Sołtys Smogór Beata Wieczorek otrzymała list od premiera Mateusza Morawieckiego z podziękowaniami i wyrażeniem poszanowania dla rolników za codzienną pracę, inicjatywę i wysiłek. Odesłała list do premiera wyrażając swoją dezaprobatę. – Kto podniósł rękę świadomie kolejny raz wyrzucając ludzi na przysłowiowy bruk? Czy wiecie co się działo po upadku PGRów? Wiecie ilu ludzi straciło życie nie dając sobie rady z utrzymaniem rodziny na wsi? Ile osób popadło w alkoholizm? Polska dumna ze swej wsi pokazuje często pięknie ubrane w stroje ludowe kobiety na dożynkach , rządzący mówią o wielkiej pomocy, jaka dają polskim rolnikom. Mówią, mówią, lecz nie słowa a czyny się liczą – mówi I Love Słubice Beata Wieczorek.
” (…)Wierzę, że interesów polskiej wsi można bronić tylko poprzez ambitne i skuteczne działanie. Razem zmieniamy Polskę i polską wieś na lepsze. Rząd z wielkim szacunkiem przyjmuje Państwa zaangażowanie i będzie czynił wszystko, by wspierać tę odpowiedzialną i ważną działalność (…)” – czytamy w liście od premiera Mateusza Morawieckiego do sołtys wsi Smogóry Beaty Wieczorek.
W piątek o godzinie 1.00 sejm uchwalił nowelę ustawy „Piątka dla zwierząt” . Ustawa mówi o zakazie hodowli zwierząt na futra, zakazie wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych, wprowadza ubój rytualny tylko na potrzeby krajowych związków wyznaniowych. Przeciw ustawie buntują się rolnicy, którzy w przypadku wejścia ustawy w życie stracą źródło dochodu.
– Jak wiele ludzi, mieszkańców wsi pracuję od ponad 23 lat w gospodarstwie rolnym. Sama od ” dziada pradziada” mieszkam na wsi. W wieku 9 lat już doiłam krowy, nie wiele później pomagałam mamie ubić kurę czy kaczkę na niedzielny obiad. Ubić, oskubać, opalić i wypatroszyć. Strasznie brzmi? Okrutne? To normalny proces. Nie z półki w markecie, ale z wiejskiej zagrody – mówi I Love Słubice Beata Wieczorek.
– To część dziedzictwa, część normalnego życia na wsi. Pracując na fermie norek spotykałam różnych ludzi. Jesteśmy jak wielka rodzina. Gdy komuś źle się dzieje, pomagamy sobie. Gdy kogoś spotyka tragedia, jesteśmy obok, blisko. W ubiegłym tygodniu zostaliśmy ponownie nazwani ’ barbarzyńcami”. I to na łamach telewizji, prasy a nawet w sejmowych ławach. Nie godzimy się na takie traktowanie. Jak można mi jako sołtysowi samorządowcowi , jako kobiecie wsi wysłać piękny list z podziękowaniem za to co robię na rzecz wsi i jej mieszkańców a jednocześnie procedować , przegłosować ustawę niszczącą polską wieś, polskie rolnictwo. Obrażając ludzi wsi. To my rolnicy dbaliśmy o zwierzęta od pokoleń. To my rolnicy żywiliśmy kraj, a dzisiaj? Zamknąć fermy, zabronić uboju rytualnego, za moment ograniczyć hodowle drobiu, trzody, zakazać produkcji jaj i mleka, bo to kradzież, mleko jedynie od matki można pić więc kradniemy cielakom. Zagalopowali się zbyt daleko – dodaje zdenerwowana.
Pani Beata, podobnie jak większość rolników twierdzi, że rząd pod hasłem humanitaryzmu dla zwierząt zapomniał o ludziach. – My nie jesteśmy przestępcami, barbarzyńcami. My pracujemy w legalnie działających zakładach, gospodarstwach, fermach. Polska dumna ze swej wsi pokazuje często pięknie ubrane w stroje ludowe kobiety na dożynkach , rządzący mówią o wielkiej pomocy, jaka dają polskim rolnikom. Mówią, mówią, lecz nie słowa a czyny się liczą. Pokażcie, że faktycznie szanujecie nas ludzi wsi, rolników. Odrzućcie tę niszczącą nas ustawę. A w przyszłości nie dajcie się zwodzić emocjom i nie zapominajcie o człowieku. Nie ważne ze wsi czy z miasta. Pamiętajcie, że to człowiek stoi na czele, a potem wszelakie stworzenie. Stąd moja decyzja o odesłaniu podziękowań do prezesa rady ministrów.
Petycja do prezydenta
W sieci pojawiła się petycja, pod którą do tej chwili ( poniedziałek 16.00) podpisało się ponad 18,5 tys. osób.
