Ratownik Piotr Dolański został pozbawiony dyżurów, bo podpisał się pod listem do wojewody, w którym personel szpitala wyraził swoje niezadowolenie z przekształcenia szpitala w covidowy. Na działania władz szpitala i powiatu reagują ratownicy. Starosta Leszek Bajon usuwa niewygodne wpisy, w których pojawiają się zapytania odnośnie jego reakcji na to, co się dzieje w szpitalu. Tymczasem do gabinetu prezesa szpitala wkracza policja w celu zabezpieczenia dokumentacji. W sprawie lecznicy interweniuje w rządzie poseł Jerzy Materna.

Słubicki szpital, odkąd został przekształcony w szpital covidowy, wielokrotnie w mediach społecznościowych apelował, by do szpitala zgłaszali się ratownicy i wolontariusze ( czytaj: W szpitalu coraz mniej personelu! Potrzebni są wolontariusze, ratownicy i pomoc dobrych ludzi). Sytuacja personalna szpitala jest nieciekawa. Tym bardziej bulwersujący jest fakt, że kwalifikowany ratownik zostaje pozbawiony dyżurów, bo… wyraził swoje niezadowolenie.

Żeby jeszcze bardziej przybliżyć problem, przypomnijmy, że władze szpitala jak i władze starostwa w czasie, kiedy wojewoda planował przekształcić słubicki szpital w covidowy były temu przeciwne, o czym również głośno wtedy mówiły. Jednak, gdy personel szpitala wysłał pismo do wojewody, w którym wyraził swoje obawy co do przekształcenia szpitala, władzom to się nie spodobało. O co więc chodzi? Czy władze chciały jednak by szpital pełnił funkcję jednoimiennego? Te pytania pozostają bez odpowiedzi. Ale od początku…

Ratownik „ukarany” 

Ratownik Piotr Dolański ma umowę cywilno- prawną, co oznacza, że nie jest pracownikiem szpitala, a przyjmuje od tej lecznicy zlecenia. Umowa na świadczenie usług jest tak skonstruowana, że jest robiony grafik dyżurów dla ratowników i na podstawie tego grafiku ratownik ma wyznaczone dyżury. Czyli, prościej to ujmując, tyle ile ma dyżurów, za tyle dostaje wynagrodzenie.

Ratownik współpracuje ze szpitalem w Słubicach od 8 lat. Pod koniec października, kiedy pojawiła się informacja, że szpital będzie przekształcony w  covidowy pracownicy się zbulwersowali, ponieważ – ich zdaniem – szpital nie był absolutnie przygotowany na takie zmiany.  Jednym z pracowników był właśnie pan Piotr, a także jego narzeczona, która w szpitalu pełni rolę pielęgniarki. Kobieta swoje niezadowolenie komentowała między innymi  na portalu społecznościowym Facebook. Żeby zapobiec zmianom część personelu wystosowała list do wojewody Władysława Dajczaka, w którym informowali o tym, że szpital nie jest przygotowany do pełnienia obowiązków szpitala jednoimiennego. Informacja o tym, że ratownik wyrażał swoje obawy i podpisał ten list dotarła do naczelnej lekarki tego szpitala.

– W listopadzie, pomimo, że mój klient wcześniej był ujęty w grafiku, został z niego zdjęty. Nie wyznaczono go do żadnego listopadowego dyżuru – mówi mecenas Piotr Majewski z kancelarii adwokackiej Głogowski-Majewski w Łodzi, który reprezentuje ratownika.  – Pan Piotr  zapytał pielęgniarkę zajmującą się układaniem grafiku o to, dlaczego nie jest w nim ujęty. W odpowiedzi dostał informację, że “takie jest polecenie z „góry””. Powód?  Podpisuje pisma do wojewody i wyraża swoje obawy.

Mężczyzna zapytał panią doktor, która pełni funkcję naczelnego lekarza o to, czy faktycznie takie było polecenie. Jak twierdzi, pani doktor potwierdziła.

 – Mamy więc sytuację, w której z jednej strony szpital informuje o swojej dramatycznej sytuacji, jeżeli chodzi o braki personelu, apeluje o zgłaszanie się wolontariuszy, od czterech miesięcy na stronie szpitala wisi ogłoszenie o naborze na ratowników medycznych, a jednocześnie ma zawartą umowę z ratownikiem o kilkuletnim doświadczeniu,  który pracował w szpitalu na SOR i nie jest wystawiany do dyżurowania z takiego powodu, że wyraża swoje obawy do stopnia przygotowania szpitala do pełnienia funkcji covidowego – mówi mecenas Majewski.

