W nocy z niedzieli na poniedziałek w Rzepinie przy ul. Moniuszki zawisł plakat, na którym widnieją twarze dwóch powiatowych radnych: przewodniczącego rady Wiesława Kołoszy i członka zarządu powiatu Damiana Utrackiego. Przy zdjęciach widnieje podpis: „Zdrajcy mieszkańców Rzepina”. A ja się pytam: Czy ci, którzy plakatowali, chcieliby być tak potraktowani? Czy ktoś zapytał panów, jakie mieli powody do podjęcia takich, a nie innych decyzji, które pewnie nie wszystkim się podobają? I najważniejsze? Czy jedna, dwie, parę osób ma prawo decydować w imieniu wszystkich mieszkańców? Chyba nie każdy mieszkaniec uważa, że panowie są zdrajcami.
Co prawda nie znamy autorów tego występku, ale możemy przypuszczać, że chodzi o temat Powiatowego Ośrodka Wsparcia w Rzepinie ( taki podpis również figuruje na plakacie) i głosowanie obu radnych przeciwko przejęciu go przez gminę Rzepin (czytaj: Rodzice proszą powiat o przekazanie gminie ośrodka, którego podopiecznymi są osoby niepełnosprawne tylko z gminy Rzepin.)
W skrócie chodzi o to, że większość opiekunów osób niepełnosprawnych uczęszczających do POW w Rzepinie prosi powiat o przekazanie ośrodka gminie Rzepin. Nie podoba im się zarządzanie ośrodkiem przez powiat. Powiat jednak nie widzieć czemu, nie chce się przychylić do ich prośby. Podczas ostatniej nadzwyczajnej sesji rady powiatu, dotyczącej właśnie ośrodka, nie dopuszczono rodziców niepełnosprawnych z ośrodka do głosu ( czytaj: Rodzice osób niepełnosprawnych nie zostali wpuszczeni na sesję, gdzie chcieli zabrać głos w sprawie). Za pozostawieniem ośrodka pod rządami powiatu głosowali również radni z Rzepina, czyli Wiesław Kołosza i Damian Utracki.
I żeby była jasność, nie podoba mi się to, co robi większość radnych. Uważam, że w tej sprawie właśnie opiekunowie mają najwięcej do powiedzenia i moim zdaniem niedopuszczalne jest to, że nie pozwolono im przedstawić swojej argumentacji. Ale to, co się wydarzyło w związku z plakatem nie powinno mieć miejsca. To jest zagranie bardzo słabe. Osoby, które powiesiły plakat z wizerunkami obu radnych, powinny za to odpowiedzieć. Czy zdajecie sobie sprawę, jak czują się żony, dzieci,bliska rodzina? Ktoś wpadł na szaleńczy pomysł, nie dając panom szansy obrony. Nie ma winnych, nie ma zarzutów. Co to znaczy zdrajcy? Czy ci, co powiesili plakat myślą, że chociaż jedna trzecia mieszkańców wie, o co chodzi? Jestem przekonana, że nie. Co więc dla nich znaczy owy zdrajca? A ci, co wiedzą, o co chodzi, może nie podzielają zdania osoby plakatującej?
Mam nadzieję, że mimo wszystko uda się znaleźć winowajcę i odpowie za swoje czyny.
Do swojej wypowiedzi dodaję jeszcze komentarz D. Utrackiego, który opublikował na swoim profilu FB:
„Kochani, czcigodni, najmilsi …. ohooo, jeśli tak zaczynam to będzie chyba coś ważnego. Zanim przejdę do szczegółów prośba o doczytanie tekstu do końca.
Być może, co niektórzy z Was spacerując wczoraj około północy lub idąc rano do pracy zauważyli na mieście plakaty z moim oraz przewodniczącego Wiesława Kołoszy wizerunkiem. Pocieszę Was to na szczęście nie jest kolejna kampania wyborcza, choć na pierwszy rzut oka tak by mogło to wyglądać.
P.S. Dziękuję tym, którzy dotarli i doczytali ten tekst do końca, a także tym, od których przez ostatni czas dostaję tak ogromną (jak nigdy dotąd) ilość pozytywnych słów wsparcia będących aprobatą moich (naszych) działań i decyzji”.