„Tzw. „Piątka dla zwierząt” to projekt szczególnie niebezpieczny dla polskiego rolnictwa. Propozycje zakazu uboju rytualnego oraz zakazu hodowli zwierząt futerkowych to uderzenie w konkretne branże, co w konsekwencji negatywnie wpłynie na sytuację ekonomiczną gospodarstw rolnych i całego sektora rolno-spożywczego, zmniejszając rolę polskich eksporterów na światowym rynku mięsa wołowego i drobiowego” – czytamy w petycji.
Petycja skierowana jest do prezydenta Andrzeja Dudy i zawiera apel o zatrzymanie prac legislacyjnych nad ustawą lub w przypadku uchwalenia jej przez Sejm i Senat o jej zawetowanie. Autorzy petycji przedstawiają w niej argumentację:
(…) Zakaz hodowli zwierząt futerkowych to nie tylko likwidacja całej branży, która odniosła globalny sukces będąc trzecim producentem na świecie i drugim w Europie. To likwidacja przede wszystkim branży, która przynosi milionowe dochody budżetowi państwa oraz zatrudnienie kilkudziesięciu tysiącom osób na fermach i u podmiotów współpracujących. Dodatkowo fermy zwierząt futerkowych są naturalnymi zakładami utylizacyjnymi, przetwarzającymi co roku ponad 700 tys. ton ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego, pozyskiwanych z zakładów przetwórstwa mięsnego, mleczarskiego i rybnego. Likwidacja ferm oznaczać będzie konieczność odpłatnej utylizacji, szkodzącej naturalnemu środowisku, a także bardzo kosztowną. Znacząco wpłynie to na rentowność produkcji drobiarskiej, co na pewno odczują polscy konsumenci” – podają argumenty autorzy petycji (…)
(…) Polska od kilku lat jest liderem w eksporcie mięsa wołowego i drobiowego wyprodukowanego w systemie halal i koszer. Wartość wołowiny pochodzącej z uboju religijnego to ok. 1,5 miliarda złotych rocznie. Ponowne wprowadzenie do polskiego prawa zakazu uboju religijnego uderzy przede wszystkim w małe gospodarstwa hodujące bydło, gdyż to od nich pochodzi żywiec na eksport na potrzeby religijne. Zakaz uboju rytualnego nie poprawi sytuacji zwierząt, bo będą one po prostu żywe transportowane do państw, w których taki zakaz nie obowiązuje. Ograniczenie uboju na potrzeby religijne przyniesie rolnikom stratę około 20-30% dochodów. Po wprowadzeniu zakazu polska branża drobiarska, której 40% eksportu stanowi drób ubijany w halal lub koszer, z dnia na dzień może upaść, a z pewnością straci pozycję europejskiego lidera (…).
Treść listu pani sołtys do premiera:
„Odsyłam Panu list z podziękowaniami dla mnie jako sołtysa. Nie mogę przyjąć tych pięknie napisanych słów podziękowań od Pana ponieważ w nie nie wierzę. Nie wierzę i nie ufam Panu po dzisiejszej nocy głosowań w sejmie nad ustawą o zmianie ustawy o ochronie ustaw i niektórych innych ustaw. W odebranym przeze mnie liście pisze Pan podziękowania za naszą pracę „Byśmy mogli być dumnie z polskie wsi”, wspomina Pan o ostoi polskiej tradycji. Zaznacza Pan swoją wiarę że ” interesów polskie wsi można bronić poprzez skuteczne działanie”” . Dzisiejszej nocy pokazaliście na czym polega skuteczne działanie. Pomijam już fakt, że w środę odbyło się pierwsze czytanie projektu, że w nocy z środy na czwartek posiedzenie komisji rolnictwa, już w czwartek debatowano w sejmie, a czwartkowa noc okazała się już ostateczną: odbyło się głosowanie. W ciągu dwóch dni przegłosowaliście ustawę, która pozbawia pracy wiele osób. (…) Postanowiono zamknąć hodowlę zwierząt futerkowych w Polsce, większość posłów pokazało wielką empatię dla zwierząt, ale zapomnieliście o nas: LUDZIACH. Hodowcach. Pracownikach tych ferm. Panie Premierze ludzie wsi od lat pracują przy hodowlach: fermy drobiu, gęsi, trzody chlewnej, bydła i zwierząt futerkowych. Wy postanowiliście zakazać hodowli. Takie prawo. Ale zostawiliście kolejny raz ludzi bez pracy. Bez środków do życia.(…) Gdzie dzisiaj człowiek mieszkający na wsi, który 20 lat przepracował jako hodowca zwierząt i ma już 50,60 lat gdzie znajdzie zatrudnienie? Człowiekowi też należy się szacunek za jego ciężką pracę, szacunek i godna odprawa, gdy rząd Polski zamyka jego firmę. Gdy pokaże Pan i Pański rząd, że faktycznie szanujecie nas – ludzi wsi i dbacie o nas przyjmę piękny list od Pana. (…) Liczą się czyny nie słowa. Tak nauczyli mnie rodzice”.