Stałem znieruchomiały i patrzyłem jak płonie nasz dom a wraz z nim ukochany pies i cała nasza przeszłość. Dom można odbudować, ale straty członka rodziny i pamiątek z naszych wspólnych lat już nie odzyskamy – mówi pan Ireneusz Matkowski z Uradu. Po jego twarzy spływają łzy… 

Ogień, który pożarł ich dom, nie mógł strawić wspomnień. To, co tak boleśnie odebrało im przeszłość, tkwi teraz w sercach i pamięci państwa Matkowskich, którzy stracili wszystko. Pan Ireneusz opowiadał nam o tym płacząc, a w jego bólu kryła się cała historia.

Spalił się ukochany pies i cała przeszłość

Spotkaliśmy się z panem Irkiem kilka dni po pożarze, do którego doszło w piątek, 15 marca. Pan Ireneusz z trudem wspomina to tragiczne wydarzenie. Stał, patrząc na płomienie, które pożerały ich miejsce, ich bezpieczeństwo, a najbardziej serce rodziny – ukochanego psa Abi.

– Pojechałem do pracy o 14.10. Dosłownie 10 min po moim wyjeździe zadzwoniła sąsiadka, która oznajmiła, że coś się u nas kopci. „Robicie grilla?” – usłyszałem. Wpadłem w panikę. Poprosiłem ją, by pobiegła szybko zobaczyć, co się dzieje, ja zawróciłem z drogi do pracy i zacząłem do niej dzwonić. Telefon był zajęty, sąsiadka dzwoniła już na straż. Gdy dojechałem dom był cały w ogniu. Wiedziałem, że jest tam nasza ukochana suczka Abi. Chciałem ją ratować, ale ogień już był tak zaawansowany, że nie było takiej możliwości. Abi była nieodłączną częścią rodziny przez osiem lat, towarzyszyła nam we wszystkich radosnych i smutnych chwilach – pan Ireneusz nie może powstrzymać łez. Głos też mu się łamie. Widać, że mocno przeżywa to, co się stało. Przypomina sobie każdy moment tamtego dnia – pośpiech, strach, próby dotarcia na czas, by uratować to, co najcenniejsze. 

Gdy żona, Agnieszka, dotarła na miejsce, widok palącego się domu ją przerósł. Traumatyczna sceneria wyrwała ją spod kontroli, wpadła w histerię.

– Do dziś jest na tabletkach uspokajających –  mówi pan Ireneusz.

17-letnia córka, podobnie jak ojciec była sparaliżowana tym widokiem. Patrzyła jak traci wszystko, co miała. Ogień zabierał jej psa, bezpieczeństwo i wiarę w świat.

– Gdy staliśmy i patrzyliśmy jak płonie wszystko, co kochamy byliśmy zablokowani. Dopiero po trzech dniach, jakby do nas to dotarło, dopiero płakaliśmy, dopiero wtedy nasze hamulce puściły – mówi pan Irek. 

Pozostał tylko gruz i gigantyczne kredyty

Dom rodziny spłonął doszczętnie, nie pozostało naprawdę nic. To, co budowało się przez pięć lat, co stawało się miejscem miłości, radości i codziennego życia, teraz było tylko gruzem. A teraz przed nimi kolejne wyzwanie – gigantyczne kredyty, które spłacali z trudem.

–  Całe nasze wypłaty szły na kredyty –  mówi z goryczą pan Irek. Ich życie obracało się wokół spłacania zadłużeń zaciągniętych na budowę domu.  – Na życie codzienne dorabiałem poza pracą etatową. Z obu pensji nie pozostawało wiele po spłaceniu kredytów – dodaje.

Dom był ubezpieczony, ale nie na taką kwotę, która pozwoliłaby na odbudowę domu. 

– Wie pani jak to jest, firmy ubezpieczeniowe, nie dają tak łatwo pieniędzy – mówi pan Ireneusz. – Już na pewno nie wybudujemy takiego domu jak mieliśmy, ale żeby chociaż udało się wybudować coś mniejszego, żebyśmy mieli, gdzie zamieszkać. Teraz mieszkamy u teściów w Słubicach.

Gmina wychodzi z pomocą

Pomoc celową dla rodziny przygotowała gmina Cybinka.

– W ramach naszej dotychczasowej praktyki w sytuacjach tragicznych przygotowujemy zasiłki celowe ze środków własnych – mówi burmistrz Marek Kołodziejczyk. – W najbliższym czasie planujemy organizację kiermaszu świątecznego, który pierwotnie miał wspierać szkoły, radę rodziców, radę kościoła i inne organizacje. Jednak w obliczu tej tragedii, wszyscy zgodzili się jednomyślnie na przekazanie zebranych środków na rzecz pogorzelców.

Warto również wspomnieć, że część zebranej kwoty trafi także do rodziny, która mieszka bardzo blisko spalonego domu. Sąsiedni budynek również ucierpiał – nadpalone ściany, popękane okna, spalone lampy solarne, a także zniszczony wózek inwalidzki, na którym poruszała się osoba niepełnosprawna. Straty są znaczne.

– Bardzo chcielibyśmy zorganizować wydarzenie większej skali, jednak z uwagi na potrzebę gruntownych przygotowań i zaangażowanie nawet kilkudziesięciu osób, możemy to zrealizować dopiero po wyborach – dodaje burmistrz Kołodziejczyk.

Pomóc może każdy

– Otrzymujemy ogromne wsparcie na każdym kroku. Znajomi zaopatrują nas w ubrania, które uległy spaleniu – jesteśmy im niezmiernie wdzięczni za tę nieustającą pomoc. Ludzie organizują zbiórki, festyny, mobilizują się, by wesprzeć nas w trudnych chwilach. Nie potrafimy wyrazić naszej głębokiej wdzięczności w słowach. To niesamowite, jak wiele dobra i życzliwości może być wokół nas w tak trudnym czasie. Dziękujemy z całego serca za każdy gest, za każdą pomocną dłoń – mówi ze łazami w oczach pan Ireneusz. 

Na platformie Zrzutka.pl została utworzona zbiórka na rzecz pogorzelców z Uradu. Zebrane środki mają służyć odbudowie domu oraz zakupowi najpotrzebniejszych rzeczy dla państwa Matkowskich. Dzięki tej inicjatywie rodzina Matkowskich będzie miała szansę na nowy początek. 

Żeby wpłacić pieniądze, wystarczy wejść na stronę zrzutki – pomoc pogorzelcom z Uradu.