Pisma do starostwa i NFZ

Kancelaria wysłała do powiatu pismo, w którym prosi powiat o przeprowadzenie kontroli w szpitalu dotyczącej właśnie tej sytuacji. Kancelaria wystąpiła również o przeprowadzenie takiej kontroli do Narodowego Funduszu Zdrowia. Oba pisma były wysłane 14 grudnia.

– Czekamy na reakcję starostwa i NFZ. Sytuacja mocno wiąże się z tematem, o którym pisaliście  – wskazuje adwokat Piotr Majewski ( czytaj: Afera w słubickim szpitalu z wolontariuszem w roli głównej… ). Pracował tam wolontariusz bez pełnego wykształcenia i doświadczenia, który bezprawnie wykonywał zadania lekarza.  –  Naszego klienta spotkała kara w postaci zabrania dyżurów a co się z tym wiąże także wynagrodzenia za to, że wyraził swoje wątpliwości co do przygotowania szpitala do pracy jako szpital covidowy.  Jest to swoiste „kneblowanie ust” medykom, którzy są najbardziej narażeni na niebezpieczeństwo związane z zarażeniem się koronawirusem. Jeżeli szpital nie wyrazi zgody na polubowne zakończenie sprawy, skierujemy pozew do sądu – dodaje mecenas Majewski.

Stanowisko szpitala

– Obowiązują mnie ograniczenia wynikające z ustawy o informacji publicznej. Powiem tylko tyle, ze z Panem o którego pani pyta mamy zawartą umowę jako  podmiotem gospodarczym o świadczenie usług i umowa jest realizowana zgodnie z zawartymi w niej warunkami – mówi naszej dziennikarce prezes szpitala Łukasz Kaczmarek.

– Pan Dolański nie ma wyznaczonych żadnych dyżurów, to jest zgodne z warunkami? – dopytujemy.

– Nic więcej nie mam do dodania – odpowiada prezes.

Stanowiska starosty brak

Zapytaliśmy władze powiatu o to, czy a jeśli tak to kiedy starosta zamierza przeprowadzić kontrolę w szpitalu, a także o to dlaczego starosta Leszek Bajon nie zabiera głosu w sprawie wydarzeń ze szpitala, które mocno poruszają mieszkańców powiatu, a dotyczą miedzy innymi nadużyć w szpitalu, o których informowały media. Starostwo od pewnego czasu uchyla się od odpowiedzi w sprawach o które pytamy i które związane są z działaniami władz powiatu, dlatego też wystosowaliśmy pismo z upomnieniem o obowiązku udzielania informacji publicznych, o czym przypomnieliśmy wysyłając pytania odnośnie szpitala. Odpowiedź starostwa była krótka.

– Informację publiczną stanowi treść wszelkiego rodzaju dokumentów odnoszących się do organu władzy publicznej i dotyczących sfery jego działalności. Nie jest nią na pewno informacja o tym, dlaczego starosta nie uczestniczył w danym spotkaniu – napisał w mailu rzecznik powiatu Wojciech Obremski.

W związku z tym, nie możemy przedstawić Państwu stanowiska powiatu. Tymczasem starosta usuwa także niewygodne komentarze, w których padają zapytania odnośnie szpitala.

131395941 229407335200213 1207807812475987620 N

Konto FB Stefana Wonsa jest kontem fikcyjnym złożonym przez jednego z pracowników szpitala. – Nie chce być kolejną ofiarą, która zostanie pozbawiona prawa do pracy jak Piotr, dlatego konto jest fikcyjne. Zostałbym zniszczony! – mówi nam autor wpisu.

Do szpitala weszła policja i zabezpieczyła dokumentację

Wczoraj około godziny 18 dostaliśmy informację, że do gabinetu prezesa szpitala Łukasza Kaczmarka weszła policja. Dziś potwierdziła nam wiadomość prokuratura.

– Na zlecenie prokuratury policja zabezpieczyła dokumentację szpitala. Prowadzone jest postępowanie dotyczące opieki nad pacjentami, stąd decyzja o zabezpieczeniu dokumentów. Prokurator jeszcze nie zapoznał się z dokumentacją. W sprawie zostało już przesłuchanych kilka osób – mówi prokurator rejonowy Małgorzata Fila.

– To rutynowe czynności przy prowadzeniu postępowania – kwituje czynności policyjne prezes Kaczmarek.

