– Do polityki? – zdziwił się lekko Waldek. – O bogowie – tego zwrotu z czasem używaliśmy wszyscy – to ciekawe. Ale jesteś już duży, wiesz, co robisz. 
Przymrużył oczy i obejrzał mnie krytycznie.
– Zdajesz sobie sprawę, co to dla ciebie oznacza? Że poświęcisz sporą część życia prywatnego, że to będzie koniec podrywania „na samotnego”, że będziesz jadał po knajpach, bo w domu pojawiać się będziesz tylko na nocleg? A czy wiesz, że w życiu publicznym będziesz z twoimi ideałami najczęściej wiatrakował jak ten Don Kichot? Jeżeli 10 już osiągniesz jakiś cel, to chwałę przypiszą sobie inni, a jeśli doznasz porażki, to ci sami inni cię skopią. Polityka to walka o władzę, władzę dla dobra wspólnego albo też swojego. Domyślam się, że oczywiście chcesz tego pierwszego i zamiary masz szlachetne. No cóż, jeżeli tylko będę mógł w czymkolwiek ci pomóc, to możesz na mnie liczyć.
– Dzięki – odpowiedziałem – ale bardzo bym chciał, abyśmy temat omówili dokładniej. Uważam, że przyda mi się twoje oryginalne spojrzenie. Waldek kiwnął głową.
– Dobrze, chodźmy gdzieś do knajpy pogadać, przy okazji coś zjemy.
Maryla z dzieckiem wyjechała, a samemu nie chce mi się gotować. Kiedy już siedzieliśmy przy stoliku i wybraliśmy dania z menu, Waldek wyraźnie zaznaczył kelnerce, że zupa nie może być za gorąca.
– Najlepiej w temperaturze cielesnej – podkreślił w swoim stylu. Nie odpuścił i przy drugim daniu.
– Co, wziąłeś braciszku bigos? – zapytał i zaraz mentorskim tonem dodał: – Nigdy nie jem bigosu w restauracji, bo nie wiem, co w nim jest.
Pokiwał twierdząco głową i dodał:
– W domu też nie jem, bo wiem, co w nim jest.

Bigos jakoś mi w niczym nie zaszkodził i po obiedzie przeszliśmy do dyskusji przy butelce czerwonego wina. Właściwie to był Waldkowy monolog, którego nie śmiałem przerywać, by jak najdokładniej pojąć jego pogląd na sprawę.

– Musisz wiedzieć – mówił Brat Waldek – w jakim środowisku będziesz działał. Znajdziesz tutaj wielką grupę ludzi uczciwych i inteligentnych, którzy z podobnych do twoich pobudek chcą zrobić coś pożytecznego, coś dla swojego otoczenia, miasta, regionu i kraju. Takich szukaj, z takimi się sprzymierzaj, takich pozytywnie zakręconych pasjonatów popieraj. Razem możecie zrobić coś naprawdę wartościowego i powiem szumnie – dla dobra nas wszystkich. Ale wiesz, w polityce jest tak jak z seksem u dojrzałych facetów. Człowiek pragnie postrzelać, a tu Pan Bóg erekcję nosi. Trafisz albo nie trafisz na uczciwych. Żyjemy w regionie, w którym poletko polityczne jest wyjątkowo zachwaszczone. Pamiętaj, że nasze województwo i całe ziemie zachodnie zasiedlili ludzie wypędzeni z kresów. To bardzo specyficzna populacja. Po pierwsze, prawie cała tamtejsza inteligencja została przez komunistów wymordowana. Przy życiu praktycznie pozostał element najuboższy i najmniej wykształcony. To ważna informacja, bo w olbrzymiej większości tacy właśnie byli osadnicy. Niestety, to nie wszystko. Spośród tych biednych exulantów władza komunistyczna zaczęła dobierać sobie współpracowników. Pomijano co zdolniejszych i uczciwych, angażowano natomiast element o najgorszych skłonnościach sadystycznych i przestępczych. Tacy niestety byli ówczesnej władzy potrzebni w partii, a już milicji w szczególności. Ci najpodlejsi zostali z czasem sekretarzami, prezesami, działaczami i to oni właśnie realizowali politykę przymusu, terroru i nienawiści. Ale to przeszłość – chciałbyś powiedzieć. Owszem, lecz co mamy teraz? Większość aparatu władzy to resortowe dzieci, w prostej i najkrótszej linii potomkowie tamtych kanalii. To właśnie te dzieci, po zdobyciu lub załatwieniu wykształcenia są teraz kolejnymi dyrektorami, prezesami i funkcjonariuszami. A że w swoim rozwydrzeniu chcą sami uchodzić za jakąś elitę, snobistycznie małpują zachowania inteligencji i dążą wszelkimi środkami do osiągnięcia tego statusu. My ich nazywamy wykształconymi w jednym kierunku. Osobników tych charakteryzuje prostackie pożądanie dóbr materialnych, zdobywanych nie pracą i mądrością, lecz na tak zwane skróty. Jeżeli uda się im kogoś oszukać czy wręcz ograbić, poczytują to za przejaw intelektu i przedsiębiorczości. Nie uznają takich pojęć jak prawo czy uczciwość, dla nich jest to synonim frajerstwa. Wiesz, co o nich mówimy? Że jak taki odda przypadkiem honorowo krew, to jest to jego jedyny objaw honoru. W życiu tych kołtunów liczy się tylko „fura, skóra i komóra”. Wobec oponentów i przeciwników swojej władzy posługują się grubiańskimi szykanami i dowcipami z kloaki. Pamiętaj braciszku, takie bydlę sprzeda cię przy pierwszej okazji, bo lojalność i jakiekolwiek honorowe zasady to dla niego głupota. Musisz za wszelką cenę wystrzegać się takich osobników, postaraj się z daleka ich rozpoznawać i od razu odsuwać. Szkopuł w tym, że to właśnie oni stanowią usankcjonowaną już większość aparatu władzy, co pośrednio wynika z ich proweniencji. Bądź więc ostrożny, wiedz, że kultura rycerska odeszła razem z ostatnimi Żołnierzami Wyklętymi. Lata zniewolenia spowodowały, że w dzisiejszym społeczeństwie cele, mentalność i priorytety, a zwłaszcza metody działania są bardziej zakamuflowane. Biorąc pod uwagę to wszystko, jeżeli już chcesz coś robić dla społeczności, bądź bardzo uważny.

Tym bardziej że jest jeszcze jedna ważna rzecz. Jakby mało było śmieci w aparacie władzy, musimy liczyć się z rządzącą nimi, wrośniętą w nasze życie obcą agenturą. Istnieje duża grupa tak zwanych byłych Rosjan, wysłanych na ziemie zachodnie zaraz po wojnie przez Stalina pod płaszczykiem repatriantów. Oni także osiedli na naszej ziemi, ich dzieci wychowały się już w naszym kraju, mają polskie nazwiska i od lat udają naszych rodaków. Pracują jednak dla Ruskich, więc dla lepszego wykonywania zadań agentury są zainteresowani tylko własnym awansem społecznym. Oni będą najbardziej przeszkadzać w tworzeniu społeczeństwa obywatelskiego i wolnościowo-patriotycznego, bo ich zadaniem jest hamowanie rozwoju gospodarczego i wynarodowienie Polaków. Bardzo trudno ich zidentyfikować, ale musisz wiedzieć, że będą takim jak ty przeszkadzać i utrudniać jakiekolwiek pożyteczne dla naszego społeczeństwa działania. W sumie braciszku, dużą część twojego otoczenia mogą stanowić indywidua właśnie tej proweniencji. Na szczęście istnieje druga część prawdy i wcale nie musisz czuć się bezradny. Życzę ci powodzenia i działaj…

Okazało się na przestrzeni najbliższych dwóch lat, że trafiłem na bardzo wielu społeczników, ludzi gotowych poświęcić swój czas „pro publico bono”. Wspólnie udało się nam załatwić wiele istotnych i pożytecznych dla miasta i gminy spraw, w planie mieliśmy kolejne zadania, wydawało się,że rozwijamy skrzydła, a z czasem przesuniemy góry. I wówczas, nie wiadomo skąd, zaczęły toczyć się na nas kamienie…

Poprzednia strona

Rozdział 1: Lokalna klasa polityczna, czyli jak się niszczy porządnych ludzi

Rozdział 2: „Jak nie jesteś ze mną, to już nie żyjesz” – takie realia brutalnego świata lubuskiej polityki.

Rozdział 3: „Ludziom, którzy chcą nas opuścić, zdarzają się dziwne, spowodowane na ogół depresją wypadki”. Polityka to nie żarty!

Rozdział 4: Jak opłacony dziennikarz manipuluje opinią publiczną

Rozdział 5: Co? Komu? I za co? – jak partie rozdają sobie stanowiska. Lubuska polityka 2005-2011.

 

Strony: 1 2