Ma 12 lat, urodził się w marcu 2008 roku, mieszka w Ośnie Lubuskim. Mistrz Polski i wicemistrz Europy w tradycyjnej, japońskiej sztuce walki zwanej jiu-jitsu. Mowa o Szymonie Strugarku. 

Malutki Szymek odkąd tylko zaczął chodzić był pełnym energii chłopcem. Rodzice Monika i Leszek Strugarkowie robili wszystko, żeby zainteresować syna różnymi formami aktywności. – Do niczego nigdy syna nie zmuszaliśmy, ale staraliśmy się pokazywać mu różne drogi i ścieżki zainteresowań. Było nawet kółko teatralne w naszej ośnianskiej Szkole Podstawowej, ale jak to bywało u Szymona, skończyło się słomianym zapałem. Próbował więc różnych rzeczy, ale przełomem okazał się dopiero pierwszy trening ju jitsu, na który zabrał syna mąż – opowiada pani Monika.

– Nie wiedziałem jak długo będę trenował czy wystarczy mi zapału, ale ten pierwszy trening sprawił, że chciałem jechać na kolejny, a potem znowu na kolejny i z każdym następnym treningiem czułem, że to jest to co sprawia mi ogromną frajdę – potwierdza Szymon. 

Chłopiec trenuje w słubickim klubie Street Fighter’s Kids pod okiem trenera Rafała Kulasa. Kiedy Szymon wypowiada się o swoim trenerze zawsze się uśmiecha. Widać, że dla chłopca jest on wielkim autorytetem, mistrzem!

– Ogromnie dużo mu zawdzięczam, tak naprawdę nie byłoby moich sukcesów, gdyby nie pan trener. On zawsze będzie dla mnie ważny – mówi wzruszony. 

Jak się okazuje miłość do walk nie była przypadkowa. Tata chłopca trenuje boks. Do tego obaj trenują w tym samym klubie. – Nigdy nie narzucałem swojej pasji synowi, ale ucieszyłem się, gdy syn połknął tak zwanego sportowego bakcyla – mówi tata Szymona. 

Szymon Strugarek 1

– Bardzo kochamy Szymona i zawsze byliśmy otwarci na jego pomysły i potrzeby. Kiedy powiedział, że chce trenować sztuki walki poczułem, że to będzie to, w czym będzie się naprawdę spełniał – dodaje pan Leszek. Tłumaczy na czym polega cała idea jiu jitsu.

– Przede wszystkim chodzi o to, żeby sprowadzić przeciwnika do parteru. Liczy się tu nie tylko sama siła, co bardziej technika, umiejętności i myślenie. Czasami właśnie myślenie bywa tu kluczowe, bo trzeba dosłownie w parę sekund obmyślić plan walki, ruch przeciwnika i swój własny. Jest to też bardzo wymagająca odporności na ból aktywność. Już nawet nie liczymy ile było stłuczeń i siniaków.

– Jeżdżę razem z moimi chłopakami na każde zawody. Przeżywam ogromnie każde wyjście syna na matę. Czasem śmieję się, że umrę na zawał serca patrząc jakie ruchy wykonuje moje dziecko, ale na pewno to nie jest sport brutalny – mówi mama. – Każdy, kto ma jakiekolwiek pojęcie o sztukach walki wie, że nie ma tu mowy o żadnej agresji, a przynajmniej nie powinno być. Trenerzy i organizatorzy zawodów bardzo tego pilnują i przestrzegają – dodaje. 

Szymon również podkreśla, że nie ma mowy o tym żeby na przykład bił się z kolegami. – Mogę ich zaprosić na matę, mogę pokazać parę chwytów, ale nie wolno mi i z resztą nawet nie chcę używać moich umiejętności do stosowania agresji – mówi sportowiec. 

