Mieszkańcy Ośna Lubuskiego już od jakiegoś czasu alarmują, iż poziom wody w „Reczynku” stale spada. Zjawisko to utrzymuje się co prawda już od kilku lat, ale w ostatnim okresie wydaje się ono jeszcze bardziej pogłębiać. Miejscowi zastanawiają się co może być tego przyczyną.

 

„Reczynek” to bezdyskusyjnie jedno z najbardziej popularnych jezior na obszarze naszego powiatu. Ten niewielki polodowcowy akwen każdego lata przyciąga tłumy plażowiczów, którzy nad jego brzegami szukają ochłody oraz możliwości skorzystania z orzeźwiającej kąpieli. Również w pozostałych porach roku okolice jeziora zachęcają do spacerów czemu sprzyja powstała przed kilkoma laty infrastruktura, która obejmuje m.in. ciąg uroczych alejek, „wyspę miłości” czy siłownię „pod chmurką”. Nie ulega wątpliwości, iż „Reczynek” jest jednym z najbardziej wyrazistych symboli Ośna i czymś, co do miasteczka przyciąga nie tylko turystów czy wędkarzy, ale i również miłośników przyrody.

 

Problem w tym, że jezioro zaczyna powoli…znikać

 

Co prawda nie dosłownie (jeszcze), ale jednak drastyczne obniżanie poziomu wody w jego zbiorniku powinno martwić. Jak wskazują mieszkańcy proces ten trwa już od kilku lat, aczkolwiek na przestrzeni ostatniego roku lustro wody w „Reczynku” mogło obniżyć się nawet o metr! Nie ma się co czarować- są to wskazania niewątpliwie dalece odbiegające od normy. Co jednak sprawia, iż poziom wody w popularnym jeziorze stale spada? Tak dużej utraty cieczy nie można przecież tłumaczyć wyłącznie skutkami suszy. Logicznym jest, że w tej sytuacji woda musiała znaleźć odpowiedni odpływ. Pytanie brzmi „w jaki sposób i gdzie”?

 

Hipotezy i koncepcje

 

Według jednej z teorii woda znalazła być może swe ujście na dnie jeziora. Nie jest to wykluczone, ale nie da się tego też w zupełności potwierdzić bez uprzedniej fachowej ekspertyzy, o którą to zresztą do lokalnych władz apelują miejscowi aktywiści. Inna z koncepcji wiąże ubytek cieczy z demontażem w ubiegłym roku urządzenia zwanego „mnichem”, które znajdować się miało przy obecnej Alei Basztowej. Ośniański „mnich” od wielu dziesiątek lat miał za zadanie regulować poziom wody w cieku, który łączył jezioro z rzeką Łęczną.   

 

Ile dotychczas zrobiono, aby akwen uratować?  

 

Jak tłumaczy nam lokalna aktywistka, Alicja Matwiejczuk obecny stan jeziora to nie tylko efekt suszy, ale i również wielu lat zaniedbań, za które odpowiedzialność może ponosić lokalny samorząd:

– Od dawna z ogromnym niepokojem obserwuję postępującą degradację Reczynka oraz zaniedbania w jego gospodarowaniu. Wraz z zarządem koła partii Zieloni w Ośnie Lubuskim, niejednokrotnie apelowaliśmy do burmistrza, aby podjął kroki ratujące nasze jeziora. Niestety do tej pory nie spotkaliśmy się ze zrozumieniem ze strony urzędu. Wysuszanie terenów bagiennych będących integralną częścią jeziora, zbytnie pogłębianie rowów, przebudowa lub niszczenie urządzeń wodnych czy też spuszczanie wody z pobliskiego jeziora Kocioł nie mogło dobrze wpłynąć na kondycje akwenów – mówi aktywistka. 

 

Inny punkt widzenia, czyli nie w „mnichu” problem

 

Władze Ośna odpierają jednak zarzuty mieszkańców. Burmistrz Stanisław Kozłowski nie zgadza się przede wszystkim z tezą jakoby gmina demontując „mnicha” miała doprowadzić do gwałtownego obniżenia poziomu wody w zbiorniku jeziora.

–  Urządzenie błędnie nazywane mnichem (w rzeczywistości będące wlotem do rurociągu odprowadzającego wodę z zastawką) usytuowane na jednym z rowów melioracyjnych w obrębie Alei Basztowej znajduje się w zadowalającym stanie technicznym, spełniając jednocześnie funkcję jemu przypisaną- mówi I Love Słubice burmistrz Kozłowski. Włodarz jednocześnie podkreśla, że miasto w sposób właściwy gospodaruje obszarami, które przylegają do jeziora dbając o należyte utrzymanie i konserwację urządzeń wspomagających meliorację. 

 

Pytanie zatem pozostaje jedno: co gmina faktycznie czyni, aby powstrzymać degradację „Reczynka”?

 

Jak dowiadujemy się w miejscowym magistracie urząd planuje dodatkowo zasilić zbiornik jeziora wodami z okolicznych cieków- m.in. z rzeczułki Łęczna. W tym miejscu ponownie oddajmy głos burmistrzowi Ośna.

– W obliczu występującego na przestrzeni ostatnich lat problemu suszy gmina dokonała dogłębnej analizy możliwości dodatkowego zasilenia jeziora w wodę, opracowana została opinia hydrologiczna nt. możliwości zasilenia Reczynka w okresie suszy, a w chwili obecnej opracowywana jest niezbędna dokumentacja projektowo-wykonawcza w tym zakresie”.

Stanisław Kozłowski zapowiada jednocześnie, iż zwróci się o pomoc do lubuskiego posła z ramienia „Zielonych”, Tomasza Aniśko, aby ten podjął działania na poziomie legislacyjnym, których celem byłoby ułatwienie walki z następstwami suszy. Warto w tym miejscu podkreślić, iż wspomniana rzeka Łęczna należy w rzeczywistości do Wód Polskich (nie zaś do gminy) co oczywiście oznacza, iż jakakolwiek ingerencja w jej koryto może wiązać się z perturbacjami natury formalno-prawnej.   

 

Ale czy jezioro uda się jeszcze ocalić?

 

To oczywiście główne pytanie, jakie zadają sobie dziś w Ośnie. Stopień degradacji „Reczynka” jest posunięty już do tego stopnia, że wydaje się ono jak najbardziej zasadne. Ostatnie jednak działania ze strony samorządu cieszą Alicję Matwiejczuk.

– Nie ukrywam, że z wielką ulgą przyjęłam ostatnią zmianę w polityce urzędu i deklarację burmistrza o podjęciu działań przeciwdziałających wysuszaniu jeziora. Wiem jednak, że to nie wystarczy…

 

Bez ekspertyzy ani rusz

 

Bez jednak fachowej opinii, którą poprzedzać powinno uzyskanie próbek w dna jeziora nie uda się ustalić, jaka przyszłość czeka „Reczynek”, ani w sposób jednoznaczny wskazać przyczyny, która obok suszy wpływa na degradację akwenu. Koszty takiej ekspertyzy nie należą jednak do najtańszych i wiążą się z wydatkiem rzędu siedemdziesięciu/osiemdziesięciu tysięcy złotych. Ze wstępnych informacji wiemy, że lokalny samorząd rozważa podjęcie również i takiej inwestycji.

 

Inicjatywa mieszkańców, czyli nikt nie siedzi z założonymi rękoma

 

Miejscowi nie zamierzają jednak biernie przyglądać się sprawie i postanowili ponad wszelkimi podziałami połączyć siły, aby -jak mówi nasza rozmówczyni- „Wspólnymi siłami i przy uczestnictwie wszystkich stron znaleźć rozwiązanie problemu oraz środków”. W tym celu mieszkańcy założyli nawet stronę w mediach społecznościowych, gdzie na bieżąco można śledzić rozwój wypadków. Niezależnie od tego, co dalej w tej sprawie się wydarzy pewne wydaje się jedno- w tej historii wszyscy powinni grać do jednej bramki. Ewentualna zagłada „Reczynka” byłaby tragiczną wiadomością nie tylko dla mieszkańców Ośna czy powiatu, ale i również dla wszystkich innych, którzy odwiedzają nasze strony. I to niezależnie od poglądów, wyznawanych wartości, czy interesów…

 

Czytaj też: Ratujmy jezioro poznańskie!!! [FELIETON]