W sprawie szpitala spotkaliśmy się z ratownikami, którzy odnieśli się do korespondencji wewnętrznej, która wypłynęła do internetu i w której prezes niepochlebnie wyraża się o personelu wytykając mu niedouczenie. Każdy z ratowników prosi nas o zachowanie anonimowości.

– Prezes napisał, ze my jesteśmy niedouczeni, że ma do nas zastrzeżenia a pan wolontariusz jest cudowny. To podgrzało atmosferę, straciliśmy do niego zaufanie. Wcześniej nie mieliśmy z prezesem problemów, współpraca układała się pomyślnie – mówi jeden z ratowników.

– Wszystko się zepsuło w momencie pojawienia się pani, która pełni funkcję lekarza naczelnego i która wprowadziła tutaj swojego wolontariusza oznajmiając wszystkim, że będzie on pełnił funkcję pielęgniarki – dodaje drugi.

Ratownicy przedstawiają nam grafik dyżurów pielęgniarek i ratowników.

– Na tym grudniowym wyraźnie widać, że pan P.  wciągnięty był na polecenie lekarza naczelnego na grafik pielęgniarski i pracował w charakterze pielęgniarza. Dopiero gdy sprawa zaczęła wychodzić na światło dzienne, bo pielęgniarki dowiedziały się, że nie jest on pielęgniarzem, to nagle zapadła decyzja, że będzie on już tylko wolontariuszem. Miesiąc wcześniej pracował normalnie jako pielęgniarz, bo tak przedstawiła go dr Sybilla i kazała wpisać na ten grafik – mówi jeden z ratowników.

Na jednym grafiku pan P. widnieje bez informacji o wolontariacie, na drugim – też za grudzień – czarnym długopisem dopisane jest: „pomoc piel. wolontariusz”.

– To zostało dopisane już po tym jak sprawa wyszła na światło dzienne. Okazało się, że pan P. nigdy nie był pielęgniarzem, nie ma dyplomu, a gdy pielęgniarki z SOR to ujawniły, to zaczął się hejt i poniżanie ze strony prezesa i pani lekarz naczelnej – mówi ratownik.

Ratownicy wysłali pismo – żądanie do władz szpitala i powiatu, które podpisało 36 ratowników. Podpisu nie złożyły tylko dwie osoby.

Whatsapp Image 2020 12 17 At 14.29.31

Interwencja poselska

W sprawie szpitala podjął interwencję poseł Jerzy Materna. Za jego sprawą do prokuratury okręgowej i do prokuratora generalnego, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry wpłynęła interwencja poselska. W jej treści (całe pismo w galerii)  czytamy m.in.:

” (…) Z informacji, które powziąłem  na szpitalnym oddziale ratunkowym NZOZ Słubice doszło do rażących zaniedbań oraz czynów niezgodnych z prawem. Sprawa dotyczy młodego mężczyzny, który wykonywał czynności medyczne bez uprawnień, narażając tym samym zdrowi i życie ludzkie. W trakcie dyżurów tego mężczyzny kiedy to samodzielnie ordynował leki dochodziło do zgonów. W kwestii pani doktor (tutaj wymienione jest nazwisko -red.), która pełni funkcję Lekarza Naczelnego Szpitala również pojawia się wiele wątków, za które grozi daleko idąca odpowiedzialność karna oraz samego prezesa NZOZ w Słubicach Pana Łukasza Kaczmarka, który są podstawy twierdzić, że wiedział o całym procederze pozostając biernym wobec niego. Z otrzymanej korespondencji wynika, iż mimo doniesień medialnych, zawiadomienia w słubickiej jednostce policji, w sprawie nie zostały podjęte czynności adekwatne do zarzutów i wagi zdarzenia, które miało miejsce w słubickim szpitalu(…)” .

Oświadczenie wystosowały również pielęgniarki z SOR, a także  pielęgniarki z innych oddziałów. Identyfikują się z pielęgniarkami SOR i w pełni popierają działania w celu wyjaśnienia sprawy. Pod tym oświadczeniem podpisało się kilkadziesiąt pielęgniarek z innych oddziałów.

– Dopóki w szpitalu będzie pracowała pani doktor z Zielonej Góry, która jest lekarzem naczelnym i przez którą w szpitalu zaczęło się źle dziać, dopóty dobrze nie będzie. Nie ma takiej możliwości. Mamy uzasadnione obawy, co do naszej współpracy.

Jutro w sprawie szpitala  ma się spotkać  rada nadzorcza. O jej wynikach Państwa poinformujemy.