkań z osobą, do której personel szpitala nie ma zaufania nie będzie i póki lekarz naczelny szpitala oraz prezes nie odejdą bądź nie zostaną usunięci przez radę nadzorczą szpitala, póty porozumienia nie będzie. Jednocześnie informuję, że jeśli żądania pracowników nie zostaną spełnione, to zostaną podjęte kolejne kroki w sprawie, łącznie z tak zwanym odejściem personelu od łóżek z dniem 1 stycznia 2021 r. (…) – napisali ratownicy i pielęgniarki SOR do starosty Leszka Bajona. 

Przypomnijmy temat od samego początku

Wolontariusz lekarz?  [2 grudnia]

Afera, która pociągnęła za sobą mnóstwo konsekwencji rozpoczęła się na początku grudnia, kiedy to w telewizji Polsat dziennikarka Dorota Wleklik ujawniła wypowiedź informatora, który mówił, że jeden z wolontariuszy słubickiego szpitala posługiwał się pieczątką lekarza naczelnego i wykonywał zabiegi, do których uprawnienia mają tylko pielęgniarki, a co do niektórych tylko lekarze. Pisaliśmy o tym 7 grudnia ( czytaj: Afera w słubickim szpitalu z wolontariuszem w roli głównej…).

Zaraz po programie w Polsacie i publikacji artykułu w I Love Słubice i Gazecie Lubuskiej do sieci wypłynęło wewnętrzne pismo prezesa Łukasza Kaczmarka kierowane do zarządu powiatu, który jest organem nadzorczym szpitala. W piśmie tym, prezes podważa kompetencje ratowników.

(…) Z ubolewaniem stwierdzam, że poziom wyszkolenia ratowników (oczywiście nie odnoszę tego ad personam) jest na dość słabym poziomie. Niestety niektórzy ratownicy i pielęgniarki popełniają rażące błędy, które w efekcie końcowym mogą przyczynić się do utraty zdrowia i życia naszych pacjentów(…) – czytamy m.in. w piśmie. (…)Większa część personelu boi się zmian (bezwzględnie wymagających nauki i szkolenia) jak diabeł święconej wody, próbując za wszelką cenę utrzymać swoje status quo. Poinformowano mnie również, co również sam zdążyłem zaobserwować, że trendy w ratownictwie jest nicnierobienie, a ratownicy próbujący się w ten czy inny sposób doszkalać, są wręcz piętnowani. Niestety na to nie ma mojej zgody! (…). Całe pismo można przeczytać tutaj.

Ratownicy i pielęgniarki upokorzeni.

– Szkolimy się cały czas, mamy to w obowiązkach, bez szkoleń nie moglibyśmy pracować. Jak wszyscy wiedzą, teraz w szczególności, w okresie pandemii, dajemy z siebie wszystko, ryzykujemy swoje i naszych rodzin zdrowie i życie i takie podziękowanie. Dla nas to jest nie do przyjęcia, nie widzieliśmy już możliwości współpracy z takim przełożonym – mówi jeden z ratowników ( prosi o anonimowość).  – Do tego dochodzi lekarz naczelna, która ewidentnie kłamie w sprawie wolontariusza, którego sama tu przywiozła i pozwalała na łamanie prawa. Taka osoba już na początku grudnia powinna była zostać odsunięta od pełnienia obowiązków jakichkolwiek w szpitalu. Tymczasem przez tyle czasu nic się nie działo, zarówno lekarz naczelna jak i prezes pracowali i dążyli do ujawnienia informatorów, by ich ukarać. To jest nie do pomyślenia. Gdzie w tym czasie był organ nadzorczy, gdzie starosta Leszek Bajon? To w tamtej chwili powinno być sprawą najważniejszą! Dopiero jak zastraszyliśmy brakiem dyżurów i zamrożeniem SOR -u podjęto jakieś działania!

Starosta zabiera głos [15 grudnia]

Po dwóch tygodniach  od początku afery z wolontariuszem głos dopiero zabrał starosta Leszek Bajon. Na swoim profilu Facebook ogłosił, że na najbliższy piątek (18 grudnia) zwoła zgromadzenie wspólników i radę nadzorczą szpitala w celu omówienia sytuacji kadrowej szpitala. Jakie były decyzje po spotkaniu?

131936921 4230629256954026 119479812156763936 N

Komunikat dolał tylko „oliwy do ognia”, bo ratownicy i pielęgniarki oczekiwali odwołania prezesa i lekarza naczelnego, a nie zmian kadrowych, których miał dokonać sam prezes.
Komentarze mieszkańców powiatu pod postem z opublikowanym komunikatem również nie były przychylne:
(…)Czyli osoba która doprowadziła do tej afery w szpitalu i ponosi 100% odpowiedzialności za zaistniałą sytuację, została zobowiązana do tego by naprawić sytuację w szpitalu? Wy to tak serio? (…), (…)Ten komunikat wspólników to śmiechu warty. Kto właściwie wchodzi w skład tych wspólników. Wymieniono z imienia i nazwiska dwie osoby, a pismo podpisało 5 (podpisy nieczytelne).Myślę, że podpisy powinny być czytelne, żeby mieszkańcy mogli znać wszystkich odpowiedzialnych za obecną, negatywną sytuację w słubickim szpitalu. Ten przysłowiowy wyjaśniający, „ogryzek”  to ŻENADA”(…).

Do szpitala wkracza policja [16 grudnia]

Sprawa wolontariusza została zgłoszona do prokuratury. Ta, po przesłuchaniu kilku świadków, nakazała zabezpieczenie dokumentów w szpitalu. 16 grudnia około godz.17 do szpitala weszła policja i zabezpieczyła dokumentację. Pisaliśmy o tym 17 grudnia (czytaj: Prokuratura w słubickim szpitalu! Ratownicy mają dość! Władze powiatu sytuacji nie komentują, jakby ich nie dotyczyła. Co się dzieje w tej lecznicy?)

„Wywieziemy prezesa na taczce!” [22 grudnia]

Ratownicy i pielęgniarki postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Wystosowali pismo z żądaniami do starosty Leszka Bajona (czytaj: Mamy informację, że starosta złożył wniosek o odwołanie wicestarosty Włodka. Tymczasem pracownicy szpitala przystępują do sporu zbiorowego z pracodawcą.), w którym zagrozili, że od 1 stycznia karetki nie wyjadą, a oddział ratunkowy przestanie funkcjonować. Wtedy to doszło – na prośbę starosty – do spotkania. Starosta zapewnił ratowników, że zrobi co w jego mocy, żeby prezes Kaczmarek i pani doktor naczelna nie pełnili swoich funkcji. Zaznaczył też, że od początku właśnie takie kroki chciał podjąć, jednak nikt inny ze zgromadzenia wspólników i rady nadzorczej szpitala go nie poparł. Dodał nawet, że jest gotowy iść z ratownikami pod gabinet pana Kaczmarka  z taczką i go wywieźć.

Na naprawienie sytuacji starosta wyznaczył sobie dwa dni. Nic jednak się nie zadziało. Tuż przed samymi świętami ratownicy ponownie zagrozili odejściem z dyżurów.

Sprawy zaczęły się po części rozwiązywać same. Pani lekarz naczelna 23 grudnia złożyła rezygnację z funkcji lekarza naczelnego szpitala i koordynatora od spraw Covid.

– Nie zmienia to faktu, że pani doktor pozostałaby kierownikiem SOR i ratownictwa. W zaistniałej sytuacji utraty braku zaufania, a przede wszystkim, gdy za jej wiedzą i zgodą łamane było prawo, nikt z pracujących z nią ludzi nie może się zgodzić na to, by nadal ona z nami pracowała – mówił nam ratownik. – Najnormalniej w świecie ludzie teraz boją się tego, że dalsza współpraca z dr Sybillą skutkować będzie szykanami z jej strony, bądź nawet podkładaniem przez nią tak zwanej świni podwładnym. W związku z tym daliśmy Bajonowi odpowiedź, że jej rezygnacja w takiej formie jaką napisała, nas nie satysfakcjonuje i przystępujemy do sporu zbiorowego.

Prezes odwołany

Dzisiaj rano ratownicy spotkali się  ponownie ze starostą i poinformowali, że podjęli ostateczną decyzję o przystąpieniu od 1 stycznia do strajku. Pomimo, że wcześniej nie udało się zwołać zebrania wspólników, dzisiaj zebranie się odbyło. Wspólnicy zgromadzenia w ciągu pół godziny jednogłośnie odwołali prezesa Łukasza Kaczmarka z pełnienia funkcji wyznaczając do tych obowiązków członka rady nadzorczej spółki Macieja Pawlińskiego. Jak też ustalono, zaraz po nowym roku ma odbyć się konkurs na nowego prezesa i wiceprezesa szpitala.

– My jako ratownicy odstępujemy od pomysłu odejścia z dyżurów i karetki z dniem 1 stycznia wyjadą – mówi ratownik.

Lekarz naczelna szpitala ma  opuścić szpital najpóźniej 28 stycznia, do tego czasu jest oddelegowana przez wojewodę, ale będzie pracowała już tylko jako zwykły lekarz.

Starosta z wojewodą się nie kontaktował

Jak twierdzi dyrektor biura wojewody lubuskiego Karol Zieleński lekarz, która pełniła funkcję lekarza naczelnego została oddelegowana jako lekarz do 28 stycznia 2021 r., ale to nie wojewoda zdecydował o nadaniu jej jakichkolwiek funkcji. Funkcję lekarza naczelnego i koordynatora szpitala covidowego nadał jej prezes Kaczmarek. Starosta Leszek Bajon powiedział na spotkaniu z ratownikami, że wojewoda nie wykazuje zainteresowania tym, co dzieje się w słubickim szpitalu. Tymczasem – jak twierdzi dyrektor biura wojewody – starosta ani razu się nie skontaktował z wojewodą, żeby nakreślić problemy z którymi boryka się szpital.

Wojewoda wydał decyzję do wykonywania pracy w charakterze lekarza w tym szpitalu – mówi dyrektor. – Decyzja obowiązuje do 28 stycznia 2021 r. W sprawie zmiany decyzji lub uwag co do niej nie dotarł żaden sygnał do Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego formułowany przez Starostę Słubickiego bądź Prezesa Szpitala.

Ustalenia NFZ i prokuratury

Swoją drogą sprawę szpitala bada Narodowy Fundusz Zdrowia i prokuratura.

– Przekazaliśmy sprawę do Terenowego Wydziału Kontroli Narodowego Funduszu Zdrowia. Czekamy na jej wyniki – mówi Joanna Branicka, rzeczniczka NFZ w Zielonej Górze.

Prokuratura także nadal bada sprawę.

– Sprawa wymaga analizy wstępnej przeprowadzonej przez prokuraturę, ewentualnie w późniejszym okresie opinii biegłego. Trzeba sprawdzić prawidłowość leczenia pacjentów, ich historię chorób, oczywiście łącznie z osobami zmarłymi i dopasować do konkretnych dyżurów, łącznie z kontrowersyjnym wolontariuszem  – tłumaczy prokurator Wojciech Kwiek. – Sprawę trzeba zbadać bardzo dokładnie, chodzi o zdrowie i życie ludzkie.