Szymon Strugarek (2)

Szymon jest młodym chłopakiem, nastolatkiem, ale nie można odmówić mu pokory i swego rodzaju dojrzałości. – Tego właśnie nauczył mnie ten sport i treningi. Dyscypliny, podejmowania szybkich decyzji i przede wszystkim szacunku dla przeciwnika – mówi młody mistrz. – Szacunek jest ogromnie ważny, nigdy nie zdarzyło się żebym nie pogratulował rywalowi wygranej. Zawsze doceniam przeciwników i cieszę się gdy któryś z moich kolegów osiąga sukces.

Przez wszystkie lata uczestniczenia w zawodach, a jeździ niekiedy sześć razy w ciągu roku, przywiózł niezliczoną liczbę tytułów, dyplomów i medali. Kolekcja jest imponująca! I wzrusza ogromnie, bo jest dowodem na to, ile potu, łez i trudu wkłada ten chłopiec w każdą walkę.

– Miałem momenty zwątpień, czasami wątpiłem w siebie, ale zawsze miałem po swojej stronie rodziców. Oni mnie do niczego nie zmuszają, ale motywują. Zawsze stają za mną murem. Poza tym po każdej chwili słabości przychodzą te, kiedy zaczynam tęsknić za treningiem i wtedy każde zwątpienie jakoś sobie mija – mówi Szymon.

Młody sportowiec ćwiczy i trenuje dwa razy w tygodniu przez godzinę, przed zawodami nawet częściej, ale jak starcza mu sił po zwykłym treningu, to wskakuje na ring i boksuje z tatą. To są bardzo fajne chwile dla nich obojga. 

Szymon w rozmowie często podkreśla jak ważne dla niego jest wsparcie rodziców i całej rodziny. Kiedy zdarza się, że rodzice nie mogą jechać na trening, w pogotowiu zawsze jest ukochany dziadek, jeden z największych fanów chłopca oraz niezawodni przyjaciele rodziców.

Życie rodziców podporządkowane jest pasji syna. Nie są w stanie zliczyć ile czasu spędzili na dojazdy do Słubic i na zawody w różnych miejscach Polski. To wszystko jednak kosztuje,zarówno ubrania sportowe, z których Szymon momentalnie wyrasta, jak i kimono oraz hotele kupują i opłacają sami. Nie ukrywają, że są otwarci na pojawienie się sponsora, który wsparłby ich syna na drodze kariery i choć troszkę odciążył finansowo rodzinę.

Talent, pasja, determinacja i ciężka praca Szymona są największym dowodem na to, że warto zrobić wszystko, żeby mógł dalej rozwijać skrzydła i zdobywać kolejne tytuły.

Szymon z należytą dumą reprezentuje nasz region. Dziś w kręgach sportowców sztuk walki, na które jeździ młody mistrz każdy wie, gdzie leży Ośno Lubuskie oraz Słubice. Szymon cieszy się, że może reprezentować swój klub i zawsze podkreśla, że choć pochodzi z małego miasteczka, to dzięki ciężkiej pracy można startować nawet w największych zawodach i… zdobywać mistrzowskie tytuły.

– Kiedy zdobyłem złoty medal cieszyłem się tak bardzo, że krzyczałem „tak to złoto, hura mam złoto”! I chciało mi się płakać ze szczęścia… – wspomina Szymon. – Rzuciłem się wtedy mamie na szyję.

W oczach pani Moniki pojawiają się łzy wzruszenia. – Będziemy wspierać naszego syna dopóki starczy nam sił i zdrowia, a nasz mistrz – mówi. I dodaje: Napiszcie proszę, że każdy człowiek jest ważny, że każdy może odkryć swoją pasję i że warto wierzyć w swoje marzenia. Tak jak uwierzył nasz syn i my. 

Na koniec zdradzimy marzenie naszego bohatera! Szymon bardzo chciałby poznać osobiście Mameda Khalidova… Wierzymy, że i to marzenie uda Ci się spełnić ! Powodzenia.

P.S. Jeśli ktoś chciałby pomóc i zostać sponsorem tego przesympatycznego sportowca, prosimy o kontakt z redakcją: 881 393 353.