Jestem szczęśliwym posiadaczem dwóch stworzeń zwanych kotami. Taka ciekawostka, już kilka miesięcy temu wybrałem się z córą do wspaniałej pani Emilii, która ma bardzo wielkie serce i znalazła już dziesiątki domów dla bezdomnych kotków. Wybrałem się po to, żeby pokazać się pani Emilii w celu uwiarygodnienia i wybrać dla siebie kotka z kilku zamieszkujących tam tymczasowo…

Od razu wpadł jeden taki śliczny nam do oczu. Potem jednak akcja przyśpieszyła i nawet się nie obejrzałem, gdy po namowach i wspaniałej Pani, i mej pierworodnej wyszedłem trzymając w transporterze… dwa koty, zresztą bliźniaczki. Takiej sztuczki nie powstydziliby się panowie Copperfield i Kaszpirowski (starsi wiedzą o kogo chodzi). Tyle kociego wstępu, dalej będzie już trochę smutniej, aczkolwiek bardzo prawdziwie i w powyższym kocim temacie.

Bardzo popularne od kilkunastu dni jest hasło „Tłuste koty”. Stąd też mój koci wstęp, choć te moje nie są zupełnie tłuste. Partia rządząca zapowiedziała walkę z nepotyzmem, niestety z małym zastrzeżeniem, ale o tym innym razem. Z kolei partia marząca od 6 lat o dorwaniu się ponownie do władzy stworzyła już nawet obszerne listy nepotyzmu w szeregach tych pierwszych spod znaku prezesa. Racja jak zwykle leży pośrodku i … „Niech pierwszy rzuci kamieniem…”.

Z powiatowego „podwórka”

Dzisiaj jednak chciałbym zajrzeć na nasze powiatowe podwórko, również związane z nepotyzmem. W tym wypadku chodzi o zatrudnianie w samym starostwie i jednostkach jemu podległych rodzin, partyjnych kolegów z partii jedynej słusznej. Normalnie nie wchodzę na strony naszego powiatu, tym bardziej na tzw. BIP (Biuletyn Informacji Publicznej), ale od czego ma się wiernych Czytelników lub po prostu osoby, którym pewne rzeczy nie mieszczą się w głowie.

Otóż dostałem datowany na 16 marca skan wyniku naboru na stanowisko ds. gospodarczych w starostwie, choć samo stanowisko dotyczy pracy na terminalu ds. Odpraw Celnych w Świecku. Okazało się, że szczęśliwą wygraną w naborze (nie było innych kandydatów) została siostra starosty Leszka Bajona. Powoli Starostwo Powiatowe staje się instytucją rodzinną naszego pana starosty. Przypomnę tylko, że również w instytucji tej pracuje już od dosyć dawna szanowna pani żona pana Leszka Bajona. Może centrala w stolicy zaczęłaby tworzyć listy tłustych kotów również po swojej stronie. Szczególnie samorządy od powiatowych po wojewódzkie, w których w zdecydowanej większości rządzą koalicje PO z różnymi opcjami i są doskonałym przykładem rozdawania stanowisk swoim. Szczerze mówiąc dziwi mnie brak jakichkolwiek zahamowań i takiej zwykłej ludzkiej przyzwoitości w wykonaniu w tym wypadku włodarza naszego powiatu. „No i co mi zrobicie?”, zdaje się zadawać pytanie zwykłym mieszkańcom naszej małej ojczyzny pan starosta. Czekamy zatem na zasilenie kadr kolejnymi osobami z odpowiednimi „kwalifikacjami”.

Lubuski poseł zawieszony

Teraz chciałbym zajrzeć kilka pięter wyżej w politycznej układance. Konkretnie chodzi o sejm i posłów RP. Wiadomo, w budynku przy ul. Wiejskiej zwanym właśnie sejmem zasiadają posłowie reprezentujący różne barwy i partie polityczne. Dzisiaj chciałbym zajrzeć do klubu Lewicy, cz też raczej Nowej Lewicy. Kilka dni temu gruchnęła wiadomość, iż przewodniczący Włodzimierz (Włodek) Czarzasty zawiesił w prawach członków partii z własnej, nieprzymuszonej inicjatywy sześciu swoich posłów. Wśród nich znalazł się nasz lubuski poseł Bogusław Wontor. Jako, że jest on „nasz” i ma również powiązania z naszym miastem jako portal chcemy napisać szerzej o tej sprawie. Póki co wysłaliśmy zarówno do pana Wontora, jak i szefa powiatowych struktur tej partii Roberta Włodka po kilka pytań, z niecierpliwością czekając na odpowiedzi. Dziś tylko tyle, gdyż mamy nadzieję odpowiedzi przyjdą i wtedy będzie o tym więcej.

To może starczy tych nieciekawych tematów, choć wiem, że jest bardzo wielu ludzi (w tym moja skromna osoba), którzy się tym interesują. Jest też bardzo wielu, którzy mają to tam, gdzie mają, walcząc po prostu o godne życie dla siebie i swych rodzin.

Drugim z moich ulubionych tematów jest oczywiście sport. Piłkarze odeszli, mało już kto pamięta kto został mistrzem Europy (żartuję). Dokładnie od dziś (choć kilka konkurencji już się odbyło) wszyscy jesteśmy Japończykami. Igrzyska olimpijskie nazywane Tokio 2020 w sobotę oficjalnie zostały otwarte. Niestety organizatorzy ze względów bezpieczeństwa postanowili, iż kibice nie będą mogli na żywo oglądać rywalizacji. Niestety, najbardziej tracą na tym sami sportowcy, którzy będą musieli startować bez żywego dopingu.

Jednak jeszcze bardziej mi żal sześcioro pływaków (3 panie i 3 panów). Ktoś w naszym związku zawalił i nie wpisał naszych tam, gdzie trzeba i cała szóstka musiała tak jak stała wracać do Polski. Dziwię się, że w tym samym dniu prezes Polskiego Związku Pływackiego nie podał się do dymisji. No, ale Polska to nie jest „normalny” kraj. Nie dziwię się naszym sportowcom, że zamierzają po pierwsze domagać się kategorycznie pożegnania pana prezesa i po drugie wystąpić na drogę sądowe w celu otrzymania zadośćuczynienia za długie miesiące i lata przygotowań do najważniejszej być może w ich życiu imprezy sportowej. Ucierpiały na tym głównie ich rodziny widząc swoje dzieci, mężów, żony, ojców i matki (choć nie wiem jak z tym u poszczególnych naszych reprezentantów) coś około kilkunastu dni w roku.

Tak czy inaczej, przed nami kolejne zarwane godziny i noce przed telewizorem. Jak ktoś ma nieszczególny sen (ja tak np. mam), to na pewno będzie miał czym go zastąpić.

Jeszcze troszkę o sporcie. Miałem dokładnie w czwartek 22 lipca przyjemność zrobić sesję zdjęciową grupie kolarskie, która reprezentuje nasz portal „I Love Słubice”. Piękne nowe stroje, ambitne plany, ale też przede wszystkim radość i satysfakcja ze zdrowego, „rowerowego” stylu życia. Obszerny materiał prasowy + „fajne” fotki z sesji już bardzo niebawem.

Bardzo szanuję ludzi, którzy mają jakieś pasje, którzy potrafią nimi zarażać innych lub też po prostu robią to dla siebie, bo to, co „ja” czuję wszak jest najważniejsze. Bez pasji, która może stać się wspaniałą odpowiedzią na wszelakie smutki i kłopoty, uwierzcie mi życie jest o wiele smutniejsze. Znam wiele osób, które nie zgadzały się kategorycznie z taką tezą. Dopiero kiedy i ich dopadł ten stan umysłu i ciała bardzo szybko zmieniały swoje zdanie. Miałem w swym życiu już dobrych kilka pasji, którym często oddawałem się z poświęceniem aż do bólu. Okazało się, że szala tego pozytywnego „szaleństwa” przechyliła się za bardzo w drugą stronę. Dlatego jako troszkę doświadczony w tej materii zalecam jednak rozwagę, tak, żeby niezmiennie czerpać z tego tylko pozytywną energię i satysfakcję.

Czytaj też: RobsoNadaje, czyli – co na “podwórku”piszczy ?