Spory ideologiczne chyba już na stałe wpisały się w polityczny krajobraz naszego miasta. O ile dotyczą jeszcze innego sposobu postrzegania rzeczywistości to ciężko mieć o to większe pretensje. W końcu nie wszyscy musimy podzielać ten sam punkt widzenia. Trudno jednak nie reagować w momencie, w którym próbuje szkalować się dobre imię bohaterów narodowych. Trzeba jednak bardzo wyraźnie podkreślić, iż to problem nie tylko lokalny, ale i niestety w dużej mierze ogólnopolski.

Żołnierze Niezłomni. To właśnie imieniem żołnierzy polskiego podziemia antykomunistycznego ma zostać nazwany niewielki skwerek, który obecnie znajduje się przy ulicy Konopnickiej w Słubicach. Z tak szczytną ideą wyszło czworo radnych powiatowych, którzy w połowie marca zwrócili się do burmistrza Olejniczka o podjęcie w tej sprawie inicjatywy uchwałodawczej. Wcześniej na pomysł uhonorowania pamięci Żołnierzy Wyklętych wpadał m.in. niedawny kandydat do Rady Miejskiej, Paweł Mochnacz.

Kim byli Niezłomni?

Mówiąc najogólniej byli to żołnierze polskiego podziemia antykomunistycznego, którzy sprzeciwiali się sowietyzacji kraju po drugiej wojnie światowej. W ramach ruchu konspiracyjnego działało od 120 do 180 tysięcy osób. Wśród niech znajdowali się m.in. byli żołnierze AK, NSZ, ale i również młodzi ochotnicy chętni do walki przeciwko nowemu okupantowi- często skupieni jedynie w regionalne i nikomu niepodlegające oddziały zbrojne. Celem partyzantów (bo Niezłomni w dużej mierze działali właśnie w partyzantce) były przede wszystkim oddziały zbrojne UB, KBW, MO oraz osoby z nimi współdziałające. Wśród Wyklętych znajdowały się tak wielkie postacie, jak Rotmistrz Witold Pilecki, August „Nil” Fieldorf, Danuta „Inka” Siedziekówna czy choćby Feliks Selmanowicz- wszyscy skazani w pokazowych procesach na kary śmierci.

Komu „wyklęci” przeszkadzają?

W dobie PRL władza „ludowa” robiła wszystko, aby zohydzić ogólny odbiór podziemia antykomunistycznego. Propaganda działała zatem na pełnych obrotach nazywając Niezłomnych bandytami, faszystami, antysemitami. Chciałoby się zapytać- skąd my to znamy? Znane są przypadki, w których UB atakowało poszczególne wsie oraz osady często pozorując ataki Akowców lub żołnierzy WiN. Dziś wyklęci przeszkadzają przede wszystkim środowiskom lewicowym. Aby zrozumieć dlaczego, należałoby wgłębić się w historię tych ruchów i życiorysy poszczególnych ich członków. Zacznijmy od SLD. Partia ta powstała u progu lat 90. zrzeszając w dużej mierze byłych towarzyszy z PZPR. Wśród nich nie brakowało głośnych nazwisk, które kreowały polską politykę po tzw. transformacji ustrojowej. Obecnie przewodniczącym SLD jest Włodzimierz Czarzasty- również były członek PZPR. Czarzasty w ostatnim czasie zasłynął wypowiedzią, w której stwierdził, iż to Armia Czerwona wyzwoliła w rzeczywistości Polskę. O tym jak owo „wyzwolenie” faktycznie wyglądało obecny Wicemarszałek Sejmu już wspomnieć nie raczył. Karierę w SLD robi też młodziutka Justyna Klimasara, która znana jest nie tyle z osiągnięć na płaszczyźnie społeczno-politycznej, co raczej z pikantnych zdjęć zamieszczanych w mediach społecznościowych. Według „aniołka SLD” Wyklęci byli zdrajcami i bandytami. Ta sama Klimasara hołubi jednocześnie zmarłemu niedawno Zygmuntowi Baumanowi- informatorowi wojskowemu z czasów stalinowskich. Koalicjantem SLD w ramach tzw. Nowej Lewicy jest partia „Razem”. Lider tego ugrupowania, Adrian Zandberg znany jest nie tylko z tego, że jest świetnym mówcą, ale i z tego, że w latach młodości zdarzało mu się przemawiać  na tle flagi z sierpem i młotem oraz w koszulce z Karolem Marksem. Podobne „wyskoki” notowały też inne osoby powiązane z tym ugrupowaniem. 

Jak to z tym „Burym” było?

Znamienne jest to, że w swojej retoryce ludzie lewicy nie chcą w ogóle dyskutować o takich postaciach jak Rotmistrz Pilecki czy „Nil” Fieldorf. Najlepiej przecież znaleźć postać wzbudzającą największe kontrowersje i w oparciu o to budować swoją narrację. W przypadku Romualda Rajsa „Burego” sprawa nie jest jednak oczywista. Z najnowszych ustaleń IPN wcale nie wynika, aby „Bury” był bezpośrednio odpowiedzialny za zbrodnie na Podlasiu. Sprawa nie jest zatem do końca wyjaśniona i twierdzenie dziś, że „Bury” na pewno jest zbrodniarzem jest delikatnie mówiąc sporym nadużyciem. Poza tym mówienie, że Żołnierze Wyklęci zabijali i w związku z tym nie zasługują na upamiętnienie jest pewnego rodzaju aberracją. Idąc bowiem tym tokiem rozumowania swoich ulic nie powinno mieć ani Wojsko Polskie,  ani Powstańcy Wielkopolscy ani nawet Józef Piłsudski- wszyscy przecież zabijali. 

Wyraź swoje poparcie

Aby wesprzeć inicjatywę nadania placowi przy ulicy Konopnickiej imienia Żołnierzy Wyklętych grupa młodych ludzi postanowiła poprzeć wniosek, który na ręce burmistrza złożyli wcześniej wspomniani radni powiatowi. Podpisy są zbierane cały czas i myślę, że warto poprzeć te starania. Czas w końcu, aby po dziesięcioleciach odkłamać historię Wyklętych i godnie upamiętnić Ich ofiarę również w naszym regionie.