67- letni Czesław Mazurek z Górzycy choruje na nowotwór gruczołowy płuc. Jedyny ratunek to lek nierefundowany, który kosztuje 26 tys. zł miesięcznie. – Nie jesteśmy w stanie sami kupić tego leku, bo wszystkie inne koszty związane z leczeniem taty już spowodowały, że jesteśmy bez pieniędzy – mówi Joanna Mazurek.

AKTUALIZACJA 28 styczeń 

Pan Czesław odszedł 28 stycznia 2021 o godz. 5.20 w kostrzyńskim szpitalu.  Dzięki zbiórce udało się zakupić opakowanie leku, który miał wystarczyć na jeden miesiąc. Pan Czesław rozpoczął leczenie w sobotę. Niestety choroba zwyciężyła… Rodzinie składamy wyrazy współczucia.

Czasy są trudne, wiele osób bardzo ciężko choruje. Co chwilę na portalach społecznościowych i stronach internetowych widzimy apel, w którym rodzina zwraca się pomoc do ludzi o dobrym sercu. Bardzo często chodzi o dzieci i tutaj nie ma wątpliwości, co do tego, że trzeba pomóc. Gorzej jest z osobami starszymi, które mają mniejszą szansę na zbiórkę dużej kwoty. Jednak mimo wszystko rodzina, patrząc na ból i cierpienie mamy, taty, dziadka, babci, zwraca się o pomoc licząc na to, że znajdzie się ktoś, kto wpłaci choć parę groszy, żeby potrzebną do leczenia kwotę zebrać. Tak jest w tym przypadku. Z prośbą  o nagłośnienie zbiorki zwróciła się do nas Joasia Mazurek.

– Leczenie jest niezwykle kosztowne, ale może przynieść rezultaty, a co najważniejsze, tata dzięki niemu przestanie płakać z bólu – mówi. – Założyłam zbiórkę i licytacje, ale problem polega na tym, że ludzie nie chcą płacić na „starego”, widzą większą potrzebę i sens  wpłacania na dzieci. Dla nich to tylko „stary”, a dla mnie jedna z najbliższych osób. Oczywiście absolutnie nie kwestionuję tego, że to dzieci są najważniejsze, że nie ma gorszego widoku od cierpienia dziecka, próbuję jednak zrobić, co w mojej mocy, by pomóc tacie – dodaje.

O chorobie pana Czesława rodzina dowiedziała się w październiku ubiegłego roku.

– Tata jest po dwóch zawałach. W trakcie badań kontrolnych miał wykonane RTG płuc i wtedy okazało się, że jest guz  wielkości 3,5 cm u szczytu jednego z płuc. Dostaliśmy skierowanie do szpitala w Torzymiu na oddział pulmonologiczny. Tata spędził tam około miesiąca. Wykonana biopsja pokazała, że to nowotwór gruczołowy płuc IV stopnia, a w organizmie pojawiły się kolejne mniejsze guzy w lewym płucu. Świat zawalił nam się w jednej minucie –  mówi Joasia.

Zastosowano tzw. leczenie celowane. Po tym leczeniu kontrola wykazała, że guz urósł do około 5 cm, pojawiły się też małe guzki i  przerzuty na opłucną, a także nacieki na kości. W związku z progresją leczenie tym lekiem zostało zakończone.

Czesław Mazurek
Czesław Mazurek

Chemioterapia także nie przyniosła efektów.  Guz był jeszcze większy, ponad 7 cm, a naciek na kości rozrósł się aż na 3 żebra. Po kolejnej chemii guz znów się powiększył. Pojawiły się też kolejne mniejsze guzki. Wyniki krwi pogorszyły się znacznie, poziom hemoglobiny spadł do takiego poziomu, że konieczna była transfuzja krwi.

–  Tata płacze z bólu, jest strasznie osłabiony, podstawowe czynności sprawiają mu trudności – mówi córka. – Nie możemy się z pogodzić z tym, że nie mamy jak mu pomóc. Serce pęka, a bezradność doprowadza nas do rozpaczy – dodaje.

Rodzina nie ma już pieniędzy. Koszty leczenia i opieki nad chorym wyczerpały wszystkie oszczędności. Pan Czesław ma najniższą emeryturę. Razem z wyrównaniem z 500 plus,  jego dochód to 1800 zł. Żona pana Czesława nie ma żadnego dochodu, jedyne co w tej chwili dostaje, to zasiłek na opiekę nad panem Czesławem w kwocie 600 zł miesięcznie. Nawet zwykłe, codzienne koszty, których nie można wykluczyć, przerastają możliwości rodziny, nie mówiąc o wizytach u lekarzy, konsultacjach u onkologów itp.

– Stałe leki kosztują około 300-400 zł miesięcznie. Do tego dochodzą leki przeciwbólowe, suplementy diety – samo żelazo kosztuje około 100 zł, bo tata ma ekstremalnie niską hemoglobinę, nutridrinki to koszt kolejnych około 400 zł miesięcznie. Wizyta on-line – bo w dzisiejszych czasach tylko takie się odbywają – to od 300 do nawet 500 zł za jedną konsultację – wylicza Joanna.

Pojawiła się nadzieja na wyleczenie pana Czesława. Ta nadzieja to lek na mutację genu ALK, który niestety nie jest refundowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Koszt kuracji miesięcznej to 26 tysięcy złotych.

– O możliwości leczenia dowiedzieliśmy się od profesora Krawczyka z Laboratorium Instytutu Genetyki i Immunologii GENIM z Lublina. Doktor przybliżył nam również koszty, jakie będą się z tym wiązać. W koszty te wliczone jest także badanie genetyczne bloczka parafinowego, które pokaże czy są inne mutacje komórek nowotworowych. Samo badanie to 8,5 tysiąca złotych – mówi córka.

Łącznie na cały cykl leczenia oraz badanie potrzebne jest 130 tys. zł.

Nie ma możliwości, by rodzina taką kwotę zebrała. Potrzebna jest pomoc.

– Nie liczymy na wysokie wpłaty, ale wierzę w to, że jak każdy wpłaci jakąś niewielką kwotę, choćby 2 czy 5 zł, to uda się zebrać naprawdę dużo i pomóc tacie – mówi Joanna.

Wpłacić pieniądze można na Zrzutka – Czesław Mazurek

Można też wspomóc zbiórkę, wystawiając przedmioty na licytacji, bądź wziąć w niej udział i zakupić licytowany przedmiot. Cały dochód przeznaczony jest na leczenie pana Czesława.

Czytaj też: Stowarzyszenie Szarik rozdaje karmę osobom, które mają trudności z utrzymaniem swoich psiaków.