W ciągu kilku godzin na Dworcu Głównym doświadczyłam wielu rzeczy. Wróciłam naładowana emocjami, niemal drżałam. Zagubienie i smutek tych ludzi można tam kroić w powietrzu. Więc byłam wdzięczna za każde pytanie, na które mogłam odpowiedzieć. Ljuda była z córką w wieku mojej córki Lenki, nie miała przy sobie zbyt wiele, ale już pytała jak sama może pomóc. Powiedziałam, że musi zająć się najpierw sobą. I wtedy zaczęła płakać, to ja też. Ciężko to znieść z pozycji widza, nie chcę nawet się domyślać co czują ci ludzie. ????

 

Iwan studiował w Lublinie, wrócił akurat chwilę przed rozpoczęciem wojny, wiezie mamę i babcię do rodziny w głąb Niemiec. To jedyna osoba, której mogłam pomóc po polsku. Reszta komunikowała się ze mną po angielsku, albo improwizowałam po rosyjsku, chociaż poza alfabetem niewiele pamiętam. Pokazanie gdzie jest toaleta, gdzie dostaną żarcie dla psa, albo sim karty, namiot do karmienia z przewijakiem, autobusy w dalszą drogę, bilety. Po godzinie machałam rękami jak ruchomy drogowskaz…

Ludzie chcący dać nocleg, pan, który spytał, czy ma sens jechać do granicy, powiedziałam mu tyle ile wiedziałam i gość się prawie rozpłakał. Pojedzie z żoną. Jakaś para otoczyła mnie ramionami i prosiła Jezusa o siłę dla mnie! Spytali, czy mogą. Dawajcie – powiedziałam! Każdy pomaga jak może. 

 

Dopadł mnie pan z radia, nagle się okazało, że moje emocje były na takim poziomie, że nawet nie odnotowałam zdenerwowania, płynnie leciałam z każdym pytaniem! Zaczęłam dukać dopiero, gdy spytał, dlaczego przyszłam pomagać. Bo dla mnie to oczywiste i niezbyt umiałam wytłumaczyć…

virtualnetia.com - projektowanie i tworzenie stron WWW

Psy zawinięte w koce jak dziecko w becik. Kobieta z gipsem na ręce, a w drugiej niesie transporterek z kotem. Dzieci przysypiające na walizkach. Pogodzone z losem, zmęczone, czasem zdenerwowane, ale idą za mamą. Żyją… Kiedy patrzy się w ich oczy jest pustka. Nagle nasze problemy stają się głupie i nic niewarte.I tylko stopy miałam zamrożone, bo wybrałam się w sportowych butach, a na dworcu jest zimno jak w chłodni. Jutro martensy i ciepłe skarpety. Nie wiem jak ogarnę to emocjonalnie, ale wracam…

Czytaj też: Pomoc dla Ukrainy u sąsiadów zza Odry. Procedury we Frankfurcie Nad